Baraki XII Oddziału Gotei
Insygnia Oddziału: Oset
Znaczenie Insygniów: Zemsta
Kolor Oddziału: Oliwkowy
Znajdują się tu: Biuro Kapitana, Pokoje członków, Sala spotkań
Offline
Hoffman przybył wraz ze swoim oddziałem pod mury baraków XII oddziału w poszukiwaniach swojego zanpakutou.
- Ruszamy. Mamy narobić jak najwięcej hałasu. Olać Quincych, espada nam wystarczy. Póki Amaya nie poinformuje nas o tym, że rozkazy się zmieniły, robimy nadal swoje.
Strażnik wyciągnął otwartą dłoń przed siebie, w stronę bramy.
- Hadono sanjusan. Soukatsui.
Naturalnie istniało wiele innych sposobów na dotarcie do baraków, w tym nawet zwykłe przeskoczenie murów lecz musieli ściągnąć na siebie jak największą uwagę, żeby wybić jak najwięcej shinigamich, a to akurat znacznie im w tym pomagało. W międzyczasie, kiedy bramę zżerał niebieski ogień, Hoffman przemówił do reszty oddziału.
- Hinamori, Hitsugaya, Byakuya, Rangiku. Wy zostańcie tutaj i pilnujcie wejścia. Reszta za mną.
Odwrócił się i ruszył w stronę baraków.
Karta Postaci | Zanpaktou | Klan | Historia | Kartoteka
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Offline
Ayame pobiegła za Hoffmanem. Znalazła się tuż przy nim.
-Nie mam nic przeciwko takiemu mordowaniu... Ale przybyliśmy tu po twoje Zanpakutou, i mieliśmy ściągnąć Kapitanów do Tokio... TO nas spowalnia...
Zreflektowała się.
-Ale oczywiście zrobimy tak jak rozkażesz...
Offline
- Jeśli zaatakują nas od tyłu, TO dopiero będzie spowolnienie - odpowiedział Hoffman, odwracając głowę w stronę Ayame
- I to Amaya miała ściągnąć kapitanów do Tokyo. My mieliśmy jedynie udzielić tutaj wsparcia Espadzie przeciwko połowie Gotei. Hmmm... coś tam musiało się stać...
Kiedy byli już przy wejściu, Hoffman szybko zeskoczył z konia i pokierował go w stronę bramy, gdzie posłusznie ruszył. Hoffman wyważył drzwi rozcinając je mieczem na ukos, i od razu po wejściu do środka pozabijał kilku słabych shinigamich, którzy nie wiedzieli co się w ogóle dzieje, a nawet tego, kto ich uśmiercił. Po chwili pięścią zburzył stojącą tuż przed nim ścianę, wchodząc do wielkiego laboratorium, w poszukiwaniu swojego zanpakutou.
Karta Postaci | Zanpaktou | Klan | Historia | Kartoteka
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Offline
Dziewczyna przeskoczyła przez gruzy, które wcześniej były ściną do laboratorium. Było tu paru shinigami którzy zamarli na wtargnięcie Hoffmana. Spoglądali na niego z przerażeniem. Ayame obnażyła miecz i wycelowała go w jednego z nich. Czubek miecza muskał delikatnie szyję shinigami'ego.
-Zrobisz cokolwiek co mi się nie podoba a będzie to ostatni twój ruch w życiu... I nie znam dziś litości.
Z łatwością mogła oddać pchnięcie, jednak czekała na rozkaz Hoffmana, za którym teraz wodziła wzrokiem.
Offline
Shinigami będąc w szoku po nagłym wtargnięciu i widząc siłę buntownika na koniu zamarli w bezruchu niezdecydowani, tylko jeden z nich wyciągnął miecz i powoli zbliżał się, oblany zimnym potem, do Ayame, widocznie chcąc walczyć. Widać jednak było, że jest wystraszony. Shinigami zaszachowany przez Ayame podniósł ręce i przełknął głośno ślinę. Potem zwrócił się do tego, który chciał walczyć:
- Henshi...nie mamy z nimi szans..nie czujesz ich reiatsu? Uspokój się..chcesz żebym zginał?...
Ze ściany odpadł odłamek i potoczył się pod nogi Henshiego. Ten zamarł w pół kroku i po chwili schował miecz. Wszyscy jak na komendę zaczęli uciekać gdzie mogli, tylko shinigami z mieczem przy gardle stał zlękniony i trząsł się nie wiedząc co począć.
Nagle jakby w głowach Hoffmana, Ayame i ich ludzi z oddziału rozległ się głos, tak jakby unosił się w powietrzu a jednocześnie trafiał do ich głów. Kto znał się na Kidou ten jednak wiedział, że jest możliwe porozumieć się w ten sposób za pomocą zaklęcia.
- Witam buntownicy. Zdaje się, że jeszcze nie wiecie co się dzieje. Nie rozumiecie słowa strategia czy też nie wiecie co znaczy odwrócenie uwagi. Wasza głupota tylko mi pomagała i pomaga. Walczycie w Seiretei, w waszej kryjówce, walczycie i giniecie..ale po co? Haha, wasza ignorancja mnie rozbraja. Rozdzielenie waszych sił to dopiero początek, czas na finał. Hoffmanie Miyamoto, przyszedłeś tu po swój Zanpakutou czyż nie? Haha, jesteś żałośnie przewidywalnym osiłkiem. A, byłbym zapomniał , jesteście tu sami tak? W takim razie możecie od razu złożyć broń i podkulić ogony kundle.
Offline
Hoffman słysząc głos z początku nieznanej mu osoby, stanął w miejscu.
Ten głos... To Nero! Wiedziałem, że ten skurwiel coś odpieprzy. Ale co ważniejsze... gdzie jest moje zanpaku