Ogłoszenie


Ciekawostki i plotki
Ostatnie zmiany - 09.07.2016. Więcej tutaj
- WAŻNE! Wakacyjna gorączka - promocje, startery dla początkujących, inne bonusy!
- Nowi bohaterowie niezależni: Yasashii Chisaki oraz Koi no Hana
- WAŻNE! Dodanie nowej drogi rozwoju postaci (Cechy). Więcej tutaj
- Stworzenie świata alternatywnego. Więcej tutaj

#16 2012-08-05 21:07:51

 Hao Asakura

http://i.imgur.com/fCayZ.jpg

6123458
Call me!
Skąd: Oaza Hao
Zarejestrowany: 2012-05-02
Posty: 785
Imię postaci: Hao Asakura

Re: 12 okrąg rukongai

Hao poszybował z Rafaelem w stronę wschodniej bramy licząc na spotkanie z ich przełożonymi. Miał też nadzieję na spotkanie innych, słabszych pustych jako kompanii.

Ostatnio edytowany przez Hao Asakura (2012-08-05 21:08:24)

Offline

 

#17 2015-01-06 17:31:41

 Regis Darkness

http://i.imgur.com/kdfXZ.jpg

12953525
Call me!
Skąd: Warszawa
Zarejestrowany: 2015-01-06
Posty: 39
Punkty: 6

Re: 12 okrąg rukongai

Krwistooki musiał się przygotować. Miał w końcu zamiar stać się tym całym Shinigami. Na razie był duszyczką. Duszą jakich pełno w tym całym Rukongai. Niestety. Na dodatek nie miał pewności czy da rade....ha. Wiedział że musi dać rade. Nie było innego wyjścia. Nie pamiętał nic ze swojego poprzedniego życia ale w głębi....duszy? Czuł, że musi stać się silniejszy. O wiele silniejszy a tą siłę uzyska właśnie jako Shinigami. Mimo wszystko był idealistą i uważał, że całkiem nieźle byłoby bycie takim bogiem śmierci. Walczyć z pustymi i złymi duchami i wciąż rosnąć w siłę. Awansować. Zdobyć te słynne zanpakutou. Ale najpierw...tak. Musiał znaleźć sposób by stać się jednym z nich. Tylko jak? Zachodził w głowę co mógłby zrobić, czego dokonać aby się stać jednym z nich. Niestety nic nie wpadało mu do głowy. Mimo wszystko nie miał pojęcia o większości rzeczy a miejsce akademii cóż....podobno trudno się tam dostać. No i jak wiadomo możliwość zostania Shinigami była jeszcze mniejsza. Ale i tak jest martwy to co może mu zaszkodzić? No właśnie nic. Niestety przypadkiem trafił do najgorszego z okręgów Rukongai. Dwunastego. Nie planował tego. Najwidoczniej poszedł zła drogą ale mówi się trudno. Pochodził w kółko praktycznie i w końcu usiadł na ławce. Westchnął. Wcale się nie zgubił bo wrócić to wróci ale....te okręgi są wielkie! Popatrzył w Niebo. Nie robiło to na nim wrażenia. Aż dziwne, że stracił życie. Nie wiedział nawet czy umarł niedawno czy moze....cóz...no właśnie. Ale jakoś da rade. Zawsze dawał to i teraz da! W końcu planował zostać bogiem śmierci. Wtedy dopiero będzie miał mase pracy.

Offline

 

#18 2015-01-06 18:31:22

Dashi

http://i.imgur.com/G3pqL.jpg

52605435
Zarejestrowany: 2015-01-06
Posty: 64
Punkty: 12
Imię postaci: Tadashi Iseki

Re: 12 okrąg rukongai

No i trafił aż tu do dwunastego okręgu Rukongai, to miejsce nie było wcale takie najgorsze, jednak nie miejsce było dla niego najważniejsze, a to co chciał robić w przyszłości. Chciał on stać się jednym z Shinigami to był jego obecny cel, choć obecnie nie miał pojęcia jak miałby osiągnąć to, co zamierza jednak nie był kimś, kto tak po prostu się poddaje i wiedział że jest w stanie tego dokonać. Teraz musiał tylko znaleźć skuteczny sposób by w końcu osiągnąć swój obecny cel. Nie miał pojęcia o bardzo wielu rzeczach a sama plotka o tym, iż do akademii bardzo trudno się dostać odstraszała większość takich chętnych i za tym szła jeszcze większa trudność by stać się jednym z nich. Mężczyzna zatrzymał się niemal na środku uliczki wpatrując się w niebo, nie wiedział ile czasu włóczył się po okręgach wędrując w kierunku akademii czyżby w końcu zbłądził? Choć nie raczej nie, bo w końcu każdy z nich był ogromny i samo przebycie jednego zajmowało wieczność, jednak czym była wieczność w takim stanie? Nie żył...kiedy umarł? Sam nie był pewien, ale było to dawno? Wszystko co było przeszłością zostało przez niego zapomniane i obecnie wcale nie miało najmniejszego znaczenia, a nawet on sam. Znudziła go obecnie ta wędrówka, więc ze środka drogi przeniósł się w pobliże jakiegoś budynku opierając się o ścianę i obserwował tą łażącą niby w jakimś celu społeczność. Był ciekaw czy uda mu się osiągnąć obrany przez siebie cel ale była to jedynie ciekawość gdyż on sam musiał wierzyć w to że dotrze do celu. Stał tak przez jakiś czas aż znudzony zaczął poziewywać wtedy też dostrzegł iż jakiś koleś bezczelnie się w niego wgapia co zupełnie się mu nie spodobało. Skierował wzrok na tą, że osobę marszcząc brwi, wcale nie podobało mu się to iż ktoś w taki sposób się na niego patrzył.
-I co się gapisz?
Warknął w kierunku krwistookiego chcąc dowiedzieć się co też tak zaciekawiło go w jego osobie skoro tak bezwstydnie się gapił jakby ten mu coś obiecał.

Ostatnio edytowany przez Dashi (2015-01-06 21:38:50)


Karta Postaci
Kartoteka
Zanpakutō

Mowa = #FFFF00   
Krzyk = #FFC125
Szept = #FFFF99
*Myśli* = #FFFF00

Offline

 

#19 2015-01-06 22:04:16

 Regis Darkness

http://i.imgur.com/kdfXZ.jpg

12953525
Call me!
Skąd: Warszawa
Zarejestrowany: 2015-01-06
Posty: 39
Punkty: 6

Re: 12 okrąg rukongai

Chłopak wiedział tak po prawdzie, że choć nazywał ten okręg najgorszym albo też jednym z najgorszych to było tak dlatego, że mieszkali tutaj ludzie opływający w luksusy i zachowujący się strasznie znajomo. Robili rózne rzeczy i nie były one dobre oj nie. Aż się dziwił że takie osoby tutaj trzymają. Nie wiedział tylko czemu to było dla niego tak bardzo znajome i czemu też go to tak strasznie wkurzało. Westchnął chyba sobie niestety tego nie przypomni. Tak czy owak ponownie zaczął iść przez okręg. Były ogromne ale nie dziwota masa dusz w nich mieszkała z wielu, naprawdę wielu epok czy jak to się nazywało. Dlatego też to całe miejsce było ogromne a by się dostać do akademii trzeba było mieć chyba szczęście. Głównie, szczęście. Spośród tylu osób co chcą też nimi zostać. Co prawda wielu odstrasza to, że większość odpada albo też to, że muszą walczyć z pustymi ale to jednak nie jest takie złe jakby sie wydawało. Oczywiście ci co chcą i próbują nawet mając jakieś predyspozycje mimo wszystko nie dają rady. Oczywiście on wie, że mu sie powiedzie bo nie może być inaczej. Przeszedł całkiem sporą odległość a oczom mu się ukazał jakiś dziwny jegomość. Nie żeby wpatrywał się w niego. Po prostu po pierwsze wydawał mu się "trochę" dziwny. A przynajmniej inny niż cała reszta, no i był praktycznie pierwszym co zobaczył. Ale nie można było nazwać tego wpatrywaniem się. Wolał wpatrywać się w kobiety. Ale ten cały facet najwidoczniej pomyślał, że trwało to "trochę" dłużej. Co tam że to trwało mniej niż sekunde, dla niego musiała to być przynajmniej minuta! I cóż, facet. Tak. Wyglądał na starszego od Regisa ale....no tak po prawdzie nigdy nie wiadomo. Tak to jest z tymi duchami i w tym miejscu.
-Nie gapisz tylko patrzysz to po pierwsze. Patrze dlatego, że mam oczy to po drugie. A po trzecie nawet nie trwało to długo. Z resztą nieważne. Mimo wszystko i tak wydawałeś mi się wtedy inny niż reszta. Nie pytaj dlaczego bo tego raczej ci nie wytłumaczę. Przy okazji. Wiesz może w którą strone dotrzeć do akademii Shinigami? Nie żebym sie zgubił ale wole się upewnić, czy idę w dobrym kierunku
Zapytał się kruczowłosy. Mimo wszystko postanowił się dowiedzieć czy przynajmniej idzie w dobrym kierunku. Za dużo tracił czasu w tych okręgach. O wiele za dużo. No i cóż. Mimo wszystko był młody prawda? Choć język bywał cięty. Za cięty. Ciekawe czy się oboje o tym przekonają niedługo czy też nie.

Ostatnio edytowany przez Regis Darkness (2015-01-06 22:05:57)

Offline

 

#20 2015-01-06 22:41:05

Dashi

http://i.imgur.com/G3pqL.jpg

52605435
Zarejestrowany: 2015-01-06
Posty: 64
Punkty: 12
Imię postaci: Tadashi Iseki

Re: 12 okrąg rukongai

Prychnął słysząc jakieś nędzne pouczenia co wcale nie podobało się mężczyźnie jednakowoż tym razem postanowił darować sobie komentarze, choć miał wielką ochotę porządnie potrząsnąć ów gostkiem czego, jednak nie uczynił. Kiedy usłyszał od niego to, że podąża do akademii shinigami tak samo, jak on co nieco zaciekawiło niebieskookiego. Wyraz jego twarzy złagodniał powracając do normalnego dość sympatycznego stanu, przy czym nabrał on przekonania, iż powinien jakoś zaznajomić się z tym jegomościem w końcu zmierzali w to samo miejsce. Podrapał się on w skroń zastanawiając się czy opłaca się mu wyjaśniać drogę, skoro sam obecnie miał wrażenie jakby się zgubił.
-Czy dobrze idziesz, to nie jestem pewien, ale też się tam obecnie wybieram.
Mrukną kończąc tymczasowo rozmowę, gdyż nie widziała mu się dalsza konwersacja ze względu na to iż z natury nie był zbyt gadatliwą osobą a teraz miał niby to zmieniać? Nie wcale mu to nie odpowiadało. Po dłuższej chwili milczenia postanowił, jednak chociażby przedstawić się ów osobnikowi ze względu na zwykłe dobre wychowanie.
-Jestem Iseki Dashi.
Po wyjawieniu swoich personaliów ponownie zamilkł i zaczął wpatrywać się w przechodniów, którzy najwyraźniej widzieli w nich jakąś sensację, gdyż wokół słychać było jakieś szepty na ich temat.


Karta Postaci
Kartoteka
Zanpakutō

Mowa = #FFFF00   
Krzyk = #FFC125
Szept = #FFFF99
*Myśli* = #FFFF00

Offline

 

#21 2015-01-06 23:02:12

 Regis Darkness

http://i.imgur.com/kdfXZ.jpg

12953525
Call me!
Skąd: Warszawa
Zarejestrowany: 2015-01-06
Posty: 39
Punkty: 6

Re: 12 okrąg rukongai

Na twarzy krwistookiego pojawił się uśmiech. Nie miał zamiaru dopiec rozmówcy bowiem tamten nie zalazł mu niczym za skórę. Ot zwyczajna wymiana poglądów. Ale przynajmniej oboje nie dawali sobie w kasze dmuchać. Choć czuł, że prawie mógł na dobry początek przesadzić. Ale nic się nie stało. Nie oberwał. Brzydka wiązanka słów w jego kierunku także się nie poruszała. Nie najgorzej jak na poznanie pierwszego osobnika w tym dziwnym świecie. Nie liczył tych których pytał o informacje. Z resztą widział co się działo w niektórych okręgach i z tego co czuł głęboko w sobie wcale nie różniło się to niczym od tego co było w świecie żywych. No może był trochę większy porządek niby zero wojen....znaczy w Seireitei. Bo o innych światach nie było na razie mowy. To zupełnie inny temat. Choć ciekawy to jednak....teraz ta wiedza do niczego mu się nie przyda. O interesujące. Twarz rozmówcy zmieniła się. Ciekawe. Czyżby...hmm. Była taka możliwość to fakt. I...po chwili się dowiedział, że miał racje czemu akurat wtedy mimika jego twarzy uległa zmianie. Podążali w tym samym kierunku.
-Doskonale. Nudno było samemu iść przez te okręgi które się tylko dłużą i dłużą.
Sam nie był typem gaduły. Bardziej samotnik ale....czemu tego chwilowo nie zmienić? W końcu i tak mają wspólny cel.
-Może nam obu się uda trafić w dobre miejsce. Z moim zmysłem orientacji bywa niestety różnie, ale wiesz. Idąc w końcu gdzieś sie dotrze prawda?
Co prawda ta cała akademia niby się nazywała Akademią Shino. Niestety nie pamiętał gdzie to było ale gdzieś pewnie w okolicach pierwszego okręgu. Przynajmniej tak sądził ale mógł się mylić. Był w końcu stosunkowo nowy tutaj. Gdy mężczyzna zwany Iseki Dashim, sie przedstawił to młodzieniec postanowił uczynić to samo. Choć trochę się zdziwił dziwnym przywitaniem się. No trudno.
-Macie tutaj dziwny sposób przedstawiania się, wypowiadając najpierw nazwisko a dopiero potem imię. Ale cóż. To pewnie dlatego, że jestem mimo wszystko nowy.
Wyciągnął rękę w kierunku Dashiego.
-Nazywam się Regis Darkness. Chociaż przedstawiając się tutejszym sposobem będzie to....Darkness Regis.

Offline

 

#22 2015-01-06 23:40:09

Dashi

http://i.imgur.com/G3pqL.jpg

52605435
Zarejestrowany: 2015-01-06
Posty: 64
Punkty: 12
Imię postaci: Tadashi Iseki

Re: 12 okrąg rukongai

Fakt był taki i zgodny z tym co powiedział, gdyż wędrówka przez okręgi ciągnęła się w nieskończoność tak jakby one nie miały w ogóle końca, choć byli oni już całkiem blisko Seireitei o czym świadczył numer okręgu jak i zamożność mieszkających w tym miejscu dusz. Mężczyzna był przekonany do tego by resztę podróży pokonać w towarzystwie tegoż osobnika tylko po to by nie błąkać się samotnie przez kolejne okręgi.
-Ta.
Przytaknął na słowa chłopaka mając zamiar znaleźć obecnie sobie jakieś zajęcie, które chociaż chwilowo oderwie jego myśli od całej tej długiej wycieczki. Jednakowoż jego plany zepsuł ów młodzieniec twierdzący, iż przedstawił się on mu w dziwny sposób, który to dla niego był zupełnie normalny i nie miał zamiaru tego zmieniać, gdyż w odwrotnej kolejności, to brzmiało dopiero dziwacznie. Jego brew uniosła się o kilka milimetrów w górę, nie pojmował tego, iż dla kogoś coś tak oczywistego może wydawać się dziwne jednakowoż wcale nie miał zamiaru o tym dyskutować, gdyż bardziej zaskoczył go gest wyciągniętej do niego ręki a dopiero następne przedstawienie się co było dopiero dziwactwem jednakowoż ten jedynie pokręcił głową na dziwacznie brzmiącą godność chłopaka po tym jak postanowił przedstawić je w odwrotnej niż powinien kolejności czym to wywołał nawet lekki uśmiech na gębie zazwyczaj ponurego Dashiego, który to już dla świętego spokoju uścisnął dłoń Regisa.
-Miło mi.
Stwierdził i po krótkim uścisku dłoni skrzyżował obie ręce na wysokości klatki piersiowej przy czym rozglądał się spokojnie poszukując jakiegoś zajęcia, choć nie znalazł w zasięgu swojego wzroku niczego co mogłoby być wystarczająco interesującym obiektem tak więc ruszył przed siebie pokazując chłopakowi by ten poszedł za nim w końcu mieli zamiar dotrzeć w to samo miejsce.


Karta Postaci
Kartoteka
Zanpakutō

Mowa = #FFFF00   
Krzyk = #FFC125
Szept = #FFFF99
*Myśli* = #FFFF00

Offline

 

#23 2015-01-07 00:07:27

 Regis Darkness

http://i.imgur.com/kdfXZ.jpg

12953525
Call me!
Skąd: Warszawa
Zarejestrowany: 2015-01-06
Posty: 39
Punkty: 6

Re: 12 okrąg rukongai

Cóż oboje nie byli zbytnio rozmowni ale samo to, że potrafili jakoś się dogadać był cudem, choć tak po prawdzie spotkać osobę która miała podobny cel w takim miejscu było jeszcze bardziej ciężkie. Choć czasami wystarczy, że był towarzysz. Nie trzeba było bez przerwy gadać. Choć gdyby chciał, byłby w stanie znaleźć jakiś ciekawy temat do rozmowy. Ale skoro trafił na podobnego mu gościa to sądził, że nie jest to aż tak potrzebne. Oboje zapewne lubili cisze i spokój ale jak wiadomo iść samemu taki szmat drogi który był katorgą i wydawał się wiecznością nie należał do najciekawszych i najprzyjemniejszych czynności. Tym bardziej gdy sie szło samemu. Nawet duszyczce samotność może rąbnąć na głowe. Tak to już było na tym świecie. Nawet z hollowami było podobnie choć one uważały zapewne inaczej. Ale nie dziwota że broniłyby sie przed tym stwierdzeniem. Przynajmniej Dashi uścisnął mu dłoń choć go ten gest też zadziwił. Krwistooki lubił się uczyć nowych rzeczy toteż oddał dokładnie ten sam gest który pokazał mu znajomy. Tak teraz go znał a przynajmniej z imienia. Tak czy owak obie dusze szły przed siebie w nieznanym Regisowi kierunku. Niby szli w dobrym kierunku ale nie wiedział tego w stu procentach. Tak czy inaczej sporo czasu minęło po tym gdy zamienili ze sobą jedno słowo, toteż postanowił o coś zapytać co go poniekąd ciekawiło.
-Wybacz, że pytam. Pamiętasz może coś z czasów gdy jeszcze żyłeś?
Zapytał chłopak. Ta rzecz go ciekawiła. Czy każdy traci wspomnienia? Czy tylko mu się to zdarzyło.

Offline

 

#24 2015-01-07 01:17:33

Dashi

http://i.imgur.com/G3pqL.jpg

52605435
Zarejestrowany: 2015-01-06
Posty: 64
Punkty: 12
Imię postaci: Tadashi Iseki

Re: 12 okrąg rukongai

Szedł wolnym krokiem przed siebie rozglądając się uważnie w poszukiwaniu jakiegoś zajęcia, które oderwałoby go od myśli dalszej wędrówki oraz jakiegoś, chociaż pozornego odpoczynku. Nie potrzebował rozmowy ze swoim nowym towarzyszem właściwie wystarczyło mu to iż przedstawili się sobie a to była już bardzo udana konwersacja. Milczenie było dla niego czymś naturalnym, choć niektórym bardzo ono przeszkadzało i nie potrafili zamknąć się z nic nie wartą gadaniną nawet na chwilę. Kiedy tak szli do jego uszu dotarło pytanie jakże zaskakujące, gdyż dotyczyło tego czy pamiętał cokolwiek ze swojej przeszłości a raczej z czasów, gdy jeszcze żył, jednak musiał rozczarować swego towarzysza.
-Nie pamiętam niczego.
Mrukną w odpowiedzi zakładając ręce za głowę, miał wystarczająco dużo przestrzeni by to zrobić, więc wcale się nie krępował. Zaczął się jednak zastanawiać jak długo zajmie im dotarcie do miejsca, w którym znajdowała się akademia w końcu długa przechadzka przed nimi a jak na złość w tym miejscu nie działo się nic ciekawego. Przechodząc obok grupki bawiących się dzieciaków i przy nich się zatrzymał obserwując ów grę co robił przez dłuższą chwilę jednakowoż porzucił ów obserwację w chwili gdy zobaczył idealny obiekt do wywołania zamieszania. Przeszedł spokojnie pewien odcinek aż natrafił na swój obiekt, którym to był jakiś staruszek choć wcale tak staro nie wyglądał i kiedy to dziadunio burzył się na nieuważnego młokosa, którym w tym przypadku był Dashi jednak to uśpiło uwagę starca, przez co stracił on kij, na którym to jedynie dla picu się podpierał. Przedmiot wyrzucony przez niebieskookiego trafił w ręce Regisa, który stał się obiektem na, którego miał zamiar polować staruszek po utraceniu swojej własności przy czym sprawca tego iż zgarbiony osobnik utracił swą laskę zdążył dawno ukryć się w tłumie to obecnie krwistooki nie miał zbyt wesoło, gdyż musiał jak najszybciej brać nogi za pas oraz nie dać sobie odebrać obiektu, który był czymś w rodzaju trofeum.


Karta Postaci
Kartoteka
Zanpakutō

Mowa = #FFFF00   
Krzyk = #FFC125
Szept = #FFFF99
*Myśli* = #FFFF00

Offline

 

#25 2015-01-07 02:00:04

 Regis Darkness

http://i.imgur.com/kdfXZ.jpg

12953525
Call me!
Skąd: Warszawa
Zarejestrowany: 2015-01-06
Posty: 39
Punkty: 6

Re: 12 okrąg rukongai

Krwistooki spokojnie czekał na odpowiedź. Nie był typem gościa który musi dostać odpowiedź natychmiast bądź zaraz, ale i tak długo nie musiał czekać. Syknął gdy się dowiedział, że on również nie pamiętał niczego. Chyba każda dusza tak ma. Ciekawe tylko czy coś właśnie w głębi zostawało. Jakieś obawy. Strach. Dawna miłość czy inne emocje związane z poprzednim życiem. A może nie tylko one. Nie był tego pewien i nie miał żadnych dowodów ale trudno. Bywa i tak. Nie żeby było mu to potrzebne do szczęścia. Liczyło się to co jest tu i teraz. Potem przyszłość. Dopiero potem przeszłość. Drugie życie nie miało żadnego znaczenia jakiekolwiek by ono nie było, ale kto wie może jakby je znał to by uważał inaczej. Na jego nieszczęście albo i szczęście po prostu tego nie pamięta i musi jakoś bez tego sobie dać rade i żyć. Choć i tak nie żyje przecież ale mniejsza. Kogo by interesowały takie drobne szczegóły? No właśnie. Nikogo. Ponownie szli przed Siebie i dalej by szli gdyby nie to że Dashi się zatrzymał i obserwował grupe bawiących się dzieci. Choć czy można było nazwać ich dziećmi skoro niektóre mogły mieć o wiele więcej lat niż na to wyglądało? Właściwie dusze sie starzały czy nie? Dalej wszystkiego nie rozumiał niestety. Cały ten świat....wymiar był dla niego dziwny. Ale musi jakoś przeżyć tutaj. Nie ma innej opcji. I choć to wszystko było dla niego nowe to i tak ciągle go coś zadziwiało. Teraz na razie zaskoczyło go zachowanie mężczyzny. Nie sądził by był jakimś pedofilem choć pozory mogą mylić. Go niezbyt interesowało to co one robiły. Dopiero po chwili zauważył że Dashi wcale im się tak dokładnie nie przygląda. Czegoś szukał. Hmm. Tylko czego? Nagle sie ruszył przerywając obserwacje i to samo zrobił krwistooki, choć miał dziwne wrażenie, że zaraz coś się wydarzy. Ale nie było to złe wrażenie tylko...coś w rodzaju mini adrenaliny. Na jego twarzy zjawił się ironiczny uśmieszek. Teraz widział o co mu chodziło. Wpadł na staruszka a jego oczy kierowały się na... kij. I od razu też zanim się obejrzał kijek wylądował w jego rękach. Nie miał czasu się dziwić bo starzec nie był zadowolony oj nie. A jego znajomy szybko zniknął w tłumie. Uśmiechnął sie jeszcze do staruszka i... przeskoczył go by następnie zacząć uciekać. Jak to u dusz wyglądało cała ta ucieczka była zabawna, ale starcowi nie było do śmiechu. Choć Regis bawił się doskonale nawet gdy został praktycznie sam. Co prawda nie śmiał się ale widać było, że mu się to podobało. Uciekał. Biegł przed siebie. Przeskakiwał skrzynki i inne przeszkody o ile oczywiście mu się to udawało. Często też używał ich by zwiać i by staruszek nie miał tak łatwo. Omijał inne dusze z łatwością a ci tylko przyglądali się chłopakowi. Nie widzieli jednakże dokładnie jego twarzy na jego szczęście. Dziadunia od czasu do czasu ciskał w niego jakieś wazony i inne rzeczy których dorwał się po drodze a których Darkness z łatwością unikał. Choć raz bawiąc się prawie oberwał w twarz. Wydawało mu sie, że widzi to w zwolnionym tempie i zrobił unik. Jego twarzy przetrwała! Ale on sam mógł inaczej skończyć bo dziadek tracił cierpliwość i szły w ruch coraz to gorsze rzeczy. W końcu po tej ucieczce trafił w puste i odludne miejsce. Kruczowłosy nie miał zbytnio gdzie uciekać ale coś wymyśli. Zawsze tak było. Ale stało się coś o wiele mniej ciekawego. Staruch wyciągnął dziwną podłużną rzecz i coś w nią wsadził. Jakby jakiś kamyk czy coś w tym stylu. Nagle wystrzeliło. Przez huk który usłyszał to myślał, że zaraz mu uszy odpadną. Wazon obok niego pękł na malutkie kawałeczki. Jego oczy prawie mu z orbit wyleciały. Nie wiedział co to jest. Kolejny strzał. Skrzynka sie rozpadła. Kolejny. Jakieś okno pękło. Ale przy kolejnym Regis musiał już sie schylić. Dziadek za każdym razem ładował tą dziwną....broń. Po każdym strzale. Ale siłe miała ogromną. Nie znał jej. I nie miał czasu poznać. Starał się robić cokolwiek ale cóż. Niewiele to dawało. W końcu wpadł na inny pomysł. Zaczął kręcić kijem i...tym samym wystrzelony pocisk walnął obok niego. Starzec zaklął pod nosem. Krwistooki nie miał pojęcia czy to odbił czy po prostu dziadyga przez swój słaby wzrok nie trafiał....bądź miał zeza. Aż miał ochote sie śmiać. Niestety było mu mniej do śmiechu gdy tym razem ledwo uniknął strzału robiąc bardzo dziwny obrót. Zauważył, że siwowłosy miał coś dziwnego na nosie. Jakieś dwa....okrągłe szkła? Czy co to było. Ale przez to jego celność się poprawiła. Już nie było mu do śmiechu. Choć na jego twarzy ponownie zagościł mały uśmieszek. Dojrzał gościa który go w to wszystko wpakował. Teraz niech ten się zabawi. Złapał kij za sam środek i rzucił go w kierunku mężczyzny a sam uniknął strzału. Kucnął. Zrobił unik w bok i korzystając z tego że dziadyga miał teraz inny cel, po prostu...zwiał. W duchu życzył mu miłej zabawy.

Offline

 

#26 2015-01-07 03:09:35

Dashi

http://i.imgur.com/G3pqL.jpg

52605435
Zarejestrowany: 2015-01-06
Posty: 64
Punkty: 12
Imię postaci: Tadashi Iseki

Re: 12 okrąg rukongai

Obserwował całe zajście z ukrycia mając przy tym niezłą zabawę, zwłaszcza iż młodzik miał spore problemy przez okradzionego staruszka, choć bezpośredni sprawca tego incydentu gdyby mógł padłby na ziemię i tarzał się po niej w niekontrolowanym napadzie śmiechu jednakowoż nie mógł tego zrobić i jedynie powstrzymywał swój śmiech przyglądając się temu ze swojej obecnej kryjówki. Miał radochę do czasu, gdy to kij przywędrował w jego ręce, zaraz po złapaniu ów obiektu na jego twarzy pojawiła się przerażona mina a on sam miał wrażenie, że w danej chwili dosłownie wszystkie włosy na ciele stanęły mu dęba.
-N..ni...nie...Niedobrze!
Wrzasnął przy czym odruchowo przykucnął unikając pierwszego wystrzału przy czym natychmiast po tym rzucił się do ucieczki spierdzielając między stragany z warzywami/owocami, czy też ze słodką fasolką po prostu zwiewał przed siebie nie patrząc na to czy wpadnie na kogoś, czy też ktoś oberwie z tej pukawki zamiast niego obecnie chciał ocalić własny tyłek przed niebezpiecznym staruszkiem. Przeskakiwał w biegu skrzynki kosze i dzbany z wodą przy czym biegł slalomem by zmylić celującego w niego dziadunia. W pewnej chwili tej ucieczki był na tyle zdesperowany, iż wlazł pod jakiś wóz by choćby na chwilę mieć spokój od upierdliwego i piekielnie przepełnionego energią starca. Kiedy miał dosłownie krótką chwilę na to by odsapnąć starał się wymyślić coś na tego przeklętego starucha jednak nic nie zdążył wymyślić, kiedy to jego tymczasowa kryjówka zmieniła się w stertę drzazg a to znaczyło, iż musiał ponownie brać nogi za pas. Fakt był to spory przypływ adrenaliny jednak całkiem niezła celność staruszka wprawiała go w niezłe tarapaty i musiał bardzo szybko coś wymyślić by nie stracić głowy czy czegokolwiek innego. Nie chciał nawet wiedzieć skąd ten osobnik wytrzasnął tą pukawkę, która przysparza tyle problemów i zniszczeń. W końcu biedny Dashi wpadł wprost do stoiska z arbuzami przy czym w jednym sporawym wylądował własną głową co było całkiem zabawnym wypadkiem a inne dusze miały obecnie z niego całkiem niezły ubaw, pozbył się ów melona z głowy odrzucając resztki na bok przy czym chwycił jeden mniejszy rzucając nim wprost w ów pukawkę, która przy kolejnym wystrzale zrobiła z arbuza mus, który przysłonił dziadziusiowi widoczność zaś w tym czasie niebieskooki zdążył czmychnąć, choć nie można było nazwać tego ucieczką, gdyż on po prostu wlazł na jeden z dachów chowając się po jego drugiej stronie i starał się złapać oddech.
-Nieciekawie...bardzo niesympatycznie.
Mrukną do siebie szeptem i zaczął powoli przesuwać się po dachu by jak najszybciej ulotnić się z tego miejsca i nie oberwać z tej przeklętej pukawki. A co mu z tego wyszło? A figa z makiem! Gdyż już po chwili tuż obok jego głowy posypał się kawałek zadaszenia wprawiając mężczyznę ponownie w wystarczająco duże przerażenie, iż jego oczy tak się rozszerzyły jak nigdy dotąd. No dobra teraz zabawa się już naprawdę skończyła a on musiał walczyć o własne życie? Jak to życie? W końcu nie żył i był duszą! Ale fakt był niestety taki, iż zwyczajnie obawiał się w tej chwili ponownej śmierci? Na dobrą sprawę tylko tak można było to określić. Przerażony nawet nie myśląc o konsekwencjach zeskoczył z dachu i wylądował wprost na krwistookim, który to razem z nim padł na ziemię. A gdy tylko obaj się pozbierali mieli zafundowany przez starca przyśpieszony kurs tańca, gdyż przypadło im podskakiwanie a w zasadzie odskakiwanie od wystrzeliwanych przez dziadygę pocisków. Może i wyglądało to zabawnie jednakowoż żadnemu z nich raczej nie było do śmiechu przy czym w ramach ucieczki musieli rozdzielić się w końcu w tej sytuacji większe szanse każdy miał osobno. Choć zabawne było to iż Iseki nie zdążył przekazać towarzyszowi obiektu za, który byli ścigani, przez co nadal uwaga uzbrojonego starca skupiała się tylko i wyłącznie na nim a co za tym szło dalej musiał szukać wyjścia z tej sytuacji by nie zwracać dziadziusiowi laski, choć teraz raczej nic by to nie dało ani nie oberwać z tej przeklętej strzelby. Biegał tak uliczkami spierdzielając najszybciej jak potrafił i jednocześnie usiłował wymyślić coś by pozbyć się dziadygi choćby na chwilę, w biegu przewrócił kilka stolików przynależnych do straganów stwarzając ścigającemu przeszkody a gdy zyskał on odpowiednio dużo czasu wdrapał się na dach po, którym biegiem zmierzał do kolejnego przeskakując nań a zaraz po lądowaniu kontynuował ten mini maraton. Biegał po dachach przeskakując z jednego na drugi i unikał wystrzałów z przeklętej pukawki, choć nie jednokrotnie przytrafiło się tak, iż dyndał z któregoś z dachów, gdyż wykonany przez niego unik powodował ześlizgnięcie się z zadaszenia a to komplikowało sytuację, która jedynie się zaogniała przez długą ucieczkę niebieskookiego jak i długo pościg starca. Ostatecznie w chwili gdy dotarł na ostatni z serii budynków zatrzymał się w połowie i rozejrzał w poszukiwaniu jakiegoś wysokiego punktu jednak nie miał już na co przeskoczyć i ostatecznie musiał zeskoczyć z budynku jednocześnie wykonując unik przy czym zeskoczył wprost na przebiegającego tędy Regisa, którego powalił na ziemię.
-Teraz twoja kolej.
Sam pozbierał się w te pędy pozostawiając mu laskę starca i ruszył w długą oddalając się jak tylko było to możliwe aż dotarł do budynków, oparł się o jeden z nich łapiąc oddech i starając się, choć przez chwilę odpocząć przy czym nasłuchiwał odgłosów wystrzału by móc ocenić jak daleko jest ten niebezpieczny starzec ze swoją pukawką.


OOC:
Regis twoja kolej xd

PS
Mam nadzieję, że nikt się na nas nie pogniewa za to zamieszanie


Karta Postaci
Kartoteka
Zanpakutō

Mowa = #FFFF00   
Krzyk = #FFC125
Szept = #FFFF99
*Myśli* = #FFFF00

Offline

 

#27 2015-01-07 15:11:42

 Regis Darkness

http://i.imgur.com/kdfXZ.jpg

12953525
Call me!
Skąd: Warszawa
Zarejestrowany: 2015-01-06
Posty: 39
Punkty: 6

Re: 12 okrąg rukongai

Teraz to krwistooki tarzał się ze śmiechu widząc tą całą akcje. Aż mu łezki poleciały. To było takie zabawne gdy starzec nie gonił chłopaka tylko tego kto był odpowiedzialny za tą całą sytuację. Ciekawe czy przetrwa. Raczej było widać, że potrafi unikać to nie powinno być aż tak źle. Najwyżej małe ranki na tym zyskają, ale przynajmniej się nie nudzili. A, że okręgi były ogromne to zupełnie inna sprawa. Tak czy owak ten cały bogaty okrąg Rukongai, dalej zwany przez Regisa jednym z najgorszych już chyba nie będzie po tym wszystkim tak bogaty. Ich wina? Nie. To dziadek używa strzelby. Nie oni. Po pierwsze skąd ją ma....ale cóż najwidoczniej kasa robi swoje nawet w tym świecie. Typowe. Myślałby kto, że może być tu inaczej. Niestety niektóre rzeczy się nie zmieniają a to musi być tak zwana zmienna kosmiczna. Tacy są ludzie prawda? Nawet martwi nie mogą jednak żyć bez czegoś zwanego mamoną. Szkoda mu takich typków. Ale nic z tym nie zrobi. Nie zmieni duchowego świata nawet jakby chciał. Do tego trzeba czegoś więcej. Ale czego? Tak się nad tym zastanawiał ale jednak postanowił mimo wszystko biec dalej bo był ciekawe jak tam idzie ucieczka Dashiego. Nie było trudno go znaleźć, oj nie było. Raczej na odwrót. Trudno było go, nie znaleźć. Może troche przesadzili. Ale i tak nikt nie będzie wiedział, że mieli coś z tym wspólnego. Zawsze znajdzie się coś dzięki czemu i tak wyszli by z tej sytuacji bez szwanku. Jest w tym dobry, a przynajmniej tak sądził. Po paru minutach biegu odnalazł go. O mało co młodzieniec się nie rozpłakał widząc tą całą akcje. Akurat wpadł tutaj, gdy ten wleciał w stoisko z arbuzami a jego własna głowa przypominała arbuz....wiadomo czemu. Nie tylko on się śmiał bo inne dusze też. Chyba to była dla nich miła odmiana. Co prawda Mężczyźnie do śmiechu nie było a przynajmniej tak to wyglądało. Tylko że przy kolejnym strzale inny arbuz zniknął  i tyle go widziano. Wzruszył ramionami i na razie biegł przed siebie bo nie miał pojęcia gdzie tamten polazł. Niby starczyło iść za starcem ale czasami lepiej iść w odwrotną stronę. Da im trochę czasu dla siebie. Uśmiechnął się na tą myśl. Ale niestety dla niego coś na niego spadło. Jak Dashi się znalazł nagle po przeciwnej stronie w którą biegł to on tego nie wie. Nie dane mu było o tym myśleć bo zaczął tańczyć razem z gościem odpowiedzialnym za całe to zamieszanie. Już nie było śmiesznie. Nie bylo śmiesznie odkąd starzec miał tą dziwną broń i szkiełka. Wzrok niczym u najlepszych zwiadowców. Nie podobało mu się to. Podskok za podskokiem. Taki to był dziwny taniec połamaniec. W końcu sie rozdzielili i znowu zaczeli spierdzielać mając nadzieje, że nie oberwią jednym z pocisków. Na szczęście nie miał kija toteż nie był goniony. Zatrzymał się w innym miejscu by odsapnąć. Ledwo co nabrał oddechu a znowu wylądował na nim ten sam facet. Co jest?! Uczył się latać? To nie szło mu. I zaraz mu by to przekazał, ale usłyszał słowa, że teraz jego kolej no i kij...cóz. Szybko wstał za jego pomocą. Zrobił obrót i nagle przemieszczał się krętymi uliczkami. Ta broń działała to świetnie, ale jednak jeszcze lepsze były uniki które można było tu zrobić. A to sie odbił od ściany. A to od skrzyni. A to rozwalił skrzynke i się prawie wy....walił. Raz myślał, że będzie fajny i zrobi super unik a tu faktycznie się wywalił ale szczęściem przeturlał się w bok i uniknął pocisku. W końcu wpadł przez otwarte okno i przebiegł jak błyskawica. Domownicy nieźle się zdziwili, dziwnym podmuchem wiatru, a sam Regis po prostu sobie wyskoczył gdy ktoś otworzył drzwi. Facet otworzył oczy z niedowierzania i je przetarł. Nie miał pojęcia czy widział to na prawde czy mu sie coś może po prostu przywidziało. Tak czy owak myślał, że go zgubił a tu nagle wkroczył dziwny facet którego widział przy stoisku z arbuzami. Wyglądał na wkurzonego toteż Regis postanowił uciekać w drugą strone, co było dość dobrym wyborem. Niestety ten biegł za nim i rzucał w biednego chłopaka zgniłymi arbuzami. Ktoś obok niego oberwał w głowe. Krwistooki sie roześmiał z tego wszystkiego ale nagle sie wywalił, bo zgniła część wylądowała pod jego stopami. Przez jakiś czas sunął niczym po śniegu by pod koniec walnąć łbem w ściane. Bliskie spotkanie trzeciego stopnia ze ścianą nie należało do najprzyjemniejszych. Strzał. Obok jego zadka. Wiedział co to oznacza. Że trzeba spier.....dzielać. I to też zrobił. Wskoczył z ledwością na dach łapiąc się go i uciekał górą. Kolejny arbuz leciał w jego kierunku. Czyżby dostały skrzydeł i zaczęły latać? To wszystko sprawiło, że spadł w dół na dziadyge. Od razu zwiewał znowu. Tym razem okazało się, żę miał sporo farta bo po fartownym schyleniu sie, poleciał arbuz zgniły potwór. Był sporej wielkości i jakby tym oberwał to...cóż bolało by. Patrzył się we wszystkie strony starając się znaleźć wyjscie z tej całej sytuacji. Niestety arbuzy wystrzeliły w jego strone. Dziwnym trafem złapał je i zaczął nimi żonglować a przy tym podskakiwać od strzałów z broni. Zabawnie to wyglądało dla każdego w stu procentach ale mu nie było do śmiechu od dawna. W końcu rąbnął jednym arbuzem w dziadyge, drugim w sprzedawce, a trzecim w nich obu. Wykorzystał okazje i zwiał w poszukiwaniu czegoś co znowu mógłby wykorzystać. Na jego twarzy zawitał uśmieszek. Dojrzał tego kto go wpuścił w te...arbuzy. Czas by też miał trochę zabawy. Za długo nic nie robił a to nie dobrze, oj nie dobrze. Muszą wrócić do formy jeśli chcą zdać test na Shinigami prawda? A to było doskonałym treningiem. Oj było.
-Orientuj się!
Krzyknął do niego troche zmienionym głosem by go nie poznano i rzucił kijem w strone mężczyzny. Kij obracał się w powietrzu ale raczej jego znajomy nie powinien mieć z tym problemów. Korzystając z okazji po prostu się ulotnił.

Ostatnio edytowany przez Regis Darkness (2015-01-07 19:07:25)

Offline

 

#28 2015-01-07 19:19:28

Dashi

http://i.imgur.com/G3pqL.jpg

52605435
Zarejestrowany: 2015-01-06
Posty: 64
Punkty: 12
Imię postaci: Tadashi Iseki

Re: 12 okrąg rukongai

Dla osoby obserwującej całe to zdarzenie było komiczne, kiedy to nie było się w centrum zainteresowania. Odpoczywający tymczasowo Dashi obserwował wszystko z ukrycia śmiejąc się z biednego Regisa jednakowoż wiedział, iż ta zabawa przestaje być zabawna, gdy ty stajesz się ściganym. Przyglądał się całemu zamieszaniu jednak, gdy do całego pościgu przyłączył się koleś ze stoiska z arbuzami, a to już przestało być zabawne, gdyż stało się komiczne. Z jednej strony wystrzały ze strzelby zaś z drugiej latające zgniłe arbuzy przednia zabawa przednia dla obserwatora oczywiście. Choć arbuzy nie trafiały do obranego celu to jednak w coś trafiały, a raczej w niewinnych przechodniów, którzy natrafiali się po drodze mieli oni po prostu pecha, ale dostarczali w ten sposób kolejnej dawki śmiechu Dashiemu który obserwując to wszystko w końcu dostał niekontrolowanego napadu śmiech przez który wylądował na ziemi i zaczął się po niej tarzać. Już chwilę później, gdy ledwie się uspokoił dostrzegł żonglującego zgniłymi arbuzami i podskakującego przy wystrzałach z pukawki Regisa co wywołało znacznie silniejszy napad śmiechu przy którym aż rozbolał go brzuch i do tego jeszcze uśmiał się aż do łez. Ledwie zdążył się opanować, kiedy to usłyszał, iż ma się orientować, przez co spojrzał w kierunku, z którego dochodził okrzyk a wtedy też zobaczył lecący w jego stronę kij co wcale mu się nie spodobało jednak nie mając obecnie wyjścia złapał ów laskę jeszcze w locie a zaraz po wylądowaniu na podłożu stanął oko w oko ze ścigającymi to jego to Regisa osobnikami, którzy byli rozwścieczeni. Niebieskooki stał w miejscu nie rzucając się przed wcześnie do ucieczki w końcu obecnie ogień z obu stron został wstrzymany. Czyżby staruszkowi zabrakło amunicji? A może kolesiowi od arbuzów skończyły się te zgniłe? Bądź po prostu obaj się zmęczyli? Któż to wie tak czy owak przerwa nie trwała długo, gdyż już po chwili Dashi musiał rzucić się do ucieczki przy czym ruszył w tym samym kierunku, w którym pobiegł Regis.
Biegł prosto przed siebie co jakiś czas podskakując, czy też pochylając się przed pociskami i zgniłymi arbuzami, śmiał się przy tym w końcu to była całkiem niezła rozrywka a w tej chwili raczej nikt na tym nie ucierpi oprócz sprawców całego zamieszania. W końcu udało mu się dogonić Regisa przy czym obaj zaczęli biegać slalomem wymijając się byle tylko każdy z nich mógł uniknąć pocisku jaki był w nich kierowany. Biegli tak długo aż dotarli do części okręgu, która wydawała się nadal być oazą spokoju jednakowoż ów spokój zniszczyły wystrzały oraz wszechobecne latające zgniłe arbuzy. Sprawcy zamieszania rozdzielili się zaś cała uwaga ścigających została skupiona na niebieskookim, który to zatrzymał się i używając kija odbił jednego arbuza, który to wylądował na głowie jednego przechodniów. Zaraz po tym mężczyzna odskoczył w bok by uniknąć wystrzału a następnie o zgrozo złapał zgniłego zaledwie z lekka arbuza, którego postanowił wykorzystać i rzucił nim w strzelbę dziadziusia którą tymczasowo przytkał przy czym rzucił się do dalszej ucieczki po drodze natknął się na jakiegoś kolesia który stał mu na drodze przy czym pchnął go na bok powodując, iż tyłkiem wleciał do jakiegoś pojemnika z wodą przez co wściekł się na kolesia z kijem i zaraz po wygrzebaniu się z ów pojemnika zaczął strzelać w głowę sprawcy zamieszania kamieniami które nie były wcale takie małe o czym przekonał się Iseki gdy oberwał po głowie jednym z nich. Nie miał zamiaru stać się ofiarą kolesia z procą, który postanowił zrobić sobie z niego tarczę do ćwiczenia celności, zwiewał jak tylko mógł unikając to wystrzałów ze strzelby to arbuzów aż na końcu nadlatujących kamieni. Po jakimś czasie biegu wpadł na genialny pomysł i nagle zatrzymał się po czym pobiegł wprost na ścigających go, których przeskoczył i biegł dalej wykonując uniki przy czym w niektórych chwilach można było pomyśleć, iż odwalał jakieś jezioro łabędzie, ale co go to tam obchodziło skoro obecnie ważniejszy był jego tyłek. Gdy w pewnej chwili nie miał zbytnio jak wykonać żadnego uniku przez tłum jaki się tu zgromadził postanowił znaleźć sobie żywą tarczę tak więc chwycił pierwszego lepszego osobnika, który mu się nawiną i tymczasowo osłonił się nim by przynajmniej nie oberwać z tej strzelby a następnie pchnął go na ścigających a sam dał w długą byle by tylko się oddalić. Kiedy przemierzał uliczki we względnym spokoju wykonał kilka uników w końcu ścigający go osobnicy nie mieli zamiaru się poddać tak więc przyśpieszył swojego biegu aż zgubił pościg, wtedy też wywalił niepotrzebny mu już kij i biegł dalej aż natkną się Regisa, którego chwycił za fraki wciągając do jakiegoś pustego budynku, w którym mogli ukryć się do czasu aż tamci zupełnie o nich zapomną.

OOC
Koniec bieganiny z kijem


Karta Postaci
Kartoteka
Zanpakutō

Mowa = #FFFF00   
Krzyk = #FFC125
Szept = #FFFF99
*Myśli* = #FFFF00

Offline

 

#29 2015-01-09 15:29:39

Rafael

http://img521.imageshack.us/img521/117/ranga5espadayami.png

37827204
Zarejestrowany: 2012-05-01
Posty: 1122

Re: 12 okrąg rukongai

Tak więc łobuzy sobie latają szukając schronienia, ale gdzie w tej bardzo bogatej i bezpiecznej dzielnicy, miał by być pusty dom ? Kiedy nagle widzicie że biegnie w waszym kierunku jakaś kobieta. Tak czarne Kimono było obecne a do tego katana przy pasie. Widać było że nie wyglądała na zbyt zadowolona tym co wyprawiacie. Wnioskować to można było po jej zdenerwowanej twarzy a także tym co do was wykrzyczała.
-Gnoje co tutaj rozrabiacie !! Co to ma znaczyć ?!?!
Widać było że zdenerwowaliście kobietę. A to wróżyło jedynie kłopoty. Dodatkowo widzieliście że jej usta delikatnienie się ruszają. Było to nieco dziwne jak by mówiła coś do siebie. Widać wyzywała was pod nosem od skończonych.. Oczywistym wydawał się fakt że w razie próby ucieczki zacznie was ścigać. Na prawo domki na lewo domki a za wami o dziwo jeszcze spory dystans do dziadka..


http://www.mediafire.com/convkey/68dd/a40naqyl5aut7z8fg.jpg

Offline

 

#30 2015-01-10 00:27:25

 Regis Darkness

http://i.imgur.com/kdfXZ.jpg

12953525
Call me!
Skąd: Warszawa
Zarejestrowany: 2015-01-06
Posty: 39
Punkty: 6

Re: 12 okrąg rukongai

Krwistooki chłopak razem z dobrze mu znanym mężczyzną biegli przed siebie uciekając przed groźnym sprzedawcą arbuzów i starym dziadkiem z werwą, któremu wiele młodych dusz mogłoby pozazdrościć. Oczywiście młodzieniec nie miał czego mu zazdrościć i choć był duszą to stać było go na o wiele, wiele więcej niż sądził. Co prawda nie planował by stało się jak stało. Był raczej mimo wszystko idealistą. A przynajmniej na razie. Ten zły świat albo wymiar nazwa jest nieważna, jeszcze go nie zmieniły, ani jego psychiki. Wiedział czego chce. Czego pragnie i czego pożąda a była to siła i moc. Do zemsty? Obrony? Czy czegoś o wiele gorszego tego nie było wiadomo. Kruczowłosy po prostu chciał stać się Shinigami. Kimś poważanym. Kimś kto mógłby zmienić ten zepsuty świat. Wiedział, że to niemożliwe...trudne...niewykonalne. Ale tak naprawdę nie ma rzeczy niemożliwych prawda? A potencjał ludzki i jego możliwości są nieskończone i nieograniczone. Nawet po śmierci. Tego był pewien. I dlatego wiedział, że się nigdy nie podda i zawsze będzie podążał wybraną przez siebie drogą. Tylko gdzie ona go zaprowadzi. Czy ktoś go z tej ścieżki zwiedzie też nie było wiadome. Może to zrobić Dashi. Albo kto inny. Myśli jego właśnie błądziły wokół tego co się teraz działo. Tego czego nie planował ale kontynuował bo...cóż. Dziadek przynajmniej się porusza oddał mu wielką przysługę, a tamte arbuzy i tak były zgniłe. Niewielka strata. Kogo to obchodzi. A właśnie...kogo. Regis miał się niedługo tego przekonać. I tak. czerwonooki bawił się w uniki i slalomy naprzemienne. Całkiem nieźle im to wychodziło trzeba przyznać bo cóż...działało. Dashi jeszcze robił różne dodatkowe rzeczy jak odbicie arbuza kijem, coś jak on zrobił to z pociskiem albo też złapanie zgniłego arbuza i tego też mu współczuł, by następnie nim rzucić w broń dziadka. Niestety jego znajomy był tak zarąbisty, że wywalił po drodze jeszcze jednego gościa który to również się na nich wkurzył i zaczął rzucać kamieniami. Kij go wie czy z procy czy po prostu miał silną łapę. Wolał nie wnikać bo oberwanie kamieniem boli strasznie. Nie miał co gorsza, niczego pod ręko do wykorzystania jako tarczy, ale dachówki też jako tako sie sprawdzały i gdy dobrze stanął pod nimi, a raczej wbiegł to był w stanie tego uniknąć. Potem takie uniki, że kamienie po prostu trafiały w arbuzy. Niestety przez to się zaczął ślizgać i prawie wpadł do mętnej wody. Nie wyglądała ładnie i nie pachniała ładnie. Wolał nie sprawdzać smaku. Na szczęście ładnie wylądował i jakoś mu się kąpiel upiekła. Znowu jego kumpel postanowił coś odegrać i wbiegł na nich a potem....no zniknął mu z oczu. Da sobie radę także nie mia co sie o niego martwić. No i zaraz coś go wciągnęło w uliczki, choć spodziewał się tego. Niestety nawet słowa z nim nie zamienił i musiał nabrać jeszcze pare oddechów bo cała ta bieganina go bądź co bądź zmęczyła. Szkoda tylko, że nastąpiły kolejne problemy. Kobieta Shinigami. Nie zbyt zadowolona z tego co robili i jeszcze mówiła coś pod nosem. Regis zrobił gest w ramach poddania się i po prostu podszedł do bogini śmierci nie zbyt bacząc na to, że mu sie oberwie. Walnie go to trudno. Raczej nie zabije ponownie. Ukłonił sie niczym dżentelmen i popatrzył się w oczy rozmówczyni.
-Przepraszam piękna nieznajoma. Nie było naszym celem wywołanie tu zamieszek. Jesteśmy nowi w tym świecie. Nawet sam nie wiem jak się tutaj znalazłem i cała ta śmierć.....raczej wiadomo co na mnie wywarła. I jeśli dobrze zgaduje, panna wypowiadała pod nosem Kidou prawda? Jeśli dobrze myśle to miało być ono wiążące, Bakudou. Proszę tego nie robić. Nie mamy zamiaru uciekać więc nie jest to konieczne. Nie mam też nic na swoje usprawiedliwienie ale mam nadzieje, że taka piękna i inteligentna osoba nam to wybaczy. Przykro mi za to co się stało i mam nadzieje, że nikt poważnie nie ucierpiał przez nasz wybryk, ani też staruszek, sprzedawca czy inny gość nie będą mieli wiecznie nam tego za złe.
Jeszcze raz się ukłonił choć nie spuszczał wzroku z rozmówczyni.
-Jeszcze raz przepraszamy za zamieszanie. Więcej to się nie powtórzy proszę mi uwierzyć. I właśnie szukaliśmy pani. Znaczy szukaliśmy Shinigami bowiem oboje chcemy się dostać do akademii. Czy nie byłby to problem by nam pani wskazała drogę? Nie śmiem prosić by nas pani tam zabrała, ale każda wskazówka się przyda. Ze swojej strony pragnę obiecać, że już więcej nic nie zrobimy tego ponownie. Ani niczego łobuzerskiego.
Ponownie popatrzył się na nią smutnym wzrokiem. Wątpił by to zadziałało ale przynajmniej powiedział prawde i przeprosił a to nie często się zdarza prawda?
-Oczywiście jeśli zechcesz nas ukarać to zrozumiem to. Albo jeśli zechcesz mnie uderzyć przyjmę to z pokorą. Nie zamierzam uciekać. Mój znajomy jest pewnie tego samego zdania. Proszę tylko o wskazanie drogi do akademii Shinigami. Zamierzam zostać bogiem śmierci i na pewno się nie poddam! Ale jestem pewien, że zrozumie pani naszą sytuację. Oczywiście raz jeszcze przepraszam choć ile razy tego nie powiem, niczego nie naprawi.

Ostatnio edytowany przez Regis Darkness (2015-01-10 00:46:28)

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB 1.2.23
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.zakazaneportale.pun.pl www.animeyaoi.pun.pl www.pf.pun.pl www.pirazyoko.pun.pl www.wolf-destiny.pun.pl