Baraki X Oddziału Gotei
Insygnia Oddziału: Narcyz
Znaczenie Insygniów: Tajemnica
Kolor Oddziału: Nieznany
Znajdują się tu: Biuro Kapitana, Pokoje członków, Sala spotkań
Offline
Gdy inwazja się zaczęła motyle rozleciały się po całej społeczności dusz. Gromadka insektów przelatywała obok baraków szukając bogów śmierci. Mikashi postanowił ich nie zabijać, gdyż właśnie skończył walkę z pewną kobietą i stwierdził, że będzie jedynie walczył z przeciwnikami do nieprzytomności. Musiał sprawdzić jak silny jest ten wymiar, by wiedzieć co należy tu usprawnić czy zmienić.
Offline
Jeden z motyli natrafił na skromnego shinigami w dziwnej chuście na jednym oku. Shinigami siedział sobie na schodach jakiegoś budynku i pił sake z białej buteleczki. Jego miecz stał oparty tuż obok. Wyglądał na całkiem silnego ale nigdy nic nie wiadomo, jego reiatsu było ukryte. Nosił strój shinigami i był łysy jeśli nie liczyć czerwonego irokeza na głowie.
Offline
Motyl podleciał do niego od frontu, po czym zatrzymał się w powietrzu naprzeciwko jego głowy. Przez krótką chwilę wisiał tak w powietrzu, po czym w jednej chwili stało się coś dziwnego. Nastąpił krótki błysk który zmienił wszystko. Shinigami siedział jakby naprzeciw swojego odbicia w lustrze. Jednak nie tylko jego ciało było takie same. Wszystko wokół wyglądało na idealnie odwzorowane. Budynek czy weranda, wszystko wyglądało tak samo, tylko było odwrócone o 180 stopni. Linia względem której zaczynał się ten miraż znajdowała się równo metr od każdego z chłopców.
Offline
Shinigami wybałuszył gały na to co przed sobą zobaczył i butelka wypadła mu z rąk gdy gwałtownie chwycił miecz i do połowy wyjął go z pochwy.
- Co do cholery...zawsze miałem mocną głowę...co było w tym sake?
Powiedział i próbował dotknąć lekko stopą dziwnego zjawiska.
Offline
Sytuacja dokładnie powtórzyła się po drugiej stronie 'lustra'. Shinigami zdziwiony wypuścił butelkę i złapał miecz, po czym lekko wysunął stopę do przodu, tak jakby chciał sprawdzić co się dzieje. Sytuacja wyglądała na bardzo dziwną, kto wie, być może mogła być i wynikiem upojenia alkoholowego, jednak póki co Tanama czekał na dogodny moment.
Offline
Shinigami potrząsnął głową z niedowierzaniem a potem przetarł oczy i skaleczył się mieczem w palec.
- Co jest! Do jasnej cholery! Jakieś chędożone sztuczki? Nawaliłem się?
Shinigami wyjął miecz i machnął na oślep.
Offline
TO samo po drugiej stronie, jednak jeśli miecz natrafił na ten z lustra, to nastąpiło zderzenie i oboje odlecieli do tyłu w ten sam sposób nie wyrządzając większej szkody sobie czy otoczeniu. W tym samym czasie za plecami zdziwionego shinigami zaczęła formować się dłoń. Nie było to widoczne w lustrze, czy nie można było tego odczuć gdyż póki co unosiła się ona w powietrzu.
Offline
Shinigami nadal miał szeroko rozwarte oczy i wstał w końcu na równe nogi. Stał tak z obnażonym mieczem nie bardzo wiedząc co począć, czy to pijacki sen czy rzeczywistość...Rozglądał się w około jak zaczarowany a po chwili obrócił się w tył i zobaczył dziwną dłoń.
- O kurwa!
Wrzasnął i ciął w nią z góry swoim mieczem aż zaświszczało.
Offline
Shinigami odwrócił się, jednak jego odbicie tego nie uczyniło. W dalszym ciągu stało przodem, teraz do odwróconego oryginału. Kopia jaką wytworzył Mikashi skoczyła do przodu chcąc ciąć chłopaka w plecy, zadając mu przy tym trudny do zniesienia ból. Po tym jak shinigami wyskoczył z 'odbicia' wszystko zniknęło i na powrót przypominało baraki dziesiątego oddziału. Chłopak wyprowadzając cięcie prawą dłonią, zmaterializował w lewej ręce trzy gwiazdki, shuriken. Gdy tylko wylądował po udanym lub nieudanym ataku rzucił nimi w twarz przeciwnika.
Ręką nawet się nie broniła przed cięciem, po prostu została skrócona o palce i rozpłynęła się w powietrzu.
Offline
Shinigami dostał po plecach a jego krew poleciała na posadzkę. Jednak potem zobaczył shirikeny i szybkim ciosem miecza odbił je prosto w twarz swojej kopii. Jego twarz miałą dziwny wyraz.
- No, teraz przynajmniej wiem, że się nie upiłem tylko jakiś zasrany magik chce dostać po dupie. Twoje techniki przyprawiają mnie o mdłości. A pfe!
Potrząsną głową, potem schylił się po sake i upił spory łyk, potem wyciągnął je w stronę przeciwnika.
- Chcesz? Zanim ktoś tu zginie.
Offline
Kopia złapała shurikeny między palce i potrząsnęła głową po czym rzuciła się do przodu. Na początek rzuciła przed siebie mieczem, celując w brzuch przeciwnika, następnie zaatakowała ona shurikenami, by na koniec zaatakować niczego nieświadomego chłopaka kolejnym mieczem, dopiero co zmaterializowanym.
- Nie gadaj za dużo, bo nie wyjdziesz z tego cały - rzucił klon, głosem podobnym do tego przeciwnika
Offline
Shinigami dostał mieczem i ten pozostał tam wbity lecz bóg śmierci bynajmniej się tym nie przejął. Wyjał go odbił nim shurikeny. Potem dostał drugim mieczem ale wcześniej wykonał szybko ruch palcami składając je w dziwną figurę. Jego reiatsu gwałtownie wzrosło, otoczył się czerwoną poświatą a chusta zasłaniająca jedno oko spaliła się, było ono co najmniej dziwne... Drugi miecz wbił się obok dziury po starym. Jednak i ten nie zrobił na nim wrażenia. Wyjął go z normalnym wyrazem twarzy i rzucił nim w pierś przeciwnika. Rany na jego skórze się zabliźniły.
- Taki z Ciebie chojrak i te Twoje magiczne sztuczki..buhahahaha!
Roześmiał się i popatrzył na niego.
- Atakuj! - i wskazał swoją pierś z uśmiechem, jego dziwne oko zmieniało kolor z czerwonego na biały i drgało. Jednak jego miecz nadal był tylko zwykłą kataną.
Offline
Tanama zdziwiony spojrzał na swojego dziwnego wroga, po czym przyjął pozycję do ataku.
- No, skoro chcesz... - Po czym uderzył pięścią w powietrze przed sobą kilka metrów przed chłopakiem. Z jego dłoni wystrzeliła kula ognia, która jarzyła się jasnym światłem. Następnie postać zniknęła i pojawiła się w pewnej odległości od chłopaka, z tym że z boku. Wykonała ona zamach rękami z których posypały się setki małych sztyletów, mających poprzebijać całe ciało przeciwnika.
Offline
Przeciwnik wyciągnął klatę naprzód i przyjął kulę ognia. Teraz miał tylko spodnie i nadpaloną skórę na klatce piersiowej. Potem odbił kilka ze sztyletów ale reszta powbijała się w niego. ie przejmując się tym skoczył na wroga i przygniótł go do ziemi. Przywalił z bani a czachę miał twardą. A potem złapał za gardło i ścisnął aż coś chrupnęło.
Offline