Baraki XI Oddziału Gotei
Insygnia Oddziału: Krwawnik
Znaczenie Insygniów: Walka
Kolor Oddziału: Lawendowy
Znajdują się tu: Biuro Kapitana, Pokoje członków, Sala spotkań
Offline
Wszystko, pomiędzy prostą i surową architekturą baraku, toczyło się swoim własnym rytmem, słońce wychylające się z ponad dachów oznajmiało wszystkim, że oto trwa już nowy dzień, a każda kolejna chwila poświęcona na bezczyn będzie bezpowrotnie chwilą zmarnowaną. Shinigami wylewali się grupami z sal jadalnych, kontynuując żywe dyskusje na tematy podjęte jeszcze w czasie posiłku. Inni natomiast, zebrani w ciasną grupę na placu głośno rozmawiali o najskuteczniejszych technikach walki... A "rozmawiali" to dobre określenie na pierwotny stan w jakim rozpoczęła się ta dyskusja. Donośne głosy bez problemu przebijały się poprzez narastający szum. W końcu, wśród bluzgów i krzyków, które miały zastąpić rzetelne argumenty, nie dało się zauważyć kto jako pierwszy sięgnął po broń. Tym bardziej, kto opowiada się po której stronie w tej walce.
"Kłębowisko mieczy i ciał. Chęć udowodnienia racji ponad rozsądkiem. Dobrze, że kapitan tego nie widzi" Pomyślała dziewczyna o burgundowych włosach, która cicho i bez zbędnego eksponowania swojej osoby pojawiła się na skraju tej dwubarwnej masy. Pozornie rozluźniona, ze wzrokiem skupianym po kolei na wszystkich newralgicznych punktach tego zbiegowiska, spokojna i opanowana. Stała podpierając jedną z kolumn okalających plac zastanawiając się jak zakończy się ta jatka, czym tak naprawdę żyje jedenasty oddział? Jaki on jest i jaka ona się w nim stanie?
. . : : || Karta Postaci || Zanpakutou || : : . .
Offline
Atmosfera była napięta. Dwie grupy shinigami stanęły na przeciwko siebie z wyraźnie agresywnymi zamiarami. Na czele tej stojącej bliżej ściany korytarza, stał pewien mężczyzna, który sądząc po jego wyglądzie raczej przypominał portret bandyty niżeli ułożonego i kulturalnego shinigami, a to z powodu łysej głowy, licznych blizn na twarzy i wyraźnie zaniedbanego ubioru. To właśnie on był tym, który krzyczał najmocniej i zdawał się podgrzewać najbardziej cały spór, którego geneza dla pozostałych obserwatorów pozostawała póki co zagadką. Nastrój zagęszczały nagie ostrza w rękach członków tej grupy, które mimo że wciąż pozostawały opuszczone, nadal wzbudzały niepokój i podsycały zarzewie konfliktu. Te kilka osób wyraźnie szukało zwady, czego z kolei nie można było tak do końca powiedzieć o drugiej, stojącej w środku korytarza grupie, która będąc na widelcu tej pierwszej, chcąc nie chcąc blokowała przejście przez korytarz. Zapewne to właśnie dlatego wokół nich zebrała się tak pokaźna grupa gapiów.
Grupa ta zdawała się nie mieć żadnego lidera, choć krzyczący, łysy mężczyzna wyraźnie zwracał się do jednego z nich, stojącego mniej więcej w środku. Najwyraźniej jego koledzy starali się ochraniać go i ostudzić jednocześnie bojowy zapał shinigamiego z obnażoną kataną, który co raz dodawał coś od siebie.
- No i co!? Teraz tego nie powtórzysz? No powiedz to jeszcze raz! - krzyczał rozemocjonowany
- Hej, hej! - lekko podniósł głos aby być dobrze słyszanym, jeden z shinigamich stojących tuż obok osoby, do której agresor się zwracał - Spokojnie. To na pewno jakieś nieporozumienie. Na pewno nie to miał na myśli.
- Hęęę!? - zadrwił sobie podchodząc do starającej się go uspokoić osoby, od której twarzy dzieliły go teraz zaledwie centymetry - Nieporozumienie? Chyba słyszałem wyraźnie co ten gnojek do mnie powiedział! Rozerwę go na strzępy! A Ciebie pierwszego jeśli będziesz stawał mi na drodze!
Jednak shinigami nie dał się zastraszyć. Swoimi brązowymi oczami hardo patrzył w oczy swojego rozmówcy, nie zmieniając postawy swojego ciała w żadnym calu. Równie spokojnie odpowiedział.
- Jesteś 50 lat za młody, żeby mi grozić. Uspokój się dla swojego własnego dobra. To samo tyczy się Twoich kolegów.
Karta Postaci | Zanpaktou | Klan | Historia | Kartoteka
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Offline
Właśnie ta dziewczyna przez całą przemowę pani Kapitan stała pod ścianą wraz z resztą Shinigami znajdującymi się w korytarzu. Wyprostowana, z podniesioną głową i rękoma założonymi za plecami, tak jak na żołnierza przystało. Nie śmiała przerywać kobiecie jej wypowiedzi, ba nie miała nawet takiego zamiaru. Wsłuchiwała się w jej słowa z każdą chwilą czując coraz większy respekt przed tą która jednym, krótkim zdaniem była w stanie uciszyć kotłujący się tłum. Imponująca była również siła jej ducha rosnąca wraz z każdym wypowiadanym przez nią słowem. Z tak przytłaczającym reiatsu Amane miała problem by chociażby złapać głębszy oddech a co dopiero myśleć o prostej postawie. Ze wszystkich sił starała się ustać w miejscu i zachować w miarę czystą świadomość.
Jej myśli galopowały zupełnie tak jakby znalazła się na skraju śmierci, panika zaczęła ogarniać jej ciało odbierając możliwość kontrolowania najmniejszego ruchu, nawet najdrobniejszego gestu.
A potem... ta siła zniknęła, a Amane uświadomiła sobie, że osunęła się po ścianie a jej głowa znajduje się na ramieniu mężczyzny który wciągnął ja do szeregu.
Momentalnie wyprostowała się powracając do poprzedniej pozycji i próbując w niej wytrwać.
Gdy tylko przemowa dobiegła końca, wszystkie polecenia zostały wydane, tłum zaczął powoli rzednąć a spojrzenie jej i Kapitan się spotkały, Amane nie spuszczając wzroku skłoniła się i wracając do poprzedniej pozycji czekała na dalszy rozwój sytuacji.
. . : : || Karta Postaci || Zanpakutou || : : . .
Offline
Amane mogła odetchnąć z ulgą ponieważ sprzeczka poprzednio skupiających na sobie uwagę awanturników nie była niczym z nią związanym. Do czasu. Po zrobieniu w beztroskiej atmosferze kilku kroków przed siebie, atmosfera wokół Amane zrobiła się ciężka. Nie było to jednak nic materialnego, ani dającego się tak wyraźnie odczuć jak ciężkie reiatsu pani kapitan. Było to raczej nie poparte żadnymi twardymi faktami przeczucie.
I nagle, odezwała się po raz kolejny.
- Zaczekaj. - powiedziała głosem nieznoszącym sprzeciwu
Mimo, iż wciąż nie było stu procentowej pewności, czy Pani Kapitan powiedziała to właśnie do Amane, zamiast do innego członka oddziału, którego z pewnych przyczyn mogła by mieć na myśli, to właśnie do zwrócenia się do niej jedynej miała w tym momencie powody.
Wątpliwości rozwiały się równie szybko jak wypowiedziane przez nią słowo. Jej jedwabiście miękki kucyk zerwał się szaleńczo do lotu przy szybkim odwróceniu jej głowy oraz sylwetki zaraz za nią. Teraz już nie było wątpliwości - patrzyła wprost na czerwonowłosą.
- Nie kojarzę Ciebie. Jesteś tutaj nowa? - zapytała retorycznym tonem
Mimo, iż pytanie było retoryczne, zamilkła, wyraźnie czekając na odpowiedź na to pytanie, i być może coś jeszcze. Potwierdzało to jej spojrzenie, z pewnością nie należących do ciepłych i przyjaznych, choć nazwanie go wrogim było by srogim nadużyciem. Określić go można było raczej mianem surowego, z mieszanką dociekliwości, zupełnie takim, jak gdyby na samym początku czegoś od niej wymagała.
Karta Postaci | Zanpaktou | Klan | Historia | Kartoteka
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Offline
Nie dając Kapitan powodów do czekania, Amane momentalnie wyprostowała się jak struna, ręce założyła za plecami, uniosła głowę i obróciła się przodem do kobiety.
- Tak Pani Kapitan. - Odpowiedziała krótko. Jej głos był pewny a ton dobitnie świadczył o tym, że nowa Shinigami doskonale wie gdzie i po co się tu znalazła (A przynamniejj takie wrażenie sprawiała).
Ich spojrzenia spotkały się. Zieleń kontra fiolet. Mówi się, że oczy są zwierciadłem duszy, w jej malowała się pewność siebie i swoisty spokój.
Burgundowe, falowane włosy spięte w wysoki kuc opadały jej teraz swobodnie na prawe ramię, odsłaniając tatuaż znajdujący się na szyi.
Na pierwszy rzut oka, przed Kapitan Tataki stał dobrze ułożony żołnierz, choć na tą prezentację mogły mieć wpływ restrykcyjne polecenia które przed chwila z taka łatwością wydawała swoim podwładnym.
Niemniej jednak Amane chciała w pełni zaistnieć w XI oddziale i oto miała idealną okazję.
. . : : || Karta Postaci || Zanpakutou || : : . .
Offline
Wciąż ten sam - dociekliwy i rygorystyczny - wzrok pani Kapitan w sposób niemal fizycznie odczuwalny, objął całą postać stojącą tuż przed nią. Patrzyła jej w oczy, jednak jej zielonooki blask, zdawał się rozlewać na całe ciało Amane, jakby badał ruch każdego jej mięśnia. Jej uwadze nie umknął również tatuaż na szyi kobiety, na którym zawiesiła oko na zaledwie sekundę.
W momencie, w którym usłyszała głos jeszcze nieznajomej z imienia osoby, jej wzrok szybko przeniósł się z powrotem na jej fioletowe oczy. W tym momencie, zasięg jej wzroku zawęził się tylko do ich rozmiaru, jakby dzięki temu chciała powiększyć zasięg swojego wejrzenia aby ujrzeć co się kryje po drugiej stronie oczu jej rozmówczyni - głęboko w jej duszy. Z pewnością był to wzrok nie tolerujący kłamstwa czy innego rodzaju fałszu, jednak czy w praktyce można było uznać ją za żywy wykrywacz kłamstw? To pozostawało jeszcze tajemnicą, jednak pewnym było, iż trzeba by mieć w sobie duże pokłady odwagi, by nie wspomnieć o głupocie, aby chcieć poddać jej zdolności próbie.
Usłyszawszy prostą, konkretną i głośną odpowiedź od członkini swojego oddziału, pani kapitan nie okazała wyraźnie żadnego entuzjazmu, choć w pewien niewytłumaczalny sposób, pełnym jedynie spekulacji, można było odczuć delikatne obniżenie się nieprzyjemnej aury. Jednak, pomimo potwierdzającej odpowiedzi na swoje pytanie, pani kapitan nadal milczała. Swoimi skupionymi oczami, dawała znać, iż wyraźnie czeka na coś jeszcze. Kiedy minęło już kilka długich, zbyt długich dla niej sekund, ponownie przemówiła.
- I...? - ponagliła stojącą przed nią kobietę
- Kiedy rozmawiam z nową rekrutką po raz pierwszy, oczekuję, że wyjawi mi ona swoje imię. Masz jakieś imię, prawda!?
Karta Postaci | Zanpaktou | Klan | Historia | Kartoteka
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Offline
- Nie, Pani Kapitan. Nazywam się Hirukage Amane - zreflektowała się i odpowiedziała równie szybko co ostatnim razem. Ten sam ton, spokój i pozycja. Zachowując pełen profesjonalizm patrzyła prosto w oczy kobiecie która taksowała ją, jak gdyby była na wystawie a nie pośród murów XI oddziału.
Z pozoru mogłoby się wydawać, że Shinigami jest jak skała. Bez emocji, uczuć czy jakiejkolwiek mimiki zdradzającej jej stan. Prawda była zgoła inna, serce Amane biło jak oszalałe. Cała ta sytuacja, rozmowa z kapitan, jej pytania, ściągnięte brwi. Wyłapywała te drobne zmiany, próbując jednocześnie odczytać jej nastawienie.
Ciągłe i nieustannie błądzące myśli kręcące się wokół jednego zagadnienia wcale tego nie ułatwiały.
"By wypaść jak najlepiej. By pokazać się z jak najlepszej strony".
Miała tylko nadzieję, że jej ciało nie okaże się na tyle słabe by ukazać to przełożonej.
. . : : || Karta Postaci || Zanpakutou || : : . .
Offline
- W porządku - odpowiedziała pani kapitan
Jednak swoim świdrującym wzrokiem wciąż zdawała się wiercić w duszy Amane, mogąc nawet sprawiać wrażenie, jakoby przewierciła się do samego centrum jej głowy, dzięki czemu mogłaby bez większego problemu czytać w jej myślach.
Nie pokazywała tego na zewnątrz, jednak zdawała sobie sprawę z wahania i niepewności jakie towarzyszyły w tym momencie jej rozmówczyni. Zdawać by się mogło, że przed wzrokiem kapitan Tataki nic nie może umknąć, niezależnie od tego jak głęboko w duszy było by to schowane.
Mimo, iż jej poprzednia odpowiedź mogła dodać trochę otuchy czerwonowłosej, dając wrażenie jakoby cała sprawa została już zakończona, kobieta szybko rozwiała wątpliwości.
- W takim razie, skoro już Cię poznałam, panno Hirukage, mogę Ci powierzyć pewne zadanie.
Kapitan Tataki zrobiła chwilę przerwy, pozostawiając lekki margines czasu na ewentualne domysły, zapytanie, czy zwyczajne wątpliwości.
- Widziałam, że wyraźnie zainteresowała Cię ta banda rozwydrzonych dzieciaków oraz ich niedorzeczna sprzeczka. W takim razie pozwolę Ci poprzebywać w ich towarzystwie nieco dłużej. Ruszysz za nimi na plac ćwiczeń, i będziesz ich nadzorować, pilnując, aby każdy jeden odbył swoją karę co do joty. Masz ich przypilnować, aby wykonali rozkaz. Jednak jeśli tak się nie stanie, chcę wiedzieć o każdym zaniedbaniu. I żeby było jasne - jeśli nie wywiążesz się ze swojego obowiązku, podzielisz ich karę.
Wzrok pani kapitan w tym momencie przekształcił się w władczy, i wyraźnie nie tolerujący sprzeciwu, ani żadnego rodzaju kompromisu. Zadanie zostało jasno nakreślone i zdawać by się mogło, iż jedynym przyjmowanym przez nią rezultatem było wykonanie zadania, bądź śmierć w akcji. Mimo tego niezbyt pozytywnie kreślącego się scenariusza, pani kapitan znów odpowiedziała swoim rygorystycznym tonem.
- Zrozumiano?
Karta Postaci | Zanpaktou | Klan | Historia | Kartoteka
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Offline
Serce nadal waliło jej jak szalone, w końcu nie często ma się okazję otrzymać zadanie od samego Kapitana, a co dopiero pierwszego dnia w którym dostało się do oddziału. Swego rodzaju szczęście, duma i chęć pokazania się z jak najlepszej strony mieszały się w istną plątaninę uczuć która owładnęła całym ciałem dziewczyny.
- Tak jest, Pani Kapitan - odpowiedziała głośno i wyraźnie. Można by powiedzieć, że w tej wypowiedzi brakowało jedynie salutu i stuknięcia obcasami, co z oczywistych względów nie mogło zostać wykonane. Zamiast tego Amane głęboko skłoniła się kobiecie, oddając jej tym samym szacunek jako kapitanowi, by po wyprostowaniu odczekać chwilę i szybkim krokiem udać się na plac na którym miała odbywać się kara.
Ostatnio edytowany przez Amane (2016-08-08 20:39:48)
. . : : || Karta Postaci || Zanpakutou || : : . .
Offline
Droga na plac ćwiczeń nie była specjalnie zawiła. Przeciwnie, jak przypadło na najbardziej skory do walki oddział na dworze czystych dusz, droga na plac ćwiczeń wręcz sama prowadziła kroczące po niej osoby w tamtym kierunku. Można było mieć problem z odnalezieniem drogi do jadalni, toalety, czy nawet pokoju w którym urzędowała pani kapitan, jednak drogi na plac ćwiczeń oraz do dojo nie dało się pomylić.
Tak oto, drogą prostych, dobrze oświetlonych przez liczne okiennice korytarzy, i bez skomplikowanych rozwidleń, Amane dotarła wprost do wyjścia na plac. Na rozległej połaci ziemi zebrała się już cała grupa mężczyzn gotowych do odbycia kary... w teorii. W praktyce, prawdopodobnie z powodu zniechęcenia przez upał i palące słońce, nikt przynajmniej na razie nie odważył się podjąć pierwszego kroku. Co chwila jeden z nich rzucał okiem na drugiego, czekając aż ktoś zacznie, i gdzieś z tej grupy co raz wyrywały się słowa zachęty niepoparte żadnymi czynami, bądź też mające przedłużyć czas bierności, różnej maści laickie pytania.
Paru z nich, konkretnie trzech, będących odwróconych w stronę Amane, zauważyło ją, jednak poza chwilowym wbiciem oczu w jej charakterystyczne, burgundowe włosy, wyraźnie kontrastujące z otoczeniem, nie przykuwali do jej osoby większej uwagi.
Karta Postaci | Zanpaktou | Klan | Historia | Kartoteka
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Offline
Amane pewnym równym krokiem weszła na plac. Jej kroki zachrzęściły w żwirze mieszając się z ogólnym szmerem panującym w koło. Doskonale widziała, że żołnierze nie zaczęli jeszcze odbywać kary. Właściwie to się im dziwiła. Dla niej niedopuszczalne było odwlekanie wykonania rozkazu, a co za tym idzie przeciwstawianie się przełożonemu. Nie chciała tego zrozumieć, nie potrafiła (bo i nie tego ją uczono). Skwar jaki panował wcale nie był wytłumaczeniem, z resztą jej też przyjdzie znosić takie same warunki. Mijając trójkę Shinigami powiodła za nimi wzrokiem uśmiechając się lekko kącikiem ust. Bynajmniej nie było w tym kpiny czy wywyższania się, ot zwykły gest.
Jej myśli były całkowicie skupione na zadaniu które jej powierzono, aczkolwiek przez krotką chwilę targało nią zwątpienie "W końcu co się stanie jeśli nie będą chcieli współpracować? Jak zareaguje Kapitan? Co ja miałabym z tym zrobić?" Jednak szybko odgoniła od siebie tak negatywnie nacechowane myśli. Będzie świetnie, wszystko pójdzie sprawnie a ona okaże się skuteczna "Jak zwykle".
Właśnie z takim nastawieniem Amane przemierzyła drogę przez plac, by stanąć na skraju grupy. Mając pewność, że znalazła się w miejscu z którego będzie dobrze widoczna i słyszalna, odezwała się tonem pewnym, dobitnym i na tyle głośnym by dotrzeć do każdego ze zgromadzonych.
- Witam wszystkich, nazywam się Hirukage Amane. - Zamilkła na chwilę czekając aż wszyscy skupią się na niej - Jak widzę rozkazy Pani Kapitan są rzetelnie wypełniane. - dodała bez nuty ironii. W jej głosie była powaga, nawet gdyby się doszukiwano nie dałoby się dosłyszeć w nim złośliwego tonu, jeśli już to żołnierski rygor jaki sama na siebie narzuciła.
Rozejrzała się po tłumie czekając na jakąkolwiek reakcję.
. . : : || Karta Postaci || Zanpakutou || : : . .
Offline
Mężczyźni wyraźnie nie przeszkadzali sobie. Niektórych z nich, poczucie obowiązku widocznie chciało zaprzęgnąć do roboty, jednak siła woli okazała się niewystarczająca, albo może raczej brakowało im impulsu do działania. W tych warunkach, niespecjalnie zwrócili uwagę na przemykającą obok, dość drobnej postury w porównaniu do większości z nich, szarą, a raczej czerwonowłosą myszkę. Ich uwagę skupiła dopiero w momencie, w którym przemówiła donośnym głosem, dzwoniąc nieznośnie w ich rozleniwionych z upału uszach. Wówczas oczy każdego z nich zwróciły się ku niej. Wygląd twarzy niektórych z nich przedstawiał się w tym momencie tak, jakby mówił ,,nie mów nam co mamy robić smarkulo, sami wiemy lepiej", jednak w znacznej większości byli to przedstawiciele tej grupy osób, która wszczynała kłótnię na korytarzu.
W końcu, jeden z nich nie wytrzymał.
- A Ty coś za jedna? Jak przyszłaś tu, żeby się z nas nabijać, to lepiej bierz nogi za pas, bo jak Ci...
Na ramieniu awanturnika pojawiła się ręka dokładnie tego samego mężczyzny, który poprzednio obezwładnił, i powalił na ziemię poprzedniego awanturnika.
- Jeszcze nie wiesz kim ona jest, a już jej grozisz? Spuść trochę z tonu. Raczej nie bez powodu tutaj przyszła, w taki gorąc...
- Co masz na myśli?
Mężczyzna o brązowych oczach spojrzał teraz prosto na czerwonowłosą, jednak swoje słowa kierował dalej do swojego kolegi obok.
- Prawdopodobnie została tutaj przysłana przez Panią Kapitan, aby nadzorowała, czy przypadkiem się nie migamy od naszej kary. Mylę się? - pytanie skierował wprost do dziewczyny
Nastroje wśród całej grupy były raczej jednoznaczne. U zdecydowanej większości dało się dostrzec pierwsze symptomy strachu, choć uważny obserwator u niektórych z nich dopatrzyłby się naturalnej w tej sytuacji niechęci do samej dziewczyny, z powodu tak niewdzięcznej roboty jaką otrzymała.
Mężczyzna o brązowych oczach nie czekał długo na odpowiedź nieznajomej. Szybko odezwał się ponownie.
- Chyba wszyscy jak tutaj stoimy nie posiadamy długiego stażu w tym oddziale. Może gwoli solidarności jakoś się dogadamy?
Głos mężczyzny, podobnie jak samo jego zachowanie, posiadające odzwierciedlenie w wyrazie twarzy, w żadnym razie nie przypominały cwaniactwa osoby, która z lenistwa, czy może swego rodzaju buntu wobec władzy i pysznej arogancji, nie chciała odbyć swojej kary. Była to raczej, przynajmniej z pozoru osoba bardzo przyjazna, która najpewniej dostała już swoją lekcję dyscypliny, zrozumiała za co została ukarana i dlatego też liczyła na w miarę łagodniejszy wymiar kary, a najpewniej jej brak. Jednak póki co, wszystko zdawało się pozostawać w rękach Amane.
Karta Postaci | Zanpaktou | Klan | Historia | Kartoteka
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Offline
Amane stała niewzruszona przed grupą której część, z dość oczywistych względów, nie była do niej zbyt pozytywnie nastawiona. Ręce założyła za plecami, głowę trzymała wysoko. Niby drobne gesty ale wyraźnie pokazywały jej pewność siebie.
Słowa awanturnika, można by powiedzieć, przyjęła prosto na klatę. Przez cały czas patrzyła mu, ze spokojem, w oczy. Właśnie miała odpowiedzieć na jego ewidentną zaczepkę gdy nagle wtrącił się, już wcześniej widziany przez nią, brązowooki.
"Przynajmniej ktoś potrafi tu myśleć logicznie" pomyślała przysłuchując się uważnie wszystkim jego słowom. Jednak w momencie w którym zaczął trochę kombinować wtrąciła się z zapytaniem.
- Co masz na myśli mówiąc, że się dogadamy? - wyraźnie zaakcentowała ostatnie dwa słowa. Na jej twarzy malowało się lekkie zdziwienie - Nawet gdybym chciała to nie posiadam takiej mocy żeby kwestionować rozkazy Pani Kapitan, z której polecenia, tak jak już wcześniej przyznałeś, się tutaj znalazłam.
Pewność z jaką Amane to wypowiedziała jasno dawała do zrozumienia jakie ma podejście do tej kwestii.
. . : : || Karta Postaci || Zanpakutou || : : . .
Offline
Mężczyzna, który w dość gładki i zręczny sposób wszedł w dialog z kobietą mającą nadzorować ich trening, szybko wyjaśnił co miał na myśli, chcąc rozwiać wątpliwości jego rozmówczyni.
- Nikt tutaj nie mówi o kwestionowaniu tego, co powiedziała Pani Kapitan. - kategorycznie zaprzeczył domysłom rudowłosej kobiety
- Mieliśmy jedynie otrzymać nauczkę za to, co nabroiliśmy w tamtym korytarzu. Myślę, że jak tu wszyscy stoimy, wszyscy dookoła mnie wystarczająco mocno pobledli na myśl o tej niemożliwej do wykonania karze, i wzięli sobie do serca słowa Pani Kapitan. - mówiąc teraz rozglądnął się parę razy po całym towarzystwie ustawionym w tym momencie za jego plecami - Jestem przekonany, że każdy z nas dostał już swoją nauczkę, i nigdy więcej nie popełni tego samego błędu ponownie. Dlatego też sam wymiar kary poza ryzykiem zabicia nas najpewniej nie odniesie żadnego innego efektu.
Karta Postaci | Zanpaktou | Klan | Historia | Kartoteka
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Offline