Era Bleacha

Nieopodal zachodniej bramy Seireitei, otworzyła brama senkai, z której chwilę potem wyszło dwunastu shinigami. Byli oni jednak bardzo dziwnie ubrani, a jeden z nich siedział na koniu.
- Wiecie co macie robić. Naszym zadaniem jest zrobienie jak nawięcej hałasu i zabicie każdego kto stoi na drodze do Kanabo, czyli to, co potrafimy najlepiej.
- Nie musisz mówić.
- Ale wiesz Hoffman... z takim reiatsu to coś mi się widzi, że to ONI, znajdą NAS.
- Dlatego pośpieszmy się.
Spiął konia i ruszył biegiem, z taką szybkością aby inni mogli za nimi nadążyć.

Przed oddziałem stała jednak ogromna brama, której strzegł równie wielki Strażnik. Ten widząc ich natychmiast wstał i chwycił swą broń w ręce.
-Odejdźcie stąd! Jeśli przekroczycie tę bramę poza mną jest jest jeszcze 13 kapitanów i poruczników gotowych zginąć za SS! Nie ma tu miejsc dla buntowniczych ścierw jak wy!
Strażnik tupnął nogą tak mocno, że ziemia się zatrzęsła. Miał już wykonać pierwszy zamach kiedy słychać było jakby skrzypienie krótkofalówki i strażnik dotknął ucha.
-Tak... Są tutaj... Słucham? Nie tylko Shinigami... Co zrobić? Rozumiem... Przepraszam, ale to ja jestem strażnikiem... Nigdy nie! Przepraszam Kapitanie... Nie śmiałbym... Rozumiem.
Następnie usiadł na ziemi przestraszony. Ręce mu się trzęsły i cały drżał.
-Mam tu was zatrzymać dopóki nie pokażą się Kapitanowie...
Zanim dokończył na budynkach pojawili się zamaskowani Shinigami. Niezbyt silni ale wystarczająco by walczyć dłużej z oddziałem i w dużej liczbie. Najwidoczniej z drugiego oddziału. Było ich koło 50 i jednocześnie skoczyli na oddział wiążąc go walką wręcz.
-Bakudou 99: Kin!
Hoffman został przygwożdżony do ziemi przez człowiek w błękitnej szacie w smoki i dziwne symbole. Jeden z nich wskazywał na to, że jest z Korpusu Kidou. Stał on tuż przed nim ale pojawił się jak cień.
Ayame natomiast została zaatakowana przez jednego z zabójców. Ten trzymając swoją Katanę zaczął ciąć nią z dużą siłą na lewą stronę dziewczyny.

Siłą bakudou: 120

Statystyki zabójcy
Siła: 12
Wytrzymałość: 6
Szybkość: 15
Zręczność: 10
Reiatsu: 4700

-No to mam już swoją odpowiedź.
Mruknęła poirytowana i dobyła swojego zanpakutou i dodatkowej katany. Obiema zamachnęła się tak by zablokować katane przeciwnika, zepchnąć ją na ziemię, przystanąć na nią jedną nogą, po czym odbić się od ziemi i wykonując obrót nad przeciwnikiem obiema swoimi katanami naciąć skórę na jego barkach na głębokość kilku centymetrów. Od razu po tym nie zostaje w miejscu tylko nogą stara się popchnąć swojego przeciwnika i lecieć za nim by wbić obie katany w jego plecy przygwożdżając go do podłoża. Chciała jak najszybciej załatwić kilku z siłą podobna do swojej, a później poczekać na resztę oddziału. Sporo ich... Zabić jednego i brać sie za drugiego by zmniejszyć liczebność. To sie właśnie liczy.