Okolice wokół potężnego zamku Las Noches. Są to tereny dosyć niebezpieczne, zważywszy na wielkość mocy jaką dysponują przechodzące się od czasu do czasu różnej maści stwory. Nie jest to miejsce dla początkujących pustych. Zazwyczaj swoje siedziby w tych okolicach posiadają Vasto Lorde, dowodzący rzeszami swoich ,,pionków". Lepiej nie porywać się w to miejsce samemu, nie posiadając ogromnych zasobów mocy.
Karta Postaci | Zanpaktou | Klan | Historia | Kartoteka
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Offline
Mikashi wpadł sobie do centrum pustyni by pospacerować. Szedł przed siebie rozmyślając nad sensem życia. Zastanawiał się również nad tym, jak przeciętny Adjuhas był wstanie zranić go tak mocno. Musiał stać się silniejszy. Wykrzesać z siebie jeszcze więcej mocy, by móc przeciwstawić się nawet takim przeciwnikom. Dlatego tutaj przylazł
Offline
Patariko powolnym krokiem kroczył po pustyni, zmierzał do Las Noches. Od wyjścia z pałacu miał aktywowane ubranie fullbringu aby przypadkiem nie zwrócić na siebie zbyt dużej uwagi. Spoglądał na Pałac Espady nieco z pogardą.
-Małe i brzydkie... eh...
Miał cel w swojej podróży, spotkanie z Espadą 0, czuł, że aktualnie jest u niej Rafael więc nie chciał tam tak po prostu wparować, może przy okazji trochę potrenuje?
Offline
Na pustyni było wyjątkowo gorąco. I spokojnie. Po Patariko ciurkiem spływał pot. Piasek parzył nawet przez buty.
Na horyzoncie majaczył pałac Las Noches.
Nagle gdzieś z prawej...ktoś spadł z nieba z krzykiem. Chyba kobieta,sądząc po głosie. Pacnęła na wydmę jak zestrzelona kaczka.
- Kuu...rwa...
Znajdowała się jakieś kilkadziesiąt metrów od Patariko więc narazie Patariko nie widział Jej dokładnie. Nie było czuć od Niej jakiejś kocy duchowej.
Offline
Pat butów nie miał, wyglądał jak pusty, nie wydzielał potu bo jego organizm częściowo zachowywał się jak pustego. Po tym jak chłopak usłyszał upadek kogoś gdzieś tam ruszył w jego kierunku... Żartowałem, olał to bo szedł do pałacu, jeśli miałby walczyć to niech ktoś zagrodzi mu drogę... jest na tyle leniwy, że raczej nie chciało mu się zbaczać z kursu.
"Durni, podrzędni puści...."
Pomyślał idąc dalej spokojnie. Wytworzył pistolety w rękach by być gotowym na jakikolwiek atak.
"Kurwa... jak to jest daleko...
Offline
Patariko poczuł że jego reiatsu...zachowuje się dziwnie. Jakby chciało ulecieć w stronę kobiety która zleciała z nieba...
Nie było to normalme...ale było dziwnie przyjemne. Patariko przeszedł gorący dreszcz i skurcz. Jego fullbring nagle odmówił posłuszeństwa i rzucił nim o piasek. Potem sam wystrzelił w niebo. Kilka razy. Potem wszystko się uspokoiło...jako tako.
Kobieta podniosła się z ziemi i podeszła do niego. Była ubrana na czarno i miała miecz jak shinigami. Uklękła przy nim.
- O kurde...przepraszam moje reiatsu tak działa na...jesteś fullbringerem???
Uśmiechnęła się i podała mu dłoń wstając.
- Arame. Miło mi.
- wygląd kobiety.
Offline
Pat spojrzał na nią spokojnie, był nieco zaskoczony.
"Już chyba nic mnie dziś nie zdziwi..."
-Tak, a Ty co tu robisz? Shinigami mam rację?
Powiedział spokojnie i złapał rękę kobiety, wstał spokojnie po czym ukłonił się nisko.
-Patariko.
Przedstawił się krótko.
Offline
- Tak właściwie to nie wiem czemu tu jestem...i..nie shinigami.
Pomogła Patariko wstać. Miała delikatne palce.
- A Ty? Co robisz na środku tej pustyni?
Cały czas trzymała swój miecz ale w pochwie. Nagle zza wydmy rozległ się wściekły ryk. Dziewczyna zamarła a potem chwyciła za miecz i obnażyła go.
- Wybacz ale ten pusty bardzo nie chce umrzeć...
Pobiegła w stronę ryku lekko jak motylek...
Offline
-Idę do Las Noches.
Odparł spokojnie chłopak. Kiedy dziewczyna odeszła ten nagle po prostu zniknął. Najwyraźniej uznał, że już dłużej nie może czekać i przeteleportował się do Rafaela. Zrobił to w dziwny sposób, klęczał na jedno kolano, rękę miał złożoną w pięść i opierał się nią o ziemię. Jego reiatsu nagle poprostu zniknęło.
Offline