Dziewczyna patrzyła na Nassa i powoli rozumiała czym tak naprawdę różni się walka tutaj a w świecie żywych. Oczywiście można by się było zastanawiać czy oni również są żywi, skoro też umierają. Wszystko schodzi do tego, że są różne etapy życia. Tamto, to i jeszcze inne, nie poznane jeszcze.
Fajny z niego chłopak. Hoffman mógłby się od niego wiele nauczyć. Chociażby stosunku do innych istot.
Kiedy zobaczyła zawstydzenie na twarzy chłopaka i usłyszała jego słowa zaśmiała się radośnie.
- No popatrz! Mam nadzieję, że mam też jakieś inne talenty! - mówiąc to mrugnęła do niego wesoło i wypiła łyk piwa kładąc je ponownie na śniegu.
Przynajmniej mamy naturalne chłodzenie piwa
Dziewczyna również popatrzyła w jego oczy odgarniając włosy z czoła.
- Cieszę się, że dane mi było poznać kogoś tak wartościowego jak ty, Nass.
Offline
Nass wziął piwo i upił także łyka. Zdmuchnął kosmyk włosów wchodzący mu na oko.
- Mamy chłodzenie pod ręką! - wsadził piwo w śnieg... - Na pewno masz inne talenty. Na przykład potrafisz pięknie wyrażać swoje myśli, tak po prostu mówisz takie rzeczy... ja tego nie umiem. Dlatego piszę te wierszydła.
Usłyszał Jej ostatnie słowa i mimowolnie się wzruszył. Z jednego oka spłynęła łza, obmywając tatuaż.
Cholera ale mnie rozkleja...zawsze staram się być wesoły i twardy. Ale Chinatsa przechodzi przez te maski jak chce...
Pod wpływem emocji chwycił dziewczynę za dłoń i lekko ścisnął patrząc na nią.
Offline
- Niektórym ludziom lepiej jest pisać, niektórym mówić. Dlatego istnieją poeci i oratorzy - uśmiechnęła się dziewczyna jednak widząc łzę spływającą po policzku chłopaka spoważniała. Jeżeli jest coś, co najmocniej wzrusza kobiece serce, to właśnie łzy mężczyzny.
- Przepraszam, nie chciałam żebyś płakał - powiedziała i otarła jego łzę. Gdy chłopak chwycił jej rękę przez chwilę zdrętwiała, jednak dotyk przyjacielskiej dłoni był tak miły, przyjemny, że oparła lekko głowę o jego ramię. Zawsze chciała mieć przyjaciela, do którego mogłaby się tak po prostu przytulić, a Nass miał w sobie tak wielkie pokłady dobroci i zrozumienia, że trudno było się oprzeć. Czuła się przy nim jak przy wymarzonym starszym bracie. Zaczęła się nawet zastanawiać, czy tej osoby którą szuka od pojawienia się w tym świecie nie odnajdzie właśnie w tym cichym skrytobójcy.
- Jesteś jak starszy brat. Może nie łączą nas więzy pokrewieństwa, ale rodzina to nie tylko krew, to również osoby, dla których jesteśmy w stanie poświęcić wszystko.
Offline
- No ja do oratorów nie należę - roześmiał się.
Gdy dziewczyna otarła jego łzę odpowiedział.
- To łzy szczęścia, nie przepraszaj...nie uroniłem ani jednej od nie pamiętam kiedy...zawsze tłumiłem uczucia gdyż były zbyt silne. Ale przy Tobie daje radę i jestem sobą. Dzięki.
Czując jak dziewczyna się o niego opiera poczuł się wniebowzięty. Miał ochotę zamknąć tą drobną dziewczynę o błyszczących oczach w swoich ramionach by nie dotarła do niej żadna przemoc, zimno czy ciemność. Opanował się jednak i po prostu uśmiechnął a potem przełożył rękę za jej plecami i delikatnie Ją objął z drugiej strony. Nie narzucał zbyt natarczywie swojego dotyku. Po prostu reagował instynktownie.
- Tak. Czy Ty wyciągasz myśli z mojej głowy? - zaśmiał się - Ja wiem, że jestem w stanie oddać wszystko dla Ciebie gdy będziesz w potrzebie... gdy zechcesz. Czuję, że jesteś Bratnią Duszą.
Duszą... w tym świecie brzmi to dziwnie...haha.
Chłopak całkiem zapomniał o niedopitym piwie. Stało sobie obok.
Offline
- Przy mnie zawsze bądź sobą. Wściekaj się, krzycz, przeklinaj, śmiej się i w ogóle rób wszystko to, co sprawia, że ty to ty. - poprosiła dziewczyna. Kiedy i chłopak otulił ją delikatnie ramieniem przymknęła na chwilę oczy i uśmiechnęła się.
- Bynajmniej nie buszuję po twojej głowie, po prostu jak się kogoś bardzo, bardzo lubi, to wie się o nim prawie wszystko i potrafi się z nim dogadać. A przy tobie naprawdę można się wyluzować.
Kiedy chłopak skończył mówić, dziewczyna chwyciła bok jego koszuli i ścisnęła lekko, tak jakby bała sie że chłopak zaraz odejdzie.
- Jeżeli będę potrzebowała pomocy, pomóż mi, ale nigdy się nie poświęcaj. To by było dla mnie zbyt bolesne.
Shiroi otworzył leniwie jedno oko i popatrzył na chłopaka jakby chciał powiedzieć "Hej! To moja Pani!". Widząc wzrok Shiroi Chinatsa zaśmiała się cicho i poklepała go po głowie.
- Oj Shiroi, przecież wiesz że to ty jesteś moim ulubieńcem, nie bądź zazdrosny.
Offline
- No tak. To daje nam możliwość porozumiewania bez słów, które czasami nie mogą oddać tego co w sercu. To wielki skarb. Dobrze, będę sobą, w takim razie...
Objął trochę mocniej Chinatsę i pocałował Ją szybko w policzek. A czując jak dziewczyna ściska jego koszulę uśmiechnął się.
- Po prostu zrobię wszystko dla Twojego szczęścia. Nie martw się nie zamierzam umierać.
Nass poczuł na sobie wzrok Shiroi i zdębiał.
Inteligentny zwierzak..patrzy jak człowiek?..hahha
Uśmiechnął się głupio do zwierzaczka.
- Mam nadzieje, że nie odgryziesz mi czegoś z zazdrości...
Offline
- żeby tak Hoffman uczył się od ciebie... - westchnęła dziewczyna. - Nie mam pojęcia czemu on jest taki niechętny wobec ciebie, przecież wszyscy stoimy po tej samej stronie, nie walczymy ze sobą.
Po pocałunku dziewczynie zapłonęły policzki. Tak działał na nią ten sympatyczny chłopak. Kiedy Nass zwrócił się do Shiroi Chinatsa parsknęła krótki śmiechem.
- Nie martw się, Shiroi to grzeczne zwierzątko. Przynajmniej dopóki ktoś nie robi mi krzywdy. Prawda mały?
Shiroi zastrzygł uszami a długie wąsy drgnęły jakby rozumiał każde słowo i zgadzał się z nimi. Nie czując ze strony skrytobójcy rywala podniósł się, rozprostował łapki i trącił dłoń chłopaka nosem.
Offline
- Uczyć ode mnie? Nie uważam się za mądrego. Po prostu staram się zrozumieć najwięcej jak mogę. Także z mrocznych rzeczy. Nie ważne, nie rusza mnie jego antypatia. Dzięki Tobie mam wszystko co trzeba mi by mieć silne serce.
Nass spojrzał na Shiroi, który trącił mu łapkę nosem i dał mu palec do powąchania a potem lekko go podrapał pod uchem.
- Jeśli ktoś ośmieli się Ci zagrozić obawiam się, że nie wiele pozostanie z niego dla Shiroi.. - zerknął z uśmiechem na zwierzaczka i puścił do niego oko. Na samą myśl o krzywdzie Chinatsy poczuł jak jego reiatsu się gotuje i wydziela, rozgrzewa do czerwoności tatuaż na twarzy i ociepla skórę na ciele.
Oj opanuj się Nass, nie chcesz chyba by China uciekła wystraszona lub...
Na te myśli od razu się opanował i mocniej przytulił Chinatsę.
Offline
- No właśnie - przytaknęła dziewczyna. - Jesteś po prostu sobą. Nie ukrywasz uczuć i mówisz to co myślisz. Hoffman tego nie potrafi.
Shiroi przymknął oczka i otarł głowę o dłoń Nassa.
- Lubi cię. - zauważyła Chinatsa i również podrapała zająca. Na chwilę jej dłoń musnęła dłoń skrytobójcy, jednak był to ułamek sekundy.
Wszyscy są chętni mnie obronić... Kiedy jednak nadejdzie czas, żebym to ja mogła stanąć przed nimi i ochronić przed wrogiem?
Czując mocniejszy uścisk zamrugała zaskoczona.
- Wszystko w porządku? - zapytała a później wstała i zrobiła kilka piruetów wyciągając wysoko ręce. W końcu stanęła tyłem do Nassa i przekręciła głowę patrząc na niego z uśmiechem.
- Pięknie piszesz, ale czy umiesz równie pięknie śpiewać?
Potem popatrzyła przed siebie i zaczęła cicho nucić
- I can feel her heart beat from a thousand miles
And the heavens open every time she smiles
I'm running to her thats where I belong
I'm running to her like a rivers song...*
* tłumaczenie tekstu: http://www.tekstowo.pl/piosenka,jensen_ … _love.html
Offline
Nass uśmiechnął się. Faktycznie Hoffmana nigdy nie mógł rozgryźć..
- China Ja Ciebie też. Bardzo.
Przeszedł go miły dreszcz gdy dotknęła jego ręki. Nie ruszał ręką by Shiroi mógł sobie obok niej siedzieć. Miły dotyk jego futerka jeszcze polepszał mu nastrój. Spojrzał na tańczącą Chinę a w odpowiedzi na pytanie podrapał się zakłopotany po bródce. Śpiewać? Oj chyba nie...zawsze się tego wstydziłem...
- Hmm, raczej nie... - a słysząc cichy śpiew Chinatsy dodał jeszcze ciszej - na pewno nie tak jak Ty. Zaśpiewałaś o tym co mi w sercu teraz gra. Czyżbyś jednak buszowała mi głowie?Hahah.
Ale zaraz potem pomyślał, że w sumie to ma gdzieś wstyd a przy niej o dziwo chce mu się zaśpiewać...
Co jest ze mną? Hahaha... Zaśmiał się w duchu i zaczął cicho nucić.
- Birds flying high
You know how I feel
Sun in the sky
You know how I feel
Reeds driftin' on by
You know how I feel
It's a new dawn
It's a new day
It's a new life
For me...
And I'm feeling good.*
Zaraz potem zakaszlał i wstał a potem zakrył twarz chustą by ukryć głupią minę i rumieniec.
*http://www.tekstowo.pl/piosenka,muse,feeling_good.html
Offline
- Bardzo ładna piosenka - uśmiechnęła się dziewczyna i potarła bezwiednie ślad na szyi. - a i głos który ją śpiewał ciekawy - dodała już widząc jak Nass zakrywa twarz chustą. Podeszła do niego, wspięła się na palce i wyciągając wskazujący palec uderzyła Skrytobójcę lekko w czoło. Z jej twarzy nie schodził szczery uśmiech a brązowe oczy dziewczyny patrzyły po dziecinnemu w jego oczy.
- No już, już, nie wstydź się tak. Zaśpiewałeś bardzo ładnie, więc nie masz co się chować.
Shiroi w tym czasie skakał z jednej zaspy w drugą sprawdzających ich głębokość.
Offline
Nassanael poczuł na sobie puknięcie palcem Chiny i zobaczył obok twarzy Jej wielkie oczy. Zaśmiał się i odgarnął chustę.
- Dzięki, niech będzie, że ładnie!
Widząc jak potarła się po szyi dodał:
- Na pewno nic Ci nie jest China? - a widząc baraszkującego Shiroi przeciągnął się szeroko rozkładając ręce i na koniec dotykając lekko ramienia dziewczyny - może się gdzieś przejdziemy?
Czuł, że rana w brzuchu powoli przestaje dokuczać i czuł się pełny sił. Obecność tej wesołej dziewczyny, tej iskierki życia w uśpionej zimą przyrodzie wpływała na niego ozdrowieńczo.
Offline
-hm? - Chinatsa dotknęła szyi i przejechała kilka razy po śladach. Oczywiscie trochę bolała, ale wiedziała że mogła mieć dużo gorsze rany gdyby nie wyuczone umiejętnosci. - Nie, nie, wszystko w porządku. Przejść się? Bardzo chętnie. Masz jakiś pomysł? - zapytała rozglądając się dookoła.
Offline
Nass nieśmiało dotknął śladów na szyi Chinatsy.
- no nie wygląda groźnie ale musiało być ciekawie co?
Hmm, może zajdziemy do tego Kinkaku - Ji czy jak to tam...? Chce zobaczyć obrażoną minę Hoffa no i Twoje gniazdko.
Puścił ramię dziewczyny i dotknął miecza na plecach.
I porobiłbym coś aktywnego w sumie...
- wiesz, jestem dziwny, uwielbiam walczyć ale zabijanie nie sprawia mi przyjemności..same sprzeczności we mnie.
Offline
- Hmm jest tylko problem z barierą wokół Kinkakuji... Nie wiem na kogo działa a na kogo nie... Poza tym nie jestem pewna czy Hoffman tam jest... Może przejdziemy się do Kryjówki? - zaproponowała. - Jeżeli chodzi o walkę była przerażająca. Jakby potwór dobrze wiedział czego się najbardziej boję. Sprzeczności? - dziewczyna zadarła głowę do góry i popatrzyła na niego z uniesionymi brwiami. - Walka sama w sobie jest świetną formą popatrzenia w głąb siebie. Jeżeli pokonasz przeciwnika, jednak mimo wszystko czujesz dla niego szacunek i jest ci przykro z powodu jego śmierci, nie masz się co martwić. Dopiero kiedy z uśmiechem na ustach i bez najmniejszej dobrej myśli zabijesz kogoś... Wtedy potrzebna będzie ci pomoc.
Offline