Ogłoszenie


Ciekawostki i plotki
Ostatnie zmiany - 09.07.2016. Więcej tutaj
- WAŻNE! Wakacyjna gorączka - promocje, startery dla początkujących, inne bonusy!
- Nowi bohaterowie niezależni: Yasashii Chisaki oraz Koi no Hana
- WAŻNE! Dodanie nowej drogi rozwoju postaci (Cechy). Więcej tutaj
- Stworzenie świata alternatywnego. Więcej tutaj

#16 2016-02-23 20:27:48

Izuki

http://i.imgur.com/G3pqL.jpg

Skąd: Azja
Zarejestrowany: 2016-01-26
Posty: 77
Imię postaci: Izuki Akatshi
WWW

Re: Rezydencja (Lokacja eventowa)

Po przyglądaniu się, po wszystkich zebranych, który otrzymali tajemnicze zaproszenie Izuki siedział z wzrokiem wlepionym w ziemię i tylko słuchał co działo się wokół niego - w holu, w którym znajdował się, czekając na gospodarza.
Wtem usłyszał charakterystyczny dźwięk, dla rozsuwanych drzwi. Podniósł głowę i odwrócił nią w tamtą stronę. W progu zobaczył gospodarza. Był to wysoki mężczyzna, dobrze zbudowany o brązowych włosach i zielonych oczach oraz ubrany w gustowne kimono. Usłyszał z jego ust przywitanie zebranych i zaproszenie do stołu? Zaraz do jakiego stołu? O co tu chodzi? Chciał od razu rozejrzeć się w poszukiwaniu jakiegoś stołu z jedzeniem, ale gdy owy jegomość wykonał ruch ręką, mówiący, że w tym miejscu znajduje się stół z posiłkiem i siedziskami. Faktycznie z tamtym miejscu stał, już przygotowany do posiłku długi stół, żeby pomieści odpowiednią ilość zaproszonych oraz duża liczba siedzisk. Był trochę tym wszystkim zdziwiony, że dostał ( albo raczej wszyscy dostali, ci który znajdowali się w holu ) tajemnicze zaproszenie, a tutaj gospodarz, który po długim czasie swoje nieobecności, postanowił się ukazać przed zebranymi i zaprosić ich do uroczystej kolacji? Tu, już coś czarnowłosemu coś nie pasowało, ale nie mógł dostrzeć co tak dokładnie.
Ciężko westchną i podszedł do stołu, wybierając sobie miejsce. Usiadł na początku, znaczy nie na samym początku, tylko na początku środka. Położył swoją broń obok siebie i usiadł tak jak w kulturze japońskiej przystało.

Ostatnio edytowany przez Izuki (2016-02-24 18:51:43)

Offline

 

#17 2016-02-24 08:00:46

 Patariko

http://i.imgur.com/3hErqh7.jpg

Call me!
Skąd: Nowy Dwór Maz.
Zarejestrowany: 2012-05-01
Posty: 1117
Imię postaci: Patariko Yukan
WWW

Re: Rezydencja (Lokacja eventowa)

-Och. Witaj Rafaelu, wieki się nie widzieliśmy. Trzeba by to nadrobić. Ostatni raz chyba u Panny 0 Espady, prawda?
Powiedział spokojnie Pat widząc Rafaela, nie do końca rozumiał dlaczego Pusty tak dziwnie się zachowuje w stosunku do niego.
-Hao, nie wiesz co tu się dzieje?
Zapytał Primerę jednak jego pytanie zostało częściowo wyjaśnione, pojawił się "organizator imprezy" i zaprosił wszystkich do stołu. Pat usiadł naprzeciw Nassanaela.
-A byłem tu i tam, rozniosłem kryjówkę fullbringerów w pył i zdobyłem rangę Championa. Dodatkowo spotkałem się z Chinatsą. Jest też coś o czym musimy porozmawiać, Rafael, Ciebie też to dotyczy.
Dodał zerkając w stronę jak by nie patrzeć wspólnika. Milczał przez chwilę po czym z dziwnym uśmiechem spojrzał na Nassa.
-Nass, czym się różni najemnik od kurwy?
Zapytał prawie spokojnie.
-Kurwa zabija zleceniodawcę, a najemnik nawet celu nie potrafi.
Roześmiał się, mimo to cały czas ukradkiem zerkał na "organizatora". Widział, że kogoś szukał, pytanie kogo i czemu ta osoba była aż tak ważna. Czuć było podstęp w powietrzu.


Fullbring
KP


Ekwipunek:
nieśmiertelnik
nóż survivalowy po dziadku
dwie reigły
adrenalina
naszyjnik ze zdjęciem rodziców (szybkość x1,2)

Offline

 

#18 2016-02-24 13:18:20

 Legumir

http://i.imgur.com/G3pqL.jpg

7447077
Skąd: Rotterdam
Zarejestrowany: 2016-02-06
Posty: 21
Punkty: 37
Imię postaci: Legumir

Re: Rezydencja (Lokacja eventowa)

Chłopak stał pod ścianą uważnie obserwując zebranych jak i drzwi. Nie narzucał się swoim spojrzeniem, ale też nie bał się spoglądać niektórym w oczy. Zanim tu przyszedł miał przeczucie, że nie będzie to zwykłe spotkanie - no i proszę. Wszyscy zebrani potrafili widzieć duszę. Niektórzy wysilili się na krótkie komentarze i powitania, on jednak nie wtrącał się i czekał na rozwinięcie sytuacji. Teraz nie interesowało go tylko to w jakim celu zostali tu zebrani, ale także kto zadał sobie tyle trudu by wyśledzić wszystkich nadzwyczajnych osobników i zebrać ich tu, w jedno miejsce. "Może to pułapka?" - przemknęło mu przez myśl, na chwilę przed tym zanim usłyszał kroki.
Drzwi rozsunęły się i chyba wszystkie głowy obróciły się w tamtą stronę. Mężczyzna był dobrze zbudowany, a jego zielone oczy wwiercały się w umysł białowłosego - przynajmniej tak mu się wydawało. Nie znał go, ale też nie znał nikogo z obecnych tu osobników. Szybko otrząsnął się z pierwszego wrażenia i w spokoju wysłuchał co mężczyzna miał do powiedzenia. Zauważył, że jego świdrujący wzrok kogoś szukał, a późniejszy grymas na twarzy świadczył o tym, że jednak nie znalazł.

Niektórzy szybko zaczęli dosiadać się do stołu, a on miał wątpliwości. Wątpliwości, z którymi bez słowa bił się we własnej głowie. Nie potrafił rozwikłać o co tu dokładnie chodzi, ale zamierzał mieć się na baczności. Nie chciał aż tak szybko kończyć swojego drugiego żywota. Po krótkiej chwili i on dosiadł się do niskiego stołu. Uznał, że na razie będzie grał w ich grę - na razie. Przynajmniej dopóki nie zorientuje się po co się tu zebrali. Nie chciał urazić gospodarza, a było to jedynie wykaz dobrego wychowania. Wędrując oczami po zebranych słuchał ukradkiem rozmów między nimi. I zapamiętywał.


Karta Postaci | Kartoteka | Katana

"To nasze wybory pokazują kim na prawdę jesteśmy, o wiele bardziej niż nasze zdolności..."

Offline

 

#19 2016-02-24 18:51:34

Rin Kano

http://i.imgur.com/kdfXZ.jpg

51865666
Zarejestrowany: 2016-02-08
Posty: 34

Re: Rezydencja (Lokacja eventowa)

Odkąd wszedł do sali do zebranych dołączyły jeszcze dwie dwie osoby. W prawdzie jedno z nich było duszą tak jak i on. Jednak była między nimi poważna różnica i nie chodziło tu o kolor włosów. Chodziło o to, że w przeciwieństwie do Rina nowo przybyła dusza była uzbrojona. Doprowadziło go do przemyślenia, czy aby na pewno był zdrowy na umyśle skoro władował się w takie towarzystwo bez jakiejkolwiek broni. Wcześniej jednak nie zastanawiał się nawet nad zdobyciem czegokolwiek, czym mógłby się bronić. Dotąd starczyło mu nie wybijanie się poza innych, by nie zwracać potencjalnych kłopotów na swoją osobę. Co prawda nie zawsze mu to wychodziło, lecz zawsze jakoś sobie poradził.
Westchnąwszy krótko opuścił wzrok na kawałek podłogi przed sobą i założył ręce na piersi.
"O co tu może tu chodzić...?" pomyślał przelotnie.
Nim jego myśli poszły dalej tym torem usłyszał zbliżające się kroki. Chwilę później drzwi przy których stał otworzyły się okazując postawnego mężczyznę w ciemnym kimonie którego Rin z marszu uznał za gospodarza, zaś wypowiedziane przez zielonookiego utwierdziły go w tym przekonaniu. Dodatkowo zwrócił jego uwagę na czekający na wszystkich gości stół którego jakoś wcześnie nie zauważył.
"Nawdychał się czegoś?" przeleciało mu przez myśl kiedy mijał gospodarza który jak dla niego był, aż nazbyt radosny. "To albo naprawdę robi dobrą minę do złej gry."
"Tylko po co zapraszałby nas wszystkich gdyby mu to w jakikolwiek sposób przeszkadzało? No i co wspólnego niby mamy my wszyscy, że dostaliśmy zaproszenia?" zastanawiał się dalej zajmując miejsce przy końcu stołu starając się znaleźć jak najdalej od towarzystwa które zdążyło już zająć miejsca. W prawdzie musiało to zwracać większą uwagę na jego osobę niż by chciał, lecz większego wyboru nie miał. Poza tym wolał mieć trochę spokoju, a to co zdążył usłyszeć miało być żywiej niż by chciał. A co najmniej zarazie. Na ten moment czuł się jednak niezbyt komfortowo w obecnym towarzystwie.

Offline

 

#20 2016-02-24 22:29:43

 Hoffman Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

36646198
Call me!
Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2012-04-25
Posty: 2396
Punkty: 33
Imię postaci: Hoffman Moritsu

Re: Rezydencja (Lokacja eventowa)

A dziwów nie było końca. Proporcjonalnie do upływu czasu, który spędzał w tym pomieszczeniu, stojąc niedosłownie z założonymi rękami, do rezydencji ściągało coraz więcej mniej i bardziej barwnych postaci. Lustrując swym wzrokiem każdego, kto przekraczał próg drzwi, w niektórych przypadkach zaczął się zastanawiać nad kondycją umysłową osoby, która wysłała doń zaproszenie, oraz nad jakimkolwiek kluczem poprzedzającym ich wybór, którego obecnie nijak nie mógł się doszukać. Zapewne, nie tylko Hoffmana zastanawiał powód doboru tego towarzystwa. W końcu cóż zbieranina tak różnych osób mogła mieć ze sobą wspólnego? Jako swoistą konkluzję przyjął wyjaśnienie stworzone przez jego podświadomość, mówiące wyraźnie, iż pozna prawdziwy cel swojego przybycia do rezydencji w późniejszym czasie. Całkiem prawdopodobna była możliwość, że ów odpowiedź otrzymał wręcz od zgromadzonego doświadczenia.
Proporcjonalnie do upływu czasu, w końcu, na horyzoncie pojawiła się kolejna, barwna postać, którą chłopak miał już przyjemność poznać. Nie było niczym trudnym odróżnienie jej od reszty zgromadzonych, ze względu na jej nieprzeciętnie duży wzrost, którym przewyższała samego Hoffmana, oraz charakterystyczny ubiór. Zaprawdę, dawno już nie widział kobiety wyższej od niego, a już na pewno nie tak drastycznie.
Naturalnie zareagował na przywitanie, ponieważ zachowanie pozbawione manier było zdecydowanie nie w jego stylu.
Jak tylko Vvien zbliżyła się do shinigamiego, on jak to już miał w zwyczaju, stosunkowo głęboko się ukłonił, tradycyjnie w nieco teatralny sposób, poprzez założenie jednej ręki za plecy, drugą na brzuch, oraz cofnięcie jednej nogi lekko w tył. W zwyczajowych okolicznościach, z pewnością ten gest dodawał by mu więcej gracji niż obecnie, ponieważ nawet bardzo uprzejmy czy szarmancki gest gryzł się z jego obecnie niechlujnym i zaniedbanym wyglądem.
- Witaj Panno Vvien. Znów się spotykamy. Mam nadzieję, że tym razem w lepszych okolicznościach niż ostatnio. - dodał z lekkim, przyjaznym uśmiechem na twarzy
Przez chwilę zastanowił się nawet, kiedy ostatnio dane było mu się uśmiechnąć w podobny sposób. Być może powodem było to, iż była ona jedyną osobą, która poza tym, że go znała, to jeszcze nie chciała go właśnie z tego powodu uśmiercić. Przynajmniej takie odnosił wrażenie.
- Moje przybycie tutaj traktuję raczej w kategorii przypadku, bądź też czystego nieporozumienia, jednak nie mam nic do stracenia aby tę wątpliwość zweryfikować. A co do samego charakteru ,,przyjęcia", to obawiam się, że póki co możemy jedynie snuć domysły.
Chłopak wyraźnie nie mówił wszystkiego. Starał się zachować powściągliwość i nie wysuwać pochopnych wniosków, jednak wnętrze jego czaszki ewidentnie było wypełnione przeróżnymi myślami. Nie podobała mu się ta sytuacja. Panowała tu zbyt wielka różnorodność i było zdecydowanie zbyt tłoczno. Hoffman został wciągnięty dokładnie w taką sytuację, jakich unikał przez ostatni rok niczym ognia. Ani na chwilę nie opuszczał gardy, będąc święcie przekonanym o jakimś, nadchodzącym prędzej czy później ataku ze strony osób, u których wrogie nastawienie do niego nie pozostawało żadną zagadką.
Mam złe przeczucia co do tego zaproszenia. Jeśli czegoś mogę być tutaj pewien, to rozlewu krwi. Teraz czy później, to będzie nieuniknione. Wroga aura wisi w powietrzu.
Jeszcze raz, ponownie zlustrował wzrokiem wszystkich obecnych, chcąc się upewnić, że spostrzegł już wszystkich w pomieszczeniu, a być może nawet wyczytać coś z ich oczu.
Nie zatrzymam eskalacji, dlatego za wszelką cenę muszę się trzymać z dala od epicentrum. Jednak nie mogłem zlekceważyć możliwości, że on, mógłby gdzieś tutaj być. Jak tylko to zweryfikuję i okaże się, że moje nadzieje są płonne, zmywam się stąd. Nienawidzę tracić czasu...
Wreszcie, proporcjonalnie do upływu czasu, który Hoffman spędzał w tym pomieszczeniu, jego ciekawość słabła. W prawdzie nie posiadał on żadnych innych tropów, więc teoretycznie nie miał niczego do stracenia, jednak wizja przedzierania się przez nawet godziny oczekiwań, czy też przez kolejne, banalne rozmowy wnoszące tyle samo co nienawistne docinki, zdecydowanie go odpychała.
Coraz mniej chciał tutaj przebywać. Ponadto, na chwilę zwrócił wzrok na postać Patariko, którego głos wyraźnie przebijał się głośnością z tłumu zgromadzonych. Najbardziej jego uwagę przyciągnęło imię jego przywódczyni, co nie było po prawdzie niczym wyjątkowym.
Poniżej jakiegokolwiek poziomu... - skomentował w myślach po wysłuchaniu wszystkiego tego co miał do powiedzenia
Jednak po chwili, wreszcie pojawiła się jego długo wyczekiwana odpowiedź. Silnie zbudowany mężczyzna, na którego momentalnie przerzucił swój wzrok, ukazał się zgromadzonym i przywitał ich w swoich progach. Hoffman był spokojny, i słuchał uważnie tego co nieznajomy mówił. Do czasu. Jego nastawienie wróciło do tego sprzed chwili, to jest do wybitnego zniechęcenia, w momencie, w którym usłyszał o zaproponowanym posiłku.
Siadać? Posiłek? Czy on sobie żarty robi? Pogrywa sobie ze mną. Ten pieprzony łajdak najzwyczajniej w świecie śmieje mi się w twarz! Niech się tylko ukaże, a rozerwę go na strzępy. Niech się nie ukaże, a będę wiedział, że już nic tu po mnie. Jednak póki nie jestem w stu procentach pewien... zaczekam jeszcze chwilę. W tym czasie muszę zachować spokój i nie dać nic po sobie poznać.
Chłopak ani myślał o jedzeniu, czy choćby o samym podejściu do stołu. Z pewnością, nie miał czasu na tego typu błahostki, a nawet gdyby się już skusił, nie byłby w stanie niczego przełknąć. Jedyne na czym mu zależało, to na jak najszybszym poznaniu odpowiedzi na trapiące go pytania. Przy odrobinie szczęścia nie zabawi tu długo.
Jednak zapowiedziany posiłek niósł za sobą wizję pojawienia się gospodarza tego domu, które miało być swego rodzaju chwilą prawdy. Na ile jednak to zaspokoi ciekawość chłopaka? To miało się okazać w przeciągu kilku następnych chwil.
Jeszcze trochę...


Karta Postaci |  Zanpaktou | Klan | Historia |  Kartoteka



[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#21 2016-02-25 21:29:40

Rafael

http://img521.imageshack.us/img521/117/ranga5espadayami.png

37827204
Zarejestrowany: 2012-05-01
Posty: 1122

Re: Rezydencja (Lokacja eventowa)

Rafael dość szybko otrzymał odpowiedzi od kompanów którzy stwierdzili że dawno go nie widzieli w sumie nic dziwnego w tym. Bardzo lubił się szlajać bo bezkresach świata poznając inne mroczne zaułki swojej duszy których nie znał. I tak postanowił im odpowiedzieć.
-I tak byś mi nie uwierzył Nass. To co mi się co jakiś czas przytrafiało było naprawdę rożne. Do tego szkoda było marnować czasu na opowiadanie o tym co się działo. Następnie odpowiedział patowi. Z tego co pamiętam to tak. Wiele czasu minęło.
Rafael usiadł obok Nasa i naprzeciw pata. Dzięki temu dobrze widział tego łobuza. Ciekawiło go jak bardzo się zmienił. Kultury to troszkę mu brakowało. Tak ten żart mało mu się podobał był taki jakiś. Może kiedyś się ogarnie w końcu. Czas płynął dla niego nieco inaczej niż dla niego, w końcu pat był jeszcze żywy. Samo karmienie gości było tak podejrzane że aż nawet pięty espada szczycący się z twardego żołądka bał się sporej dawki trucizny. Do tego było wiele problemów natury etycznej Espada nie jadał byle posiłków. Jadł on teoretycznie tylko dusze pustych i shinigami którzy byli dla niego nie mili. Reszta nie znajdowała się w jadłospisie. Dlatego przewidując że takiego posiłku mu nie zafundują spokojnie wyciągnął z zaa pazuchy butelkę sake. W końcu piąty espada podczas integrowania z naturą zawsze ma coś pod ręką gdyby było potrzebne.
Do tego było też szkło od gospodarza tak więc spokojnie nalał sobie patowi, Naswoi i innym którzy chcą się napić wznosząc toast mówiąc.
-Za udany posiłek coby lekko się strawił.
Przy tym nieco się uśmiechnął w stronę gospodarza. Tak śmierdziało mu podstępem dlatego od razu sygnalizował mu żeby wiedział że bez sensu jest taka zagrywka. Lepiej niech nie bawi się w podchody tylko zwyczajnie wytłumaczy kogo szuka i dlaczego.


http://www.mediafire.com/convkey/68dd/a40naqyl5aut7z8fg.jpg

Offline

 

#22 2016-02-27 09:38:48

Ellej

http://i39.tinypic.com/9kvxhi.png

Zarejestrowany: 2016-01-27
Posty: 20

Re: Rezydencja (Lokacja eventowa)

Cała masa ludzi, cała masa harmidru i Ellej zdecydował się go zignorować. Gdyby usiłował ogarnąć ich wszystkich to by chyba zwariował. Dlatego kulturalnie przywitał się z nowo przybyłym osobnikiem i usiadł do stołu czekając, aż wjadą tutaj półmiski z żarciem, a może i nawet jakaś samotna butelka czegoś mocniejszego się znajdzie? To się jeszcze okaże. Najpierw warto by było zaspokoić pierwszy głód czyli wciągnąć miskę jakiejś zupy i zagryźć ją sporym kawałkiem mięsa, które ma obowiązek znajdować się na stole. Gdyby było inaczej to Ellej dokonał by przykrego odkrycia że osoba, która go tu zaprosiła jest słaba i nie zna się na żywieniu.

Offline

 

#23 2016-03-02 18:47:34

Hielo

http://i.imgur.com/G3pqL.jpg

43300248
Call me!
Skąd: Gdańsk
Zarejestrowany: 2015-01-12
Posty: 122
Imię postaci: Hielo Shirai

Re: Rezydencja (Lokacja eventowa)

Gdy już  większość zebranych zasiadło przy stole na miękkich i wygodnych poduchach gospodarz spojrzał jedynie w jeden z rogów sali i twierdząco skinął głową. Kto podążył za jego wzrokiem mógł dostrzec już wychodzącą dziewczynkę, dokładnie tą samą która powitała gości gdy ci przybyli pod bramy rezydencji. Skąd ona się tam wzięła? Mogłoby przemknąć obserwatorowi przez myśl.
Zielone oczy mężczyzny przebiegły po stole i zebranych przy nim a następnie padły na fioletowowłosego który wyraźnie nie miał zamiaru dołączyć do posiłku.
- Panie Miyamoto, czemu do nas pan nie dołączy?
Powiedział wskazując jedno z pustych miejsc znajdujących się bliżej niego.
Cichy delikatny brzęk rozmów unosił się w pomieszczeniu. Jako że nikt z obecnych nie szeptał wszystko było doskonale słyszalne, ci przysłuchujący się mają jednak problem z uchwyceniem pełnych zdań, mogąc wyłapać raczej jedynie ich strzępki.
Wkrótce drzwi rozsunęły się ponownie, a służba z dziewczynką w wianku na czele zaczęła wnosić potrawy na stół. Wiele z tego co stanęło na stole mogło być nierozpoznawalne dla obecnych gdyż gospodarz postarał się o zapewnienie dań z całego świata. Szybko jednak staje się jasne że tej nocy służba będzie jeszcze kilkukrotnie przynosić duże półmiski pełne pachnących dań, sugeruje to bowiem sposób w jaki ustawiają je na stole. Każdy, no może oprócz tych istot które mają niezwykle osobliwe nawyki żywieniowe, może znaleźć wśród tych potraw coś dla siebie, a nawet tę swoją najulubieńszą. Wśród wnoszonych naczyń i półmisków wkrótce znajduje się również kilka butelek alkoholu.
Nie trzeba być dobrym obserwatorem by dostrzec że cała służba oprócz blądwłosej dziewczynki nosi maski, najprawdopodobniej papierowe lub gipsowe. Maski zabarwione są delikatnie na czerwono, choć raczej przypomina to róż lub kolor łososiowy.


Karto Teka

Kata Postaci

Moja Historia

Kolorki:
#33cc00 - To co mówię

#ccff66  - To co myślę

Offline

 

#24 2016-03-02 23:17:16

 Nassanael

http://zapisz.net/images/726_da3d3021ec520.jpghttp://i.imgur.com/hl2Ru.jpg

21121123
Zarejestrowany: 2012-05-04
Posty: 866
Punkty: 24
Imię postaci: Nassanael

Re: Rezydencja (Lokacja eventowa)

Nass roześmiał się słysząc wulgarny żarcik kolegi. Już miał dodać coś od siebie gdy Rafael mu polał. A skoro miał polane to napił się dla towarzystwa. Upijać się nie miał ochoty bo drążyło go jedno proste pytanie. To samo pytanie kazało mu być czujnym.
O co tu tak naprawdę chodzi?
Członkowie Buntowników,Espada,Fullbringerzy,Dusze,Bounto i Shinigami z Seiretei czy kto tam to był. Wszyscy razem siedzieli grzecznie ale była to chyba bardzo krucha cisza utrzymywana  tym samym pytaniem które kotłowało się w głowie skrytobójcy.
O co tu tak naprawdę chodzi?
Czuł się jakby pod podłogą leżało kilka ton trotylu,plastiku i nitrogliceryny a jeden nieostrożny ruch mógł spowodować kompletny rozpierdol. Niepokoił go osobnik z rapierem,drażniła obecność Hoffmana,uspokajała obecność Patariko i Rafaela ale zaufanie miał tylko do Patariko. Reszcie złamanego grosza by nie powierzył. Wolał narazie zachowywać się normalnie a, że był głodny więc ucieszyła go mnogość i egzotyka dań. Zabrał się więc za jedzenie póki okolica nie rozleci się w pył od samej energii duchowej. Jadł wszystko po kolei. Obserwował przy tym "lokaja" jak nazwał ich teraźniejszego gospodarza. Nie umknęły mu też maski służebnych dziewek ale nie zdziwiło go to szczególnie bo akurat masek naoglądał się nieco a sam być może niedługo jedną założy...


W prozie wojny nie ma miejsca na piękno...
KP
Zan
Teka
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#25 2016-03-04 15:34:21

 Hoffman Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

36646198
Call me!
Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2012-04-25
Posty: 2396
Punkty: 33
Imię postaci: Hoffman Moritsu

Re: Rezydencja (Lokacja eventowa)

Niepokój narastał z każdą chwilą. To wszystko było zbyt proste i nierealne, zupełnie jak jakiś sen - właśnie takie myśli przemknęły przez umysł Hoffmana, podczas przyglądania się całej sytuacji. W końcu, trudno było sobie nawet wyobrazić przedstawicieli shinigami, pustych, fullbringerów i innych ras, zasiadających przy jednym stole, jak gdyby nigdy nic, zupełnie jak zgraja kumpli i dobrych znajomych, spędzających czas w miłej atmosferze. Tego typu obraz, był niewiarygodny do granic możliwości i zwyczajnie nie mieścił się Hoffmanowi w głowie, gdyż ogromną rzadkością dla niego była rozmowa z pustymi inna, niż za sprawą ostrza, w towarzystwie lejącej się na prawo i lewo krwi. Tym niemniej, właśnie taki obraz rozpościerał się w tym momencie tuż przed jego obliczem.
Istotnie, zupełnie jak sen.
Paradoksalnie, tak pokojowa atmosfera wprawiała chłopaka w coraz większy niepokój, dając mu wyraźnie do zrozumienia, że zwyczajnie coś jest tutaj nie tak.
Jego rozmyślania dość szybko zostały zakłócone, przez dziewczynkę, która zupełnie jakby wyskoczyła spod ziemi, stała teraz tuż obok niego. Istotnie, pytanie ,,skąd ona się tu wzięła", było tym, co odzwierciedlało jego spojrzenie.
Jego wzrok nie był długo wbity w twarz dziewczynki, ponieważ zaraz po jej pojawieniu się, został wywołany przez tajemniczego jegomościa, na którego od razu przeniósł swoje spojrzenie, którego charakter trudno było odgadnąć. Prawdopodobnie, aby zamaskować oblicze jego oczu, które mogło się za chwilę ukazać, jego zachowanie uciekło w kierunku lekkiego lekceważenia, czego wyrazem było splecenie rąk na wysokości klatki piersiowej.
- Nie jestem Miyamoto. Już nie. Po prostu Hoffman. I nie będę brał udziału w tym cyrku. - odpowiedział niegrzecznie, po czym kontynuował, nadal spokojnym tonem - Nie przyszedłem tutaj na pogaduchy ze starymi wrogami i znajomymi, ani też spożywać wątpliwie przygotowanych potraw. Nienawidzę tracić czasu i zmarnowałem go już zbyt wiele. Przejdź do rzeczy gospodarzu. Chętnie Cię wysłucham i ocenię czy to zaproszenie było warte mojego czasu.
Zapewne, dla niektórych osób, zwłaszcza tych znających Hoffmana, jego reakcja mogła się wydawać co najmniej dziwna. W końcu tak nieuprzejme i wręcz grubiańskie zachowanie nie należało do typowych dla niego. Niemniej jednak, biorąc pod uwagę multum czynników, które uległy przez ostatni rok zmianie, trudno było się dziwić czemukolwiek...
Zgadza się. Hoffman nienawidził tracić czasu. Jednak nie mógł również ukryć przed samym sobą, że całe to zaproszenie, jak i cel tegoż spotkania wzbudzały w nim coraz większą ciekawość. Wszelkie jego próby walki z tym odczuciem okazywały się bezowocne, jednak starał się zachować wyższość trzeźwego myślenia nad zwykłą, dziecinną wręcz ciekawością.
Po chwili ponownie została pobudzona, w momencie w którym próg drzwi został przekroczony przez grupkę służących, podających obficie wypełnione tace z przeróżnymi daniami. Mimowolnie podążał za nimi wzrokiem, a gdy już wszystkie, w pełnej okazałości ukazały się na stole, kusząc oczy oraz węch wszystkich obecnych, jego brzuch dał o sobie znać. Jeszcze teraz, udawało mu się trzymać swoje instynkty i żądze w ryzach, jednak jak długo taki stan rzeczy będzie się utrzymywać - to już pozostawało zagadką nawet dla niego samego. W końcu od tak dawna nie miał już w ustach posmaku starannie przygotowanego jadła. Miał nadzieję, że uda mu się załatwić całą sprawę w miarę szybko i wymknąć stąd, zanim sprawy przybiorą zły obrót.


Karta Postaci |  Zanpaktou | Klan | Historia |  Kartoteka



[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#26 2016-03-04 18:04:58

 Hao Asakura

http://i.imgur.com/fCayZ.jpg

6123458
Call me!
Skąd: Oaza Hao
Zarejestrowany: 2012-05-02
Posty: 785
Imię postaci: Hao Asakura

Re: Rezydencja (Lokacja eventowa)

Hao przez dłuższy czas pozostawał biernym obserwatorem całego zamieszania. Zawsze wolał najpierw przyjrzeć się sytuacji niż ślepo brać w niej udział bez żadnej wiedzy o otoczeniu. Można powiedzieć, że tutaj zdanie jego i Hoffmana się spotykało - obaj woleli nie pakować się w rzeczy, które są poza ich kontrolą i jednocześnie mają tendencję do rychłego zmienienia się w prawdziwe piekło na ziemi. Oczywiście Hao i Kurobina wykorzystają swoje moce do obrony tylko jeśli zostaną do tego zmuszeni, chociaż skromnym zdaniem Primery największe bomby tego arsenału nie zajęły miejsca przy stole. To co lekko ugodziło w jego honor to fakt, że nie został on wymieniony jako jeden z tych, którzy wstrzymali się od biesiady. Ale tylko, lekko, Hao nie miał w zwyczaju urządzać krwawej jatki z powodu drobnej nieuprzejmości.
Tak wiec razem z dziwięciogoniastym lisem stał dalej przy jednej ze ścian sali wpatrując się w ten zróżnicowany rasowo i ideologicznie tłum. Wysłuchał też dokładnie odpowiedzi Hoffmana, który chodź raz mówił do rzeczy jednak jak zwykle brakło mu zasad dobrego wychowania. Asakura poczuł się zobowiązany naprostować jego wypowiedź, gdyż w przeciwieństwie do niego zakładał istnienie silniejszych istot od samego siebie, które mogą mieć znacznie większe plany niż maluczcy zebrani tutaj.
-Mój przedmówca zapewne chciał powiedzieć, że kipi wręcz z ciekawości nad powodem tegoż miłego spotkania, jednak jego wrodzona wybuchowość nie pozwala mu ubrać tej ciekawości w odpowiednie słowa. Czy byłby więc pan tak uprzejmy i wyjawił nam w końcu powód tego nad wyraz licznego i zróżnicowanego zbiegowiska? Radziłbym zrobić to szybko, gdyż jak było widać, pan Hoffman nie grzeszy cierpliwością...
Kuro jedynie ziewnęła otwierając szeroko pysk, po czym potrząsnęła głową. Od początku była przeciwna temu wypadowi, ale ostatnio jest przeciwna wszystkiemu co nie uwzględnia jej siedzącej na miękkiej poduszce w jednej z komnat w Las Noches. Na miłość boską, strasznie leniwe zrobiło się z niej stworzenie.

Offline

 

#27 2016-03-05 20:03:35

Izuki

http://i.imgur.com/G3pqL.jpg

Skąd: Azja
Zarejestrowany: 2016-01-26
Posty: 77
Imię postaci: Izuki Akatshi
WWW

Re: Rezydencja (Lokacja eventowa)

Czarnowłosy młody mężczyzna zasiadł już do przyszykowanego stołu nieco wcześniej od wszystkich zebranych. Nauczony był, że trzeba na wszystkich poczekać, aż zajmą swoje miejsce przy stole. Niepewnie rozejrzał się wokół siebie i zobaczył, że w owym pomieszczeniu znajdują się przedstawiciele, różnorakich ras. O przedstawicielach ras, takich jak; Espada, Członkowie Buntowników, Fullbringerzy, Dusze i Bounto pierwszy raz widzi ich na oczy, jacy mogą być członkowie wcześniej wymienionych osobników. Swoje dłonie uformował w kształt pięści, które położył na swoich kolanach.
Nie pewność oraz świadomość o tajemniczym zaproszeniu, właśnie tutaj powoli dawała Akatshi'emu wy znaki, bo nie mógł już znieść takiej nie świadomości, nie wiedzy co za tym zaproszeniem się kryje. Usłyszał zapytanie gospodarza, który także przysiadł się do stołu skierowane do mężczyzny o fioletowych włosach, który jeszcze nie przysiadł się do stołu, co już większość to uczyniła, tylko on został opierający się nadal o ścianę holu przy wejściu.
Spostrzegł, że mężczyzna, który został nazwany przez gospodarza Miyamoto odezwał się i uświadomił za razem właścicielowi rezydencji,że już tak się nie nazywa.
Ale przecież, jak on już nie może nazywać się Miyamoto?  To jak on się poprawnie nazywa? takie myśli przyszły go głowy Izukiemu. Mimo takiej myśli słuchał dalej wypowiedzi mężczyzny, który najwidoczniej jest ciekaw, dlaczego tak wiele osób zostało do tego jednego miejsca zaproszonych. Co prawda, Izuki, również był ciekaw " dlaczego", ale wolał siedzieć cicho, niech inni zwierają głos w takim otoczeniu - tak twierdził czarnowłosy mężczyzna. I tak się stało, ktoś inny po mężczyźnie, który sądzi, że nie nazywa się Miyamoto odezwał się mężczyzna pewnie z swoim lisim towarzyszem.
Po tym wymienieniu swoich opinii tylko przez dwóch mężczyzn czekał na reakcję gospodarza.

Offline

 

#28 2016-03-14 00:33:29

Rin Kano

http://i.imgur.com/kdfXZ.jpg

51865666
Zarejestrowany: 2016-02-08
Posty: 34

Re: Rezydencja (Lokacja eventowa)

"To się powoli zaczyna zmieniać w dom wariatów" przeszło Rinowi przez myśl kiedy dalej po cichu obserwował rozwój wydarzeń w jadalni. Niestety dopiero po chwili doszło do niego, że w tej chwili on też przecież stanowił część tego wariatkowa. I to z własnej, nieprzymuszonej woli.
Zamaskowany gość kłócący się o to jak się nazywa... Dowcipy które według niego były tak niskich lotów, że tarły brzuchem po podłodze... Gospodarz który chyba sam nie wie, kogo i po co zaprosił na to przyjęcie... Osoby reprezentujące tak rożne rasy i jednocześnie nie skaczące sobie do gardeł...  No i lisy z ponadprzeciętną liczbą ogonów...Pokojówki pojawiające się znikąd jak i te zakrywające twarze pod maskami... I to niemijające uczucie duszności.
Jeden słowem całkowity miszmasz którego dopełnieniem były podawane na stół potrawy. Ich mnogość po prostu wprawiły Rina w jeszcze większe skołowanie. Owszem, gospodarz mógł w ten sposób chcieć zapewnić swoim gościom jak największy komfort, lecz nie zmieniało to wciąż faktu, że jedno pytanie coraz bardziej domagało się odpowiedzi. "Po co to wszystko?"
Nałożywszy sobie tego, co znajdowało się na najbliższym półmisku. Nie mógł się przemóc do jedzenia, tak więc jedynie dłubał w jedzeniu próbując pozbyć się tego wrażenia jakby z wolna gotował się we własnej skórze.

Offline

 

#29 2016-03-15 19:56:44

Hielo

http://i.imgur.com/G3pqL.jpg

43300248
Call me!
Skąd: Gdańsk
Zarejestrowany: 2015-01-12
Posty: 122
Imię postaci: Hielo Shirai

Re: Rezydencja (Lokacja eventowa)

Na twarzy gospodarza wykwitł grymas który zdecydowanie wskazywał na to że nie przywykł do takiego nieposłuszeństwa i tak butnego traktowania go w jego własnym domu.
- To bardzo nie fortunne. Chciałem was najpierw ugościć na prośbę mojej przyjaciółki, lecz skoro aż tak bardzo zebranym się śpieszy...
Urwał i wziął głęboki oddech, wyraźnie zirytowany. Właśnie w tej chwili wszyscy zebrani mogli poczuć jak zebrane w powietrzu cząsteczki reiatsu zadrżały a sekundy później dała się wyczuć silna obecność, nie tak bardzo by przytłoczyć jednak wyraźna.
Do pomieszczenia niczym wicher , z energią właściwą nastolatce, wpadła młoda kobieta o długich czarnych włosach. Ubrana była w krwistoczerwone, haftowane kimono.
- Przeeepraszam za spóźnienie!
Wykrzyczała podchodząc do poirytowanego gospodarza, który to w tej chwili mocno zaciskał pięści i zamknął oczy.
- Czyli nie chcą jeść? Tak? No to trudno
- Hotaru, proszę cię, co ty wyprawiasz.
Dziewczyna żywiołowo rozejrzała się po zebranych i klepnęła , co zaskakujące nadal siedzącego, zielonookiego.
- Bo ty nie dasz sobie rady, jeszcze oddzielisz czyjąś głowę od ciała, albo coś podobnego.
Dziewczyna odskoczyła kawałek gdy mężczyzna uderzył w stół.
- No a więc dobrze
Klasnęła w swoje drobne i wypielęgnowane dłonie.
- Skoro jesteście tak niecierpliwi to po prostu wam powiem, chcieliśmy was poznać. Chcemy jedno z was czymś obdarować, chodź nie wykluczone że każdy coś otrzyma. Jeśli jednak źle wybierzecie zostaniecie z niczym, a nawet będziecie mieli mniej.
Przerwała na chwilę potok słów wylewających się z jej ust i przyłożyła do nich palec jakby się nad czymś zastanawiając.
- Ah, i jeśli chcecie stąd wyjść, w sensie z terenu rezydencji to musicie znaleźć albo mnie albo klucz. Bo ja tu jestem a zarazem mnie nie ma.
Złapała gospodarza za ramię a po chwili oboje rozpłynęli się jakby w dymie.


Karto Teka

Kata Postaci

Moja Historia

Kolorki:
#33cc00 - To co mówię

#ccff66  - To co myślę

Offline

 

#30 2016-03-16 19:19:28

 Nassanael

http://zapisz.net/images/726_da3d3021ec520.jpghttp://i.imgur.com/hl2Ru.jpg

21121123
Zarejestrowany: 2012-05-04
Posty: 866
Punkty: 24
Imię postaci: Nassanael

Re: Rezydencja (Lokacja eventowa)

W końcu przyszła prawdziwa pani tego domu a nie zestresowany niewygodnym zadaniem "lokaj". Ale do kogo należała ta energia duchowa? Mogła należeć do dziewczyny gdy przybiegła albo też i do faceta gdy się zirytował zachowaniem Hoffa. Teraz przypomniał sobie tego drugiego osobnika, z rapierem, o ile pamiętał to jakiś espada, który kręcił chyba z Amayą czy jakoś tak...niebezpieczny typ.
Wszystko jedno bo okazało się, że chodzi tu o jakieś gierki. Rozpuszczona córusia bogatego tatusia urządziła im turniej jak w kiepskiej bajce. Przynajmniej tak to wyglądało.
Może ten cały dom to jakaś iluzja skoro Oni tak sobie zniknęli? W każdym razie trzeba się rozejrzeć i jak najszybciej oddalić od tych tutaj osobników. Mimo, że korci mnie by zrobić lub powiedzieć coś ciekawego...tfu!
Nass wstał od stołu, w sumie nawet podjadł, nie to co niektórzy wybrzydzający...Wstał i udał się na spacer po pokoju w poszukiwaniu...czegoś? Wskazówki na przykład. Udał się w kierunku z którego nadeszła dziewczynka, chciał zwiedzić rezydencję, w spokoju oddać się eksploracji terenu, bez przeszkód w postaci znajomych, wrogów i innych istot o niewiadomych zamiarach. Nie zwracał zbytniej uwagi na to co robią inni. Wolał pozostać indywidualistą. Jeśli ktoś podążył za nim nie przeszkadzał ale oczekiwał uszanowania osobistej przestrzeni. Skupił się na bodźcach jakie mogą go pchnąć naprzód w odszukaniu korzyści o jakich wspomniała dziewczynka a potem wydostaniu się stąd w jednym kawałku.


W prozie wojny nie ma miejsca na piękno...
KP
Zan
Teka
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB 1.2.23
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.coremt2-forum.pun.pl www.geodezja2006ns.pun.pl www.vri.pun.pl www.gamecup.pun.pl www.place.pun.pl