Chłopak uradowany powiedział :
- Miło mi Cię poznać no i ... dziękuję za oficjalne przyjęcie.. no bo... no to chyba ty tutaj dowodzisz tak ?
Jakuchu nie był zbyt inteligenty, raczej był typem podrywacza i człowieka który uwielbia walkę. Uśmiechnął się ponownie, był to raczej miły dzień, dużo przyjemności go w nim spotkało. Ponownie popatrzył na obdarzoną przez naturę kobietę i lekko spoglądając jej na dekolt dodał :
- No to... no ... mam coś zrobić ? lub coś ? .... bo nie wiem ...
Po czym dalej spoglądał jej w stronę dekoltu.
Offline
-Pierwszą rzeczą, którą masz zrobić, to przestać gapić się na moje cycki. - rzuciła Amaya z głupim uśmiechem.
Co prawda przyzwyczaiła się już do "gapiów", ale to jednak jest trochę denerwujące.
-Możesz się na razie zrelaksować.
Chłopak miał szczęście, że dziewczyna dopiero co tu przyszła, bo zaraz wymyśliłaby mu wcale nie przyjemną robótkę, tak w nagrodę za bezwstydne spoglądanie w jej dekolt w jej własnym gabinecie.
Offline
Chłopak speszony nie wiedział co powiedzieć wyjęknął tylko po cichu :
- Ee...no...to nie prawda...co ty sobie wyobrażasz !?...ee...
po czym można było zauważyć rumieńce na jego twarzy. Chłopak odwrócił się na pięcie i zaczął iść w stronę drzwi. Przed samym wyjściem złapał za klamkę i powiedział :
- Dziękuję ... na pewno nie mogę w niczym pomóc ?
Offline
Jak jeszcze raz zapyta...
-A może masz ochotę tu posprzątać? Normalnie nikomu bym nie kazała, ale skoro tak bardzo chcesz coś robić...
No to już jest perfidne, ale chłopak domagający się czegoś do roboty sam się o to prosi. Lepiej niech już idzie sobie poleniuchować, bo na prawdę każe mu sprzątać! Tak, żeby nie zostało ani ziarenka kurzu.
Offline
Chłopak puścił klamkę i tyłem, powolnym krokiem zbliżał się do przywódczyni. Wyglądało na to że chłopak mocno się zezłościł. Odwrócił się do niej a na jego twarzy widoczny był uśmiech. Twarze chłopaka i dziewczyny dzieliły centymetry.
- Żadna praca nie hańbi... Załatw mi sprzęt do sprzątania i zaraz będzie czysto.
Chłopak lekko się zaśmiał i czekał na reakcje przywódczyni.
Offline
Amaya roześmiała się głośno. Znalazła sobie kogoś, kto posprząta. Ale bajer!
-Dobra, ale fajnie, ktoś zrobi to za mnie.
Jak już się zgłosił, to nie ma odwrotu. Ale żeby tak z własnej woli... kurczę, już lubiła tę robotę! Jednak złośliwość co do mężczyzn u Amayi nie zna granic. Chłopak będzie robił jej kawały? A proszę bardzo! Tylko ciekawe, kto lepiej na tym wyjdzie!
-Sprzęt? A kto tu wspominał o jakimś sprzęcie? Nie dasz sobie rady bez tego?
Offline
Chłopak popatrzył na kobietę i powiedział :
- Jak się rozbierzesz i oddasz mi kimono do wytarcia to dam rade
po czym zaśmiał się lekko przestraszony czy aby nie przesadził, ale chciał rozwiać z lekka tą sztywną atmosferę. Uśmiechnął się i czekał na poczynania swojej przywódczyni, a może na prawdę się rozbierze, a może jednak go zabije lub poturbuje. Widać było że przewyższa go we wszystkich umiejętnościach.
Offline
Cóż za numerant się trafił! Gdyby była tu poprzednia przywódczyni, to pewnie już dawno dostałby w pysk. O nie, ale nie przy Amayi. Ona ma lepsze sposoby na zemstę.
-A co, twoje własne ci nie wystarczy?
Teraz jednak jej uśmieszek zmienił się z wesołego w ironiczny.
-Jeśli nie, to zawsze jeszcze masz bieliznę, chyba że nie nosisz.
Dziewczyna odwróciła się i ruszyła w stronę drzwi . Należało mu się to sprzątanie zaległego od dłuższego czasu kurzu. Może powinien dostać większą karę, ale niech zna jej łaskawość.
-Tylko uważaj z rozbieraniem, bo może się tu ktoś pojawiać raz na jakiś czas. I nie wychodź dopóki nie skończysz, będę patrzeć, czy nie załatwiłeś sobie sprzętu.
Już naciskała na klamkę, kiedy przypomniała jej się kolejna rzecz:
-Aha, i wolałabym jednak, gdybyś mówił do mnie "pani", ewentualnie "dowódczyni".
Nie odwracając nawet głowy, żeby na niego spojrzeć, opuściła pomieszczenie i ruszyła do głównego holu.
Offline