Era Bleacha

- Wybacz, ale nie wierzę w Boga... - odparł Mikashi, po czym jedną rękę umieścił przed sobą w poziomie, a drugą w pionie równolegle do ciała.
- Zaskoczył mnie fakt, że potrafisz się regenerować, to rzadkość u arrancarów. - rzucił Mikashi po czym wykonał ruch rękami. Prawą na ukos z lewe do prawej strony z góry do dołu, a lewą, wypuszczoną przed siebie jakby zamazał powietrze przed sobą, po czym pociągnął je w górę.
- Death Riders - powiedział Tanama, a w powietrzu nad nim uformowały się 4 postacie. Wszystkie zakapturzone stały nad espadą w prostej linii. Kolejno
brązowy-głód(łańcuch i kij),
czarny-śmierć(kosa),
krwisto czerwony-wojna(dwie czerwono czarne katany, z których cały czas skapywało coś na kształt krwi),
biały-pokój(bez widocznej broni. Aura wokół całego ciała).
Każdy z nich, poza ostatnim, dzierżył w swojej dłoni swego rodzaju broń wypisaną wcześniej. Nie widać było ich twarzy, jednak można było dostrzec jak oddychają, gdyż z ich ust wydobywała się para.
- Jesteś pierwszym, który ich widzi. Możesz czuć się zaszczycony. - powiedział Mikashi w kierunku swojego przeciwnika, po czym Pierwszy Jeździec z brzegu zniknął. Po milisekundzie znalazł się nad mężczyzną, lecz w jego dłoni nie można było już dostrzec kija. Rzucił on łańcuchem w przeciwnika, który wydłużył się do nieskończonych rozmiarów.  O dziwo nie dotykał on przeciwnika, a zawijał się w powietrzu okół niego tworząc siatkę. Nie wiem jak szybki jest ten osobnik, ale w momencie gdy jeździec głodu pojawił się obok niego, kij który wcześniej trzymał w ręce mógł przebić jego serce, wystrzelony w momencie w którym zakapturzona postać zniknęła. Uderzenie zostało wyprowadzone z bliska, z siłą i szybkością dochodzącą do 600, a łańcuch miał jedynie odwrócić uwagę oponenta od prawdziwego ataku.

siła szybkość 600

Zawsze chciałem ich użyć, gdyż moim zdaniem robią zajebisty klimat : D Moi ukochani jeźdźcy apokalipsy : D

Nie wiem jakim cudem wymienił się z moim klonem czy oryginałem, naprawdę wymagający xD. Zakładam, że wymienił się z klonem (bo tak mi łatwiej), jeśli oryginał to napisz, będę musiał edytować całego posta.

Mikashi obserwował sytuację z boku, oddalił się nieco od całego zajścia dla własnego bezpieczeństwa będąc gotowym na to co może go spotkać. Głód stał w bezruchu, tym razem pokój spojrzał spod kaptura na przeciwnika. Nakrycie sprawiło, że nie można było dostrzec tego spojrzenia, dzięki czemu możliwe było przeprowadzenie ataku z zaskoczenia. W kierunku Arrancara poszybowała jedna z kul powstałych wcześniej. Leciała prosto w głowę przeciwnika, mając zmiażdżyć mu czaszkę i zakończyć to. Kula była przez praktycznie cały czas niewidoczna, nawet w momencie uderzenia nie pojawiła się ona, jak inne przedmioty miały w zwyczaju to czynić  wypływając z powietrza.

W tym czasie kapiąca krew swobodnie opadała na podłoże, gdzie formowała się w kałużę o jednostajnym niezmiennym kształcie. Nadmiar po prostu wyparowywał stając się niewidocznym.

1000 siły i szybkości To statystyki kuli.

- Znikajcie... - powiedział Tanama, po czym jeźdźcy zniknęli. Sam wyszedł z kryjówki, a wszystkie widoczne klony zniknęły. Mikashi stał patrząc na swojego przeciwnika przez krótką chwilę po czym odezwał się
- Człowiek, który ma się za Boga.... - po czym przygotował się do walki. Na jego plecach spoczywał olbrzymi miecz, a na nogach nie było butów, tylko bose stopy. "Szybki, silny, nie chcę atakować większą siłą, sam atak wyprowadzony wcześniej byłwstanie zniszczyć kopułę, gdyby tylko w nią trafił..." Myślał arrancar.

Mikashi ukląkł po czym wyskoczył w stronę przeciwnika. Z tym, że podczas wybicia pojawiło się 5 arrancarów wyglądających jak Tanama. Wszyscy rozbiegli się w różnych kierunkach, po czym zatrzymali się i sytuacja się powtórzyła. Teraz wokół starca biegało 25 mężczyzn okrążając go.
- Jesteś tego pewny? - spytał arrancar poruszając ustami każdego klona w tym samym momencie.

Mikashi tylko zobaczył, jak przeciwnik znika ruszając w jego kierunku, po czym był zmuszony wykonać pewną czynność. Mianowicie schylił się i uderzył ręką w ziemię, siła i szybkość z jaką odbił się od podłoża, zniszczyły dość spory kawałek podłoża tworząc krater. Tanama był wstanie zobaczyć przeciwnika i zastanowić się nad tym co dalej. W ułamku sekundy zatopił cały teren pod sobą, tworząc istny ocean. Ciecz która w zetknięciu z prądem staje się pod napięciem z pewnością w jakiś sposób zadziała na dziadka, po tym jak dotknie jego pioruna.

800 szybkości (muszę) : D

Mikashi w miejscu w którym wylądował po prostu  zdematerializował smołę, rozbijając ją na miliardy mikro przedmiotów, dzięki temu ciecz w miejscu w którym upadł zniknęła. Następnie pomyślał o kolejnym zbiorniku i w ułamku sekundy, gdy wszystko zaczynało eksplodować, tworząc istną falę ognia, espada wytworzył słup wody we wnętrzu którego się znajdował. Po czym zakręcił nim siłą umysłu (xD mogę myśleć i Itamijo działa) Tworząc istne tornado. Prędkość zwiększała się z każdą chwilą nie tyle gasząc ogień, a raczej zakręcając nim. Teraz cała ta 'bomba ogniowa' kręciła się wokół Espady nie robiąc mu większej krzywdy, gdyż temperatura wokół arrancara cały czas była chłodzona, poprzez szybką wymianę powietrza, na jaką mógł sobie pozwolić espada zbierając powietrze przez dziury które uprzednio wykonał w podłożu. Mikashi skierował ją w stronę dziadka, sam czując się bezpiecznie. Twister pędził w stronę dziadka...

Mikashi wyglądał na skupionego, dużo wysiłku kosztowało go tak szybkie działanie, rozbijanie cząsteczek na atomy w tak wielkiej ilości. Było to coś czego Mikashi nie robił od dawna, bynajmniej nie w takiej ilości.

- Poczekaj więc, ale znajdź miejsce oddalone od wszystkiego... Bo ta walka może przynieść nieodwracalne zmiany w tym świecie.. - powiedział Mikashi po czym usiadł na kopule i zaczął medytować. Czekał na kolejne wydarzenie. Kopuła natomiast zaczęła się zasklepiać. Po kilku chwilach nie było widać żadnych rys. Gdyby nie było się świadkiem walki, nie można by powiedzieć, że coś się tu działo...

Mikashi obserwował przez moment ptaka, po czym dalej siedział na swoim miejscu. Przed Arranacarem zmaterializowała się postać w płaszczu, z zakrytą twarzą. Znajdowała się ona naprzeciwko Tanamy w pozycji siedzącej i spoglądała na mężczyznę.
- Abaddan... Dawno Cię nie widziałem - powiedział 4, po czym postać zniknęła zmieniając się w pył, który został rozwiany przez wiatr. Postać została stworzona przez Mikashiego. Od dawna nie potrafił się on porozumieć z swoim mieczem, wszystko przez ewolucję której się poddał. Obecnie starał się wykrzesać z siebie jak najwięcej mocy, by znowu spotkać swego przyjaciela. Melancholia....