Chłopak ze złością na twarzy zaczął ścierać jakąś znalezioną szmatą gdzieś w rogu.
- Oj... teraz to sobie nagrabiłaś... w życiu nie powiem do Ciebie pani czy też dowódczyni !... co za głupia jędza...
Jakuchu mówił sam do siebie podczas sprzątania. Wiedział że to będzie bardziej kłótliwa znajomość, zna kobietę od kilku minut a już zdenerwowała go jak mało kto. Chłopak rzucił szmate na podłogę mówiąc :
- Nic nie będę tu sprzątać ... pff ona i tak pewnie tego nie widzi ...
po czym usiadł na jej krześle przy biurku i zarzucił na nie nogi a ręce nałożył na szyje i zaczął bujać się na krześle. Chłopak czuł się wypoczęty, a praca miała przecież go zmęczyć.
Offline
Amaya zmarszczyła brwi.
-Może są im potrzebne informacje, o których ja nie mam pojęcia?
Zdanie, które dotyczyło Nero dziewczyna puściła mimo uszu.
Jej widocznie Stowarzyszenie nie brało pod uwagę jako przywódcy, pewnie dlatego, że brała udział w najmniejszej ilości akcji jak tylko się dało, a w dodatku nie była kapitanem, a jedynie cieniem.
Offline
Hoffman złapał najemniczkę i pchnął ją lekko w stronę Amayi.
- Phi... W takim razie zostawiam ją do twojej dyspozycji.
Zabrał dziewczynie ostrze sprzed gardła i odpowiedział znów:
- Obwiąż ją jakimś bakudou albo zakuj w jakiejś kajdany, bo ja nie zamierzam jej wieczność trzymać w tym łańcuchu, bo jest mi potrzebny.
Po chwili ciszy dodał jeszcze:
- Mało kto o tym wie ale w piwnicy naszej kryjówki znajdują się zbudowane z kamienia duchowego pomieszczenia, które swego czasu służyły jako więzienie.
Karta Postaci | Zanpaktou | Klan | Historia | Kartoteka
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Offline
Nero przechodząc słyszał kawałek rozmowy Amayi i Hoffmana. Słysząc swoje imię jak i obelgę strażnika nie pozostał bierny, lecz zapukał i lekko uchylił drzwi.
-Czyżbym był potrzebny, dowódczyni?
Stanął w przejściu i spojrzał z pogardą na Hoffmana. Postanowił odszczeknąć się za zniewagę.
-Udław się własną głupotą zdrajco. Dziwię się, że jeszcze nie pokaleczyłeś się tą swoją żyletką w drewnianej lasce. Czego cię licho tu przygnało, co? Tyle spokoju, dopóki nie przekroczyłeś progu kryjówki.
Wszedł głębiej do pokoju i zamknął za sobą drzwi.
-A więc... Czym mogę służyć?
Pytanie było skierowane oczywiście do Amayi. Prędzej dałby się przysmażyć rozżażonymi węglami niż odezwać się do Hoffmana nie zawierając w zdaniu "zdrajco" lub używając określenia zasługującego na cenzurę.
Offline
Dziewczyna skinęła głową w stronę oplątanej jeszcze łańcuchami fioletowowłosej.
-Mamy tutaj problem. Otóż Hoffman złapał jedną z shinigami, których zadaniem jest pozabijać ważniejszych buntowników. Zastanawiam się, czy potrzebne są nam jakieś informacje, czy od razu można ją zabić.
Amaya i tak nie miała żadnych innych pomysłów, co można z nią zrobić. Zdecydowanie najlepszym było podcięcie jej gardła, nie wiedząc o niej nic oprócz tego, że została przysłana, aby zabijać. I że prawdopodobnie jest wystarczająco silna, aby coś w tym kierunku zrobić.
Dziewczyna bardzo zadowolona była z tego, że jej kontakty z Nero są tysiąc razy lepsze niż Hoffmana. Zastanawiała się tylko z czego wziął się ten konflikt. Może z podobieństwa charakterów?
Offline
- O, Witaj Nero. Jakże się cieszę, że tutaj wszedłeś. Akurat potrzebowałem Ciebie do wyczyszczenia moich butów. Nie krępuj się, możesz językiem. - Dorzucił komentarz, od którego nie mógł się powstrzymać kiedy Nero wszedł
- Dobra. Zignorujmy tego nieproszonego gościa i wróćmy do rzeczy. Trzeba odpowiedzieć ogniem za ogień. Musimy zaatakować Soul Society, najszybciej jak to jest możliwe.
Hoffmana strasznie złościł fakt, iż Nero był w pobliżu. Nie mniej jednak musiał to przełknąć. Jego priorytetem było w tej chwili przekonanie Amayi do swoich racji.
Karta Postaci | Zanpaktou | Klan | Historia | Kartoteka
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Offline
Chłopak znużony czekaniem na Amaye, postanowił sobie wyjść i potrenować. Stał z krzesła, zebrał wszystkie potrzebne rzeczy, rzucił brudną szmatę centralnie na biurko dla swojej przywódczyni po czym podszedł do drzwi i je otworzył. Gdy wyszedł na korytarz ponownie zamknął drzwi, po czym zaczął iść w stronę wyjścia. Nie mógł zauważyć Amayi, więc wydarł morde na cały regulator stojąc po środku korytarza :
- Teee !! Amaya... JA SPADAM BO MI SIĘ NUDZI !!! WPADNĘ POTEM !!! NARAAA !!!
następnie podszedł do frontowych drzwi i wyszedł na miasto.
[z/t]
Offline