Chinatsa słuchała słów mężczyzny a gdy zrozumiała, że i tak nic więcej od niego nie wyciągnie, kiwnęła mu głową na pożegnanie i po chwili pozostała sama w ciemnej na powrót świątyni. Dopiero teraz do jej uszu dobiegł odgłos kropel deszczu uderzających o okna więc uchyliła drzwi i zaczerpnęła przyjemnego, pachnącego ziemią i deszczem powietrza. Kiedy tu wchodziła, była niezdecydowana i niepewna.
Teraz wiedziała czego chce. Nie pozwoli sobą więcej pomiatać a każdy kto stanie jej na drodze do celu srogo tego pożałuje. Nawet jeśli byłby to ktoś, kogo zna.
Zdawała sobie sprawę, że buntownicy ani nawet Kryształowy Pałac nie zapewnią jej bezpieczeństwa. Nikt oprócz jej samej jej tego nie zapewni. Czas zdecydować, kim chce być.
Dziarskim krokiem ruszyła przed siebie znikając pomiędzy drzewami i ani razu nie oglądając się już na świątynię.
Offline