Ogłoszenie


Ciekawostki i plotki
Ostatnie zmiany - 09.07.2016. Więcej tutaj
- WAŻNE! Wakacyjna gorączka - promocje, startery dla początkujących, inne bonusy!
- Nowi bohaterowie niezależni: Yasashii Chisaki oraz Koi no Hana
- WAŻNE! Dodanie nowej drogi rozwoju postaci (Cechy). Więcej tutaj
- Stworzenie świata alternatywnego. Więcej tutaj

#31 2016-02-02 18:31:00

 Hoffman Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

36646198
Call me!
Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2012-04-25
Posty: 2396
Punkty: 33
Imię postaci: Hoffman Moritsu

Re: Przedmieścia.

Koń parsknął nieprzyjemnie w odpowiedzi na oschłe zatrzymanie bez ostrzeżenia swojego właściciela. Zafkiel. Imię to, a raczej artystyczny pseudonim było teraz jedynym motywem wędrówki Hoffmana, na które stał się wyczulony jak na własne imię. Nie, o wiele bardziej niż na własne imię.
Jego uszy nieznacznie drgnęły, gdy do małżowin dostała się ta informacja. Szybko sprawił, aby koń odwrócił się niemal o 180 stopni, to jest w stronę, z której padło to słowo. Jednak poza kobietą, której urodę raczył w prostacki sposób skomplementować, nie dostrzegał nigdzie indziej żywej duszy.
Zmieszanie. Inaczej nie można było określić tego, co w tym momencie czuł. Kompletnie zgłupiał. Nie wiedział już czy właśnie wpadł na jakiś, poszukiwany od dawna trop, czy może z powodu swej obsesji zaczyna popadać w obłęd, czego przejawem miały by być halucynacje słuchowe. Niezależnie od tego jak było naprawdę, spoglądając teraz na kobietę, usilnie zmagającą się z fragmentem rozmazanego tekstu, do jego uszu dotarły podobnie zaczynające się słowa.
Z jednej strony, mógł to być jedynie przypadek. W końcu w wirze zgadywanek każde słowo może się pojawić w ustach. Z drugiej strony zaś, Hoffman nie wierzył w przypadki. Zwłaszcza w tej materii, ponieważ można by zaryzykować stwierdzenie, iż wszystko co dotyczyło jego i przedmiot jego obsesji to jest tajemniczego Zafkiela, empirycznie zaprzecza istnieniu przypadków. Z tymi myślami bił się przez jeszcze kilka chwil, czego rezultatem było stanie w miejscu, wbitym w siodło jak rażony piorunem. Nie wiedział, czy ma podejść, czy może zignorować to co właśnie usłyszał.
Wreszcie jednak do głosu doszła racjonalna część jego osobowości, która jasno wskazywała na mniej więcej 50-cio procentową szansę dowiedzenia się czegoś nowego. To dużo. Bardzo dużo w porównaniu do tego, jakie efekty odnosił przez ostatnie miesiące, a raczej ich brak. Ponadto, jakkolwiek by to dziwnie nie brzmiało, wciąż był przekonany, iż ta niecodziennie ubrana osóbka jest nikim innym jak zwyczajnym, pozbawionym większych pokładów energii duchowej człowiekiem. Zatem czysto teoretycznie w razie pomyłki nawet nie zostałby zauważony.
Racjonalna część przypomniała się po raz wtóry - stanie w miejscu z założonymi rękami z pewnością nie rozwiąże jego dylematu. Od chwili zdania sobie sprawy z tego prostego faktu, chłopak jeszcze przez chwilę, paradoksalnie nie zmienił w swoim zachowaniu niczego. Bardzo szybko w głowie pojawił mu się obraz głupkowatej, nieśmiałej reakcji mającej być imitacją przywitania.
I co powiem? - pomyślał - ,,Cześć, słuchaj czy To nie Ty przed chwilą wyczytałaś imię gościa, który próbuje mnie zabić? Nie? Aha, to przepraszam"
W końcu zmusił się do działania. Zmusiły go do tego resztki przyzwoitości i porządnego życia, jakie jeszcze zostały osobowości. Szybko stanął na pewnym gruncie, zostawiając swojego towarzysza podróży samopas, który o dziwo posłusznie stał w miejscu zamiast odbiec gdzieś daleko stąd. W końcu nie mógł on rozmawiać z kobietą z pozycji siedzącej, w momencie, w którym ona zmuszona była stać niczym pozbawiony manier idiota.
Nie mając kompletnie żadnego planu, ani nawet przebłysku wyobraźni w jaki sposób mogłyby się potoczyć najbliższe chwile, Hoffman w swojej wybitnej naiwności zaczął wcielać swój beznadziejny plan w życie.
- Cześć, słuchaj, czy to nie Ty...


Karta Postaci |  Zanpaktou | Klan | Historia |  Kartoteka



[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#32 2016-02-02 20:08:02

Vvien

http://i.imgur.com/azFqP.jpg

Zarejestrowany: 2016-01-31
Posty: 20

Re: Przedmieścia.

- Przepraszam!? - Spytała odwracając się do samuraja z pełnią gracji. Zamrugała z wyraźnie zdziwioną miną w reakcji na takąż chamską w jej mniemaniu zaczepkę.
"Czy teraz do każdego obcego mówią cześć? Nie wydaje mi się bym go znała, a i nie wyglądał z twarzy na kogoś młodszego, co mogłoby jeszcze wyjaśnić brak wychowania, no i ten...strój. Może to nie było do mnie?" zamyśliła się, aż miała mętlik w głowie. Fala przepływających informacji była tak wielka, że zapewne nie jedną osobę doprowadziłaby do bólu głowy, ale nie Vvien. Ona musiała żyć z tym, że wiecznie musi przemyśleć czas przeszły, teraźniejszy i przyszły, wydarzeń oraz zgromadzonej wiedzy.
- Proszę wybaczyć, ale nie znam Pana. - Zaczęła z gracją, ale zarazem nie ukrywała, że podchodziła do całej sytuacji z dozą ostrożności. "Może też się zgubił i szuka kogoś? Zapewne mnie z kimś pomylił. Dziwne uczucie...nigdy nikomu się to nie zdarzyło ze względu na mój styl bytowania." Uśmiechnęła się powabnie nie robiąc z całej sytuacji zbyt wielkiej afery, miała nadzieje, że wszystko zaraz mogło się wyjaśnić i każdy poszedł by w swoją stronę. W razie konieczności poprosiłaby o pomoc kogoś z tłumu, to zawsze działa na nieokrzesanych kolokwialnie ujmując, natarczywców.
- Kogoś Pan szuka? - z tym pytaniem nie gasiła delikatnego uśmiechu z twarzy. Dla pewności by świstek papieru nie rzucał się w oczu, lekko wymiętoszony włożyła do swojej podręcznej torby.

Offline

 

#33 2016-02-02 22:38:03

 Hoffman Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

36646198
Call me!
Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2012-04-25
Posty: 2396
Punkty: 33
Imię postaci: Hoffman Moritsu

Re: Przedmieścia.

Nie wierzył w to, że otrzyma odpowiedź. Brał taką możliwość pod uwagę, jednak była ona schowana gdzieś w oddali, za horyzontem. Toteż pozwalał sobie na frywolność i swobodę, wyraźnie przekraczając granicę taktu, z racji tego uczucia nieskrępowania jakie mu towarzyszyło od pewnego czasu, gdy uczucie miłości, czy obowiązek służby dla swojej Pani stały się swego rodzaju abstrakcją. W pewien sposób, przez moment wydało mu się to zabawne jak taka ułożona i kulturalna osoba, którą zawsze starał się być, nagle, pod wpływem czasu spędzonego w izolacji staje się wyjętym z buszu, nieokrzesanym dzikusem. Z jednej strony było to dla niego zabawne, z drugiej zaś przerażające, jak wypaczony się stał pod wpływem drogi obranej w przeszłości. Zgadza się, dopiero teraz uświadomił sobie jak cała ta wyprawa go zmieniła. Jeszcze do niedawna, widząc tak urodziwą kobietę, czy też niebieskowłosą piękność - jakby sam to zapewne określił - jaką niewątpliwie była stojąca na przeciw niego kobieta, już by był w trakcie oświadczyn. Jednak teraz wiele uczuć było mu zwyczajnie obcych. W pewnym sensie nie poznawał sam siebie, przez co jako wojownik za którego się uważał, poczuł się w obowiązku ten problem naprawić. Jednak jak zamierzał to zrobić? W tym momencie odpowiedź wydawała się być daleko za gęstą mgłą, jednak coś mu mówiło, że w bardzo niedługim czasie będzie mógł się do niej zbliżyć.
Tym niemniej, w tym momencie miał ważniejszy powód do zmartwień i spalenia się ze wstydu, gdyż oto otrzymał odpowiedź kobiety, która teraz wlepiała w niego swoje oczy. Nie było mowy o pomyłce - ona mówiła do niego. Innymi słowy, wszelkie jego poprzednie zachowania zostały zarejestrowane, a teraz w bardzo prosty sposób mogą, i najpewniej zostaną wykorzystane przeciwko niemu.
Fakt, iż kobieta mówiła do niego, oznaczać mógł jedynie, i aż tyle, że nieznajoma była w stanie spostrzec snującą się ulicami duszę. Zatem musiała ona posiadać odpowiednio duże pokłady reiatsu, umożliwiające jej kontakt ze światem duchowym. Co więcej, nie wyglądała ona na zmartwioną tym faktem. Oczywiście, istniała możliwość, iż mogła sobie nie zdawać sprawy z faktu rozmowy z duchem, a jego dziwne odzienie mogło obejść się bez większej uwagi ze względu na równie nieprzeciętne gusta kobiety. Jednak takie naciągane wyjaśnienie jedynie przemknęło przez głowę Hoffmana, znikając tak szybko, jak się pojawiło.
Chłopak szybko przeleciał nieznajomą wzrokiem od stóp do głowy. Nie napotkał na swojej drodze żadnych, charakterystycznych oznak, które wskazywałyby na to, że ta osoba jest duchem. Brak dziury w klatce piersiowej, tudzież łańcucha doń przytwierdzonego, który zawsze był widoczny w przypadku każdej duszy bez wyjątku kierował go na inne rozwiązanie. Jedynym logicznym wyjaśnieniem zagadki pozostawało to, iż jego rozmówczyni jest człowiekiem. Ponadto, z racji tego iż przebywali na Hokkaido, odpowiedź zdawała się być oczywista - Bounto. Chłopak nie lubił wysnuwać wniosków na podstawie zwykłych przypuszczeń, nawet tych bardzo prawdopodobnych, jednak tym razem postanowił podjąć wprawdzie niewielkie ryzyko.
- Jesteś Bounto...? - zapytał tonem, który bardziej przypominał zdanie twierdzące niżeli pytanie, kompletnie zapominając o poprzednim nietakcie i powinności zreflektowania się
Gdyby jednak spotkał się z zaprzeczeniem, zapewne uwierzył by nieznajomej. W tym momencie oczekiwał odpowiedzi wpatrując się swoimi fioletowymi oczami w jej, szafirowo niebieskie.


Karta Postaci |  Zanpaktou | Klan | Historia |  Kartoteka



[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#34 2016-02-03 05:27:53

Vvien

http://i.imgur.com/azFqP.jpg

Zarejestrowany: 2016-01-31
Posty: 20

Re: Przedmieścia.

Nosek dziewczyny niewinnie zadygotał pod wpływem smrodliwych oparów. Nozdrza wypełniły się po brzegi zapachem, który z pewnością udusiłby nawet przeciętnego bezdomnego bez znacznego dostępu do wody. Musiała to przeżyć, nawet jeśli owy zagubiony mężczyzna parał się nietaktem, nie mogła pozwolić sobie na zignorowanie go z tegoż błahego powodu. Czuła, iż ciągle się w nią wpatrywał, jakby rozbierając ją wzrokiem fiołkowych oczu. Piękne oczy nieznajomego niosły ze sobą mieszane uczucia, czy on zdziwił się na jej wypowiedź, a może zafascynował się jej krojem? Przyjrzała mu się od stóp do głów, gdy konserwacja przebiegała w milczeniu, zapewne musiał pozbierać myśli całą tą kłopotliwą sytuacją.
- Bounto? Tego słowa nie słyszałam już chyba od jedenastu lat, tak zwracała się do mnie wyjątkowo okazjonalnie, świętej pamięci matka. - zachichotała, choć za płaszczem niesposobnej sytuacji krył się mur pełen łez, dawno zaakceptowała już śmierć ukochanego rodzica, ale to jedno słowo przyciągnęło wspomnienia, starała się zbytnio na nich nie skupiać.
- Chyba tak, ale nie jestem pewna proszę Pana, czy jestem Bounto poszukiwanego przez Pana. - przemówiła spokojnym tonem wyróżniającym się znacznie spośród szmerów przechodzącego tłumu. Zeszła na pobocze stąpając po przestrzeni nieistniejącego adresu zamieszkania, połaci drobno rozsianych traw. 
- Czy to Pan jest adresatem tego listu? - wyciągając kopertę z torby, pokazała nowatorską zrobioną pieczęć z brakującą grafiką. Współcześnie nie ma osób, które zbytnio parały się taką formą pieczętowania kopert z użyciem wosku.

Offline

 

#35 2016-02-03 21:35:47

 Hoffman Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

36646198
Call me!
Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2012-04-25
Posty: 2396
Punkty: 33
Imię postaci: Hoffman Moritsu

Re: Przedmieścia.

Fakt, chłopak delikatnie mówiąc nie urzekał swoim zapachem, co można było wręcz zobaczyć po zaschniętych plamach na pobrudzonym stroju. Na dobrą sprawę sam już zapomniał kiedy ostatnio miał kontakt z czystą wodą, prócz tej pitnej, do której z pewnością nie zaliczały się muł i błoto spotykane o wiele częściej. Wyjątkiem były również sporadyczne deszcze i właśnie powoli zaczęło się zanosić na kolejny.
Na chichot dziewczyny zareagował... zdziwieniem. Nie spodziewał się takiej reakcji, a jej słowa świadczyć musiały o nieutożsamianiu się w większym stopniu z główną siedzibą Bounto. Najpewniej chciała się odgrodzić od wszystkich tych konfliktów oraz wojny z Quincy, którą dawno już zapoczątkował przywódca Bounto, odbierając im spod władania całą północną wyspę Japonii. Myśl o tym właśnie teraz przemknęła mu przez głowę pozostawiając uczucie konsternacji, a nawet żalu