-Nie, dzięki - zdążyła jeszcze mruknąć, zanim została brutalnie ubrudzona.
-Fuuuuu! - z doświadczenia wiedziała, że po śmierci pusty natychmiast znika. A ten widać chciał im jeszcze uprzykrzyć życie. Mogła jednak użyć miecza...
-To pozwolisz mi teraz wyjaśnić, co się stanie, gdy ten łańcuch się zeżre, jeśli nie skorzystasz z mojej pomocy?
Offline
- Taaa... dlatego działam sama
Mruknęła pod nosem pakując się i ścierając krew z twarzy. Poprawiła sobie plecak na ramieniu i ruszyła powoli przed siebie
- Zbyt ruchliwie tu jak dla mnie... wynoszę się stąd. Dzięki za pomoc. Mogę w podzięce oddać ci resztkę wywaru z tojadu
Uśmiechnęła się do niej z przekąsem idąc w swoją stronę. Nie przejęła się za bardzo całą tą sytuacją... wzruszyła ramionami
- Wyjaśnić możesz spróbować...
Ostatnio edytowany przez Hebi (2012-12-01 22:51:55)
Offline
-Ten łańcuch, gdy się zje, sprawi, że staniesz się pustym. Chyba, że się postarasz opanować tę moc, wtedy zostaniesz shinigami. Będziesz umiała ich pokonać, dołączysz do naszej grupy, gdzie są nas setki. Ja całą tą grupą dowodzę. A jeśli nie chcesz być shinigami, i staniesz się pustym, to wtedy ja cię załatwię. I pójdzie mi dużo szybciej niż z tym tutaj. W każdym razie, nie ma opcji, żebyś przed tym uciekła. Albo któryś cię zje, bo niestety twój wywar i sztylecik nie mogą im zrobić zupełnie nic, albo zabije cię jeden z nas.
Ta dziewczyna ją zdenerwowała. Nie doceniała jej siły. Jeśli tamta zdecyduje się zostać shinigami, Amaya dopiero udowodni jej swoją potęgę. Niech zna swoje miejsce. A tymczasem, zależało jej, by nie została hollowem, bo jednak wciąż pozostaje wrażliwą na krzywdy innych.
Offline
- Sztylet to niestety jedyna broń jaką umiem władać a czymś bronić się musiałam, nie? Co do wywaru... nie zabijał ale opóźniał na tyle, że zdołałam uciec. Jakoś sobie musiałam radzić z tym czymś
Szła dalej. Nie przejmowała się tym co dziewczyna o niej myślała
- Jednak wdzięczna Ci jestem naprawdę. Tym razem mogło mi już nie ujść tak łatwo...
Posłała jej lekki uśmiech. Zastanawiała się nad jej słowami. W sumie dużego wyboru nie miała. Nie miała zamiaru ginąć jak ten tam
- Tym... hollowem, jak go nazwałaś stać się nie mam zamiaru. Jednak jakoś mało wydaje się być prawdy w twoich słowach... co nie zmienia faktu, że dalej nie mam zamiaru stać się tym potworem... cóż... może w takim razie powiesz mi jak mam opanować tą "moc"... i czym ona tak właściwie jest?
Spytała się. To nie jej wina, że jest tak sceptycznie nastawiona... tak już ma po prostu. Puki się nie sparzy to nie uwierzy
Offline
Ulica wydawała się już spokojna a rozmowie dziewczyn nic nie przeszkadzało. Krew i mózg niebawem zniknęły z ich ubrań i skóry. W okolicy ktoś puścił spokojną muzykę przy otwartym oknie. Kot wyszedł zza śmietnika i otarł się o nogę Amayi mrucząc.
//Nagroda dla Amayi - 1100exp.15PN.10g.\\
Offline
-Ta moc nazywa się reiatsu... Jeśli chcesz mogę ci pokazać co potrafi.
Amaya po prostu wystawiła rękę w bok, w stronę drzewa, które gdzieś tam stało, i bez żadnego wysiłku użyła kolejny raz tego samego kidou bez inkantacji, które trafiając w pień sprawiło, że ten rozleciał się w drzazgi, a reszta drzewa spadła na ziemię kompletnie niszcząc płot jakiegoś domostwa.
-To jest minimum siły. Reiatsu może być tysiąc razy potężniejsze, jednak ze względu na bezpieczeństwo więcej ci nie pokażę. Jest kilka ras posiadających tę moc, puści też ją mają. Zadaniem shinigami, takich jak ja, jest obrona dusz przed pustymi i odsyłanie ich do Stowarzyszenia Dusz. My jednak ostatnio ten drugi obowiązek porzuciliśmy, bo Stowarzyszenie stało się naszym wrogiem od kiedy rządzi tam pewien facet... ale to już inna historia. Z resztą życie tam jest bardzo ciężkie. Nie mogę ci do końca wyjaśnić, jak to opanować, bo to sprawa osobista, mogę tylko powiedzieć, że musisz uwierzyć, chcieć i szukać mocy w sobie. Mi też powiedziano tylko tyle gdy byłam duszą.
Offline
- Yyy... Etto.. Duszą?
Ta... jej pamięć nie zarejestrowała jednego małego szczegółu... Tego, że nie żyje... W sumie ona pamięta tylko moment jak się obudziła. Wtedy już miała ten łańcuch na sobie
- Zaraz zaraz jak to duszą? Ja... nie żyje?!
Tak. To był dla niej szok. No i zagadka rozwiązana... Temu ludzie jej ani nie widzieli, ani nie słyszeli. Ostatnią rzeczą o której by pomyślała, żeby to wyjaśnić była śmierć...
- Pięknie... nawet nie pamiętam momentu śmierci... ale wracając do tematu. Czyli miałabym likwidować tamtych? Interesująca propozycja... jednak to nie dla mnie. Ja walczę tylko w zupełnej ostateczności. Nie lubię niepotrzebnego zabijania... ludzie nie znają wartości życia. Ale nie chcę też stać się potworem i zagrożeniem dla innych... czyli muszę znaleść coś w sobie, zechcieć i uwierzyć? Łatow powiedzieć.... gorzej zrobić... jak się Tobie to udało?
Zapytała się zaciekawiona nagle tym faktem. Już się otrząsnęła z pierwszego szoku.
Offline
-Wyobraź sobie, że ja też nie lubię walczyć. Ale akurat puści mnie do tego zmuszają.
Stanęła prosto przypominając sobie moment swojej przemiany.
-Ja... chyba przypominałam sobie wszystkie moje wspomnienia i starałam się szukać w nich momentów, kiedy byłam na prawdę silna i dumna z siebie. Później po prostu starałam się przywrócić to uczucie z powrotem. I jak widać się udało.
Offline
- Naprawdę łatwo powiedzieć... ja nie mam wspomnień ze swojego... życia
Zawahała się. Nie była jeszcze przyzwyczajona do tego, że nie żyje. Szła jednak dalej powoli. Rozważała tą ofertę, patrząc pod swoje nogi. Po chwili spojrzała się na nią po chwili
- Pomogłabyś mi? Nie chcę stać tym czymś... wątpię jednak bym sama mogła wyciągnąć te wspomnienia o ile są