Chinatsa nie zdążyła nic powiedzieć, ponieważ chłopak szybko zniknął w gargancie.
Stała przez jakiś czas wpatrując się w miejsce w którym zniknął Enquil, by po chwili wyciągnąć ręce do góry i przeciągnąć się. Uwielbiała to robić a po pobudce nie myślała nawet o tym. To oczywiste, bo wtedy jej uwagę przykuło nowe miejsce.
- Hmmm chyba faktycznie trzeba będzie wymyślić jakiś sposób na to jego reiatsu...
Offline
Nass spojrzał za znikającym chłopakiem i uśmiechnął się. Powiedział potem do Chiny:
- Da sobie radę, za mocno daje się ponieść emocjom. Ale da sobie radę.
Dźgnął lekko Chinatsę w bok i uśmiechnął się śmiesznie.
- Tak to jest, jesteśmy wojownikami, a krew się leje tam gdzie walczymy. To dobrze, że nie lubujesz się w przemocy. Pierwsza rzecz ważna jaką wiem to to, że nie można kochać przemocy, w prozie wojny nie ma miejsca na piękno ale walczymy w określonych celach, nie dla mordowania.
Po tych słowach Nass puścił oczko do Chinatsy i dodał zmarszczywszy brwi.
- Zdaje się, że moja walka czeka na mnie..muszę iść...przepraszam, że Cię opuszczam ale mając tylu opiekunów∑ na pewno jesteś bezpieczna.
Chłopak ustawił gargantę na na Tokyo i zniknął w niej...
Offline
Simon podszedł do panelu żeby otworzyć sobie gargante do świata ludzi, teleportował się gdzieś w zakamarki Tokyo. "Może chociaż tam coś będzie do roboty" pomyślał i ruszył spokojnym ruchem w kierunku garganty.
Offline
- Mimo to, chciałabym jakos pomóc - odpowiedziała dziewczyna robiąc pare kroków i zerkając na Nassa. Uśmiechnęła się do niego wzdychając cicho.
- Smutny jest los wojownika...
Machając jeszcze buntownikowi na pożegnanie rozglądnęła się po sali. Nie minęło zbyt wiele czasu, kiedy pojawiła się jakaś nowa postać i również zniknęła po chwili. Chinatsa została całkowicie zignorowana więc wzruszając ramionami doszła do wniosku, że nie ma co tutaj tak stać sama, więc wróciła do pokoju, w którym się obudziła.
Offline
Simon wpadł do sali tronowej wraz z Yoko
- A więc to jest nasza siedziba.
Powiedział odkręcając się z rękoma w górze.
Yoko rozejrzała się po czym odpowiedziała
- Ładnie tu
odpowiedziała.
- Potem jak załatwię se pokój to i ty możesz z niego korzystać
Dodał Simon i usiadł gdzieś w kącie wraz z Yoko, rozmawiali i poznawali się lepiej.Po pewnym czasie wstał złapał Yoko za rękę i poszedł w kierunku pokoi.
Ostatnio edytowany przez Simon (2012-11-29 09:49:40)
Offline
Nass pojawił się w sali tronowej i czekał na Chinatsę. Podszedł bliżej tronu, dla żartu usiadł na nim i zrobił poważną minę.
Zaraz powinna tutaj być. Ale ze mnie czasami dureń, gadam jakieś bzdury. Dobrze, że mam chwilę na ochłonięcie.
Offline
Chinatsa pojawiła się chwilę później. Lekko zachwiała się nie będąc przyzwyczajoną w podróżowaniu w taki sposób. Widząc Nassa siedzącego na tronie machnęła w jego kierunku ręką.
- Wyglądasz jak prawdziwy monarcha. Tron, poważna mina... Jeszcze tylko gęstej brody do pasa ci brakuje - zażartowała chowając kamyk do kieszeni. - Więc jak? Gotowy na kuszenie losu w niebezpiecznej krainie?
Offline
Nass przekrzywił się na tronie i uśmiechnął się słysząc słowa dziewczyny.
- Do pasa? Niee przeszkadzała by w walce. I w jedzeniu...
Wyobraził sobie siebie z brodą do pasa i skrzywił się. Ewidentnie nie pasował mu taki imicz.
Wstał z tronu i podszedł do Chinatsy. Spoważniał.
- Tak, gotowy ale trzymamy się razem i w razie niebezpieczeństwa Ty wracasz pierwsza, dobrze? Obiecaj mi to proszę.
Offline
Chinatsa jeszcze chwilę śmiała się cicho wyobrażając sobie Nassa z tak długą i w dodatku siwą brodą, jednak również spoważniała kiedy do niej podszedł. Lekko nadęła policzki, ale zrozumiała, że Nass po prostu się o nią troszczy i nie powinna się o to obrażać.
- Obiecuję. Tylko wtedy, kiedy naprawdę zrobi się gorąco, ale tylko i wyłącznie pod warunkiem, że wrócisz od razu po mnie.
Przybierając już spokojną minę wyciągnęła w jego kierunku rękę.
- To co, idziemy?
Offline