Era Bleacha

Na twarzy Rafaela zawitał niemały uśmiech po czym zaliczył glebę na twarz taki ubytek reiatsu wprowadził go dość szybko w stan skrajnego zmęczenia a to z kolei sprawiło że usnął na stojąco. Jego rezurectoin się dezaktywowało chwilę po upadku. Arrankar leżał w gruzie spokojnie niczym niemowlę.

Rafael obudził się jak nowo narodzony, nie było widać po nim żadnych ran. Rozejrzał się dookoła dość szybko i zdziwił się znacznie tym jak zmieniło się otoczenie wokoło niego z zwykłego gruzowiska wszystko aż tętniło życiem. Arrancar chwilę nacieszył oko tym widokiem jakże nie typowym dla tej surowej krainy po czym otworzył gargantę i zniknął w niej.

/zt\

Patarko stał sobie z Morim kiedy nagle klony moriego zaczęły obrywać. Ani mori ani patariko nie wiedzieli z skąd nadchodzi atak ale na ziemi lądowały jakiś jakby łuski. W dość szybkim tempie dostało już z 60 Morich prawdziwy jednak nie oberwał. Byli w dość widocznym miejscu co sprawiało że byli podatni na atak.

Kiedy zniknęły klony atak skoncentrował się na pozostałym na miejscu Patariko i Morim. Mori zrobił podmiankę po czym jego klon oberwał dość znacznie ale jeszcze trzymał się na miejscu. Ostrzał łuskami skoncentrował się na postaciach które tam pozostały. Patariko próbował wykryć reiatsu ale jakoś nie dawał rady kiedy był pod ostrzałem znacznie to utrudniało całą sytuację ledwo dawał teraz radę unikać łusek. Łuski nadlatywały jakby z góry lecz ich kąt opadania wnioskował że ktoś kto ich atakuje jest przed centralną częścią maski jednak dojście tam tak po prostu w tych warunkach może być śmiertelnie groźne. Łuski nadlatywały bez końca.

Patariko starał się unikać łusek jakoś mu to wychodziło doznawał tylko drobnych zadrapań z powodu dobrego unikania ich ale klon Moriego upadł z dość dużą ilością wbitych łusek, klonem już nie można było sterować. Parariko doszedł i dostrzegł na dole jakąś opancerzoną kreaturę przypominającą jakiegoś karalucha pokrytego łuskami lecz miał on wyjątkowo długie odnóża które wyglądały na dość ostre. Z jego grzbietu nadal nadlatywały łuski w dużej ilości.

Kiedy mori chciał podmienić klona coś mu nie wyszło martwy klon nadal tam był a nagle zaczął wstawać lecz było coś z nim nie tak łuski które miał powbijane zniknęły.
Patariko już miał atakować pustego kiedy przed nim zaczęły pojawiać się martwe klony moriego wyglądające jak by chciały walczyć poruszały się dość szybko, klonów zombi było około 61. Jeden z zomby podszedł do karalucha a ten wbił w niego 2 kończyny i jakby wyssał coś z niego po czym klon padł. Karaluch nadal strzelał łuskami.
Paratiko dostrzegł coś strasznego łuski które wystrzeliwał pusty karaluch były żywe i zmierzały w kierunku patariko dość wolno ale za to umiały doskonale skakać co było widać. Sytuacja robiła się nie ciekawa.
3 zomby zaatakowało od prawej strony i 2 od tyłu reszta jakoś nie zdążyła cię otoczyć ani znaleźć w zasięgu ataku. Od karalucha nadlatywały pociski z mniejszych karaluchów dodaktowo wszystkie te stworzonka próbowały się otoczyć.

Ostatnio edytowany przez Rafael (2012-12-21 18:32:43)

Parariko czuł się podle dlatego że w gruncie rzeczy walczył przeciw swojemu przyjacielowi moreimu (-10 % reiatsu)  (żart -25%(chodzą plotki że go kochasz(Enquil)))
Klony moriego na chwilę odparowały atak zomby ale nie trwało to długo znaczną przewaga liczebna sprawiała że kolejne 3 klony moriego przeszły na tamtą stronę. Pełzające łuski wgryzły się i ich przejmując kontrolę nad nimi. Patariko udało się poranić bardzo znacznie 2 zomby ale nie robiło im to zbytniej różnicy tylko troszkę zwolniły tępo. W tym czasie zostali otoczeni zomby mori, a po tych małych dziwnie ślad zaginął było to bardzo niepokojące szczególnie że pod nimi był piasek.
Kilku dziesięciu zomby rzuciło się z chęcią przytrzymania pozostałych przy życiu osobników.

Szybkość masy zomby 65 (premia liczbowa bo jak wylatuje 20 z rożnych stron to naprawdę robi to różnicę)
Siła naporu masy 60

Prawdziwy mori razem z resztą klonów został poważnie zaatakowany i przytrzymany jedynie patariko udało się uciec. Kiedy z pod piasku wyskoczyły ogromne masy oblegające moriego dość szybko się w niego wgryzły widać było tylko rękę wystającą z pod chmary robaczków. Parariko doskoczył do pustego ale on wyglądał inaczej leżało koło niego około 10 martwych morich z otworami po wyssaniu. Sam pusty był dość znacznie zmieniony jego cześć brzuszna znacznie się powiększyła do ogromniej wielkości wyglądała jak by miała wybuchnąć. Kiedy patariko ciął pustego w głowę ten nawet się nie ruszył. Cięcie przeszło przez jego głowę lecz zomby dookoła nadal zmierzało w kierunku patariko. Lecz nie było to największym problemem największy problem to nie możność odróżnienia moriego od zomby.
(to - 8 % za przyjaciela bo już premia nie działała i - 10 % za przyjaciela który walczy przeciw tobie )