Era Bleacha

Przy bramie pojawił się Mikashi. Szedł spokojnym krokiem w jej kierunku z wewnętrznej strony Seiretei.
- Skoro tak chcieli zniszczyć zachodnią bramę, to chyba nic się nie stanie jeśli sam rozwalę wszystkie pozostałe bramy - myślał espada. Przygotowany do walki i obrony kierował się do przodu. Błysk pojawił się już dawno, dzięki temu wojownik był wstanie pokonać każdego. Jednak nikt nie wiedział czemu to służyło i co właśnie działo się wokół Arrancara.

Proszę o fabułę, nie zawaham się użyć najsilniejszych technik, dlatego dajcie tylko takich przeciwników, którzy mogą zginąć.

- Pozwólcie, że zaprezentuję wam swoją siłę. Może wtedy zrozumiecie, skąd u mnie taka pewność siebie. - powiedział Mikashi, a w jego dłoni pojawił się miecz. W pochwie u boku zwisała katana, można było wyczuć z niej pewne pokłady reiatsu, lecz ciężko było jednoznacznie określić jakiej rasy ono jest. Espada zaczął kierować się w stronę starców spokojnym krokiem. W powietrzu unosiło się coś dziwnego. Ledwo słyszalny odgłos uderzeń czegoś w rodzaju metalu mógł zostać w tej chwili zignorowany, gdyż na terenie społeczności dusz odbywały się walki i to one mogły go wywołać. Arrancar nie szarżował. Po prostu szedł i obserwował.

- Ja? Nazywam się Mikashi Tanama. Od kilku chwil jestem nowym czwartym espadą, obecnie szukam sobie rozrywki. Między innymi dlatego postanowiłem pomóc buntownikom. Dlatego tu jestem, naprzeciw was. Zamierzam się sprawdzić. Zobaczyć jak wiele osób jestem wstanie zabić - odparł arrancar uśmiechając się szyderczo przy ostatnich słowach. Espada przystanął na moment, wyczuwając wyraźne zmiany w reiatsu przeciwników. Zdjął pochwę z mieczem z którego wydobywało się reiatsu i podrzucił ją do góry. W tym momencie, jeśli dywersja się udała i starcy odwrócili głowy by spojrzeć na miecz mężczyzna zniknął. Pojawił się miedzy nimi, klęcząc na jednym kolanie, w dłoniach nie miał broni. Po chwili z góry spadły cztery miecze, z dość pokaźną prędkością. Skierowane były po jednym w głowę, a następnym w tułów przeciwników. Postać arracara z psychopatycznym śmiechem klęczała między mężczyznami.

Ruchy Mikashiego były o tyle dziwne, że nie można było wyczytać jego prędkości. On po prostu zniknął, jakby rozpłynął się w powietrzu, po czym pojawił się między nimi. Jakby jego ciało na nowo się odrodziło w innym miejscu. Akcji towarzyszył ledwo słyszalny metaliczny pogłos.

Siła i szybkość mieczy to 300, nie będę się aż tak bawił w rozkręcanie walki. : P

- Źle się dzieje, miałem nadzieję, że zabiję was od razu, skoro udało wam się przeżyć pierwszą rundę, to jestem zmuszony nieco bardziej się postarać. - mówiąc to espada spoważniał. Spojrzał na swoich przeciwników lodowatym wzrokiem, a powietrze wokół stało się cięższe. W jednej chwili wokół arrancara zaczęły pojawiać się ciemnoniebieskie pasma energii wirujące gdzieś w powietrzu. Dało się wyczuć chęć mordu i nieograniczoną moc. Tanama złoży swoje dłonie jak do modlitwy, po czym nagle zza jego pleców wyłoniła się ogromna fala cieczy. Przypominała ona wodę lecz nie dało się tego jednoznacznie określić. Z ogromną prędkością dwa nurty omijały Espadę i wylewały się przed nim na ziemię, tworząc gigantyczną falę. Wyglądało by to na prosty atak, gdyby nie fakt, że z innych stron starców także zaczęła napływać ta substancja i to z takim samym efektem. Już po chwili zmierzała w ich stronę gigantyczna Tsunami, wyglądająca niczym wir w którego epicentrum znaleźli się starcy. Dało się słyszeć głos Mikashiego dochodzący zewsząd:
- Black Twister Number 1 Water - po czym ciecz uderzyła w starców znajdujących się w jej wnętrzu.

Siła uderzenia to 200, nie mogę przeginać i zatapiać wszystkiego

Postać upadła zszokowana i zaczęła się szamotać. Mimo wielu prób jej zmagania wiele nie dały, więc wzięła głęboki oddech i zamknęła oczy jakby medytując.
- Skoro już mnie macie w szachu, to może wytłumaczycie mi swoje umiejętności? - spytał arrancar jakby się poddając. W tym samym momencie woda zaczęła jakby znikać. Wyglądało to tak jakby spływała do wielkich studzienek kanalizacyjnych wgłębi ziemi. W tym samym czasie wysoko ponad całą akcją działo się coś dziwnego. Sylwetka mężczyzny tworzyła w swoich dłoniach coś na kształt małego kamienia. Jednak  wydawał się być on bardzo twardy, jak nic innego na tej planecie. - Zbijam go na poziomie cząsteczkowym, byle frajer go nie przetnie - powiedział po czym wziął kamyk do jednej ręki i skierował go w stronę ziemi dalej go trzymając. Czekał...

Zmiana statystyk
160 strong
120 defence
80 speed
40 unik? jak jest po angielsku? xD

Mikashi zniknął rozpadając się dosłownie w pył. Jednak po chwili parę metrów od mężczyzn pojawiła się postać espady. Z twarzą bez żadnego wyrazu spoglądał on na swoich przeciwników, a w jego dłoni zmaterializowała się kosa sporych rozmiarów. Wykonał on kilka cięć przez powietrze, skierowanych w stronę starców. Wyglądało to tak jakby się popisywał, prezentując swoje umiejętności władania tego rodzaju bronią, jednak miał coś innego na myśli.
- Shine... - powiedział pod nosem arrancar, tak aby oponenci tego nie usłyszeli. Właśnie w tym momencie w ich kierunku zmierzała seria niewidocznych dla oka cięć, cięć mogących zabić każdego.

W tym samym momencie postać znajdująca się wcześniej gdzieś w niebiosach zniknęła 'wchodząc' w powietrze. Znalezienie jej w tym momencie nie było łatwym do wykonania zadaniem.

Siła cięć wynosi 320, jest ich koło 7

- Skoro nie jestem wstanie ich trafić w ten sposób, zniszczę wszystko wokół. - pomyślał arrancar, po czym znajdując się wysoko ponad nimi wymierzył kamieniem w dół. Na jego dłoni zaczęły pojawiać się znaki, które uformowały się w pieczęć. Jednak wyglądała ona inaczej niż zwykła pieczęć z umiejętności posiadanej przez arrancara. Będąc wysoko ponad nimi i czując się niezauważonym chłopak odbił 'pocisk' kierując go w dół pomiędzy starców.

Jednak zanim uderzył on kamieniem, który miał wywołać małą falę uderzeniową, która uderzy w przeciwników wykonał on następującą czynność. Stworzył on w jednej chwili sześcian, wewnątrz którego znaleźli się mężczyźni. Panowały w nim ciemności, nie można było dostrzec niczego. Światło przez krótką chwilę wpadało w mały otwór wysoko w centrum górnej ściany, lecz w jednym momencie zniknęło, a figura zmniejszyła się diametralnie. Czynność miała na celu uniemożliwić starszym ucieczkę, a co za tym idzie uszkodzić ich jak najbardziej kulą, która była ostatnią rzeczą wpadającą do wnętrza pomieszczenia.

Gdy kula dotknęła podłoża Mikashi, który zawczasu oddalił się od sześcianu powiedział - Shine - A promień skierował się wszędzie wokół, wypełniając niszczycielskim atakiem całe pomieszczenie

Siła 1280 
szybkość 640
tłumaczenie na gg