Chinatsa przyjęła czarną różę i kiwnęła lekko głową na znak podziękowania.
Ile ja dzisiaj przedmiotów dostałam... Fotografia, kamień, teraz ta róża... swoją drogą nie sądziłam, że czarne róże mogą być tak ładne...
Mimo uśmiechu Hao, wydawało się jej, że chłopak coś ukrywa. Niekoniecznie dobrego, ale jak długo Amaya mu ufa, jest chyba OK.
- Wszystko w porządku, trochę się przestraszyłam tylko. - odpowiedziała Chinatsa, jednak przezornie stanęła bliżej Patariko. - Ja jestem Chinatsa Miyamoto.
Na wezwanie Hao pojawił się Yoh. Dziewczyna nie mogła powstrzymać lekkiego grymasu na widok kogoś, kto najchętniej bez słowa pociął by ich wszystkich wcześniej.
Zachowuj się... Pomyślała uspokajając swoje myśli. Gorzej, że znowu miała oglądać walkę. Nie podobało jej się to, mieli pić i się bawić, a nie znowu walczyć. Gdy Hao zadał pytanie Patariko, dziewczyna przeniosła pytający wzrok na białowłosego przy okazji unosząc lekko jedną brew.
Ta walka nie będzie taka łatwa...
Szybko spojrzała na Amaye, jakby tylko ona mogła w tej chwili coś zaradzić.
Offline
Patariko przywitał wszystkich grzecznie.
-Dobrej walki nigdy nie odmówię.
Odparł spokjnie w stronę brata Hao. Mimo wszstko wiedział, że nie będzie łatwo. Liczył jednak na zadanie mu rany aby Hao zdradziłmu ten sekret.
-To kiedy?
Zapytał spokojnie patrząc na obu.
-Mogę udzielić areny w moim wymiarze aby nie zniszczyć tego miejsca.
Powiedział Mori wtrącając się.
-Ah. Właśnie, to jest Mori Kage. Mój podwładny.
Offline
Amaya zmarszczyła brwi. Wiedziała dobrze, o co będzie chodziło w tej walce.
-I po co tak pogrywać? Wielkie sekrety, matko.
Miała pojęcie, że walka odbędzie się tylko po to, żeby udowodnić Patariko, jak słaby jest. Sama po treningu z Hao miała nieprzyjemne odczucia, chociaż ona sama się o to prosiła, by sobie udowodnić słabość. Ta prowokacja ze strony czwartego jednak bardzo jej nie odpowiadała, a nawet wprawiła ją w niesmak. Niezadowolenie teraz malowało się głęboko na jej ładnej twarzyczce.
-Niezła impreza się zapowiada.
Założyła ręce na piersi. Jeżeli Patariko chce walczyć to proszę bardzo, z tym, że ona nie ma ochoty później z nimi się bawić. Miała ogromną ochotę skakać i wesoło oznajmić wszystkim, że należy świętować, bo Hao został espadą, ale zdała sobie sprawę z tego, że właśnie tę informację arrancar chce zachować jako tajemnicę.
Offline
Chlopak zdziwiony przemiana sytacji siedzial cicho po czym. Zrobil lekki grymas na buzi.
-Jestem Enquil Intelimo.
chlopak slyszac o walce zadziwil sie troche dopiero przyszli a juz ktos bedzie walczyl chetnie by popatrzyl lecz zaschlo mu w gardle.
-Jak maja walczyc to niech walcza ale ja bym sie napil.
Enquil. Powiedzial zdejmujac kaptur by kazdy widzial jego twarz.
Offline
Chinatsa westchnęła głośno i uniosła kciuk w górę zgadzając się z Enquilem, a przynajmniej z tą drugą częścią zdania. Ziewając lekko stanęła koło Amayi.
To czy będą walczyć jest pewne. Jak nie teraz, to po imprezie. Oczywiście jeżeli jakakolwiek się w końcu odbędzie...
Nudząc się już lekko tą całą sytuacją przymknęła oczy.
- Patariko i Pan Hao z całą pewnością będą w końcu walczyć. Daje im parę godzin. - mruknęła w stronę Amayi.
Offline
Patariko spojrzał spode łba na dziewczyny.
-Czy wy wogóle słuchałyście słów przyjaciela Hao? Nie będę walczył z nim tylko jego bratem.
Burknął podchodząc do Chinatsy i całując ją w czoło.
-A walczyć nie musimy przy was. Mori zabierze nas do jego wymiaru.
Dodał spokojnie.
-To kiedy walczymy. Chcę to szybko skończyć.
Offline
- Jedno i to samo... - mruknęła Chinatsa jednak uśmiechnęła się kiedy poczuła pocałunek chłopaka na swoim czole. - Ja wiem, że we krwi macie walkę, ale mieliśmy robić imprezę...
Dziewczyna nie wiedziała, czy gorsze by było oglądanie walki czy nie, jednak to tylko i wyłącznie zależy od zainteresowanych, w tym momencie nie ma nic do powiedzenia.
Offline
-Przecież wiem, że nie z nim...
Nie trzeba było jej tego wyjaśniać.
-Żebyś ZA szybko nie skończył...
Amaya odwróciła się i ruszyła dumnie w stronę miejsca, w którym siedzieli wcześniej z Hao. Niby dlaczego ma się troszczyć o Patariko? Jak głupi, to niech się pierze. Nie jest buntownikiem, niech robi co chce. Chciała mu oszczędzić niefajnych wspomnień, ale jego wybór.
-Ja tam idę się napić. - mruknęła na odchodnym nie oglądając się za siebie.
Offline
- Skoro chcesz walczyć, OK, nie będę cię zatrzymywać - powiedziała do Patariko dziewczyna i chwyciła go na chwilę za rękę. - Tylko wracaj jak najszybciej. Nie podoba mi się ten cały Yoh...- dodała już ciszej żeby tylko chłopak ją usłyszał. Puszczając go obdarzyła jego policzek pocałunkiem. - Na szczęście - mrugnęła uśmiechając się lekko. Widząc jak Amaya odchodzi stała chwilę niepewnie, jednak widząc, że nic już tu nie poradzi, uśmiechnęła się w stronę Patariko i wolnym krokiem poszła za śladami dziewczyny z opuszczoną głową tuląc do siebie Shiroi.
- Rany, rany... - mruknęła do białego zwierzaka. - Zobacz, co to się porobiło...
Ostatnio edytowany przez Chinatsa Miyamoto (2012-11-18 18:26:46)
Offline
Yoh miał słuchawki na uszach przez co rzucił uwagę Chinatsy o sobie mimo uszu. Hao za to zabrał głos.
-Świetnie! Skoro ustalone... To chodźmy się napić. Yoh weź braci i skoczcie do domu po wino... Tylko to od Napoleona... Ile tam tego jeszcze zostało?
Yoh zdjął słuchawki i podrapał się po głowie.
-Pięć wozów i dwie skrzynie...
-Więc przynieś nam jedną skrzynię.
Yoh kiwnął głową, otworzył Gargantę i razem z braćmi zniknął.
Hao poszedł na miejsce gdzie wcześniej siedział z Amayą. Podszedł do dziewczyny i dał jej małego całusa w policzek. Powiedział szeptem do jej ucha.
-No już... chce tylko zobaczyć jaki silny się stał a potem będziesz mogła wyjawić powód do świętowania... I dostaniesz ode mnie butelkę wina, zgoda?
Pstryknął palcami i rozpaliło się ognisko. Z ziemi wytworzył wystarczająco miękkie podłoże by każdy mógł usiąść w miłej atmosferze. Garganta otworzył się i wyszli z niej bracia Hao niosąc pokaźnej wielkość skrzynię z winem.
-Dziś proponuję Jaeble'bleu z roku 1647, leżakujące przez 40 lat w winnicach Wersalu a potem w mojej jaskini w Hueco Mundo...
Hao otworzył skrzynię z równo ułożonymi butelkami i kieliszkami. Nalał najpierw Amayi i Chinatsie dopiero potem sobie i reszcie obecnych.
-Ktoś ma pomysł na toast?
Offline
Patariko poszedł z nimi. Kiedy padło pytanie o toast odezwał się.
-Za nasze spotkanie.
Powiedział podnosząc kieliszek wina z uśmiechem. Co prawda wolał aby walka zaczęła i skończyła się poprostu szybko. Starał się też nie pić dużo aby być trzeźwy w walce.
Offline
-Ach, ta moja słabość do alkoholu...
Mogła jeszcze wspomnieć o słabości do Hao, ale powstrzymała się. Trudno poradzić sobie z tym, że z każdym spotkaniem lubi go coraz bardziej. Z tym, że ona lubi wiele osób.
Butelka takiego wina na poprawę humoru to coś, dla czego warto strzelać fochy , a jak jeszcze dołączy się do tego buziaka to już całkiem. Szkoda tylko, że Amaya nie jest z tych, co często się denerwują.
-Ja tu chyba mam jeszcze coś w mojej skrytce...
Przebywała w tym miejscu kiedyś często, więc na wszelki wypadek robiła zapasy we wszystkich kryjówkach, w których chowała się przed pracą i obowiązkami oraz wszystkim, co ją denerwowało. Odłożyła więc na moment swoją czarkę, wstała, przerzuciła kilka kamieni na stercie gruzu, wsadziła między dwa głazy rękę i po chwili wyjęła ją, trzymając dwie paczki żelków i pianki marshmallow. Niestety, nie zostało tam nic z alkoholu, trzeba uzupełnić zapasy.
Offline
Enquil usiadł przy morim trzymając za swój kieliszek popatrzył się na wszystkich i złapał mały łyk wina po jego minie można było rozpoznać ze bardzo mu posmakowało .
-Hao znasz się na rzeczy bardzo dobre jak zawsze wolałem coś mocniejszego tak no brak słów by opisać smak.
Chłopak rozkoszował się winem z uśmiechem
Offline
Ayame poczuła się dziwnie nieproszona. Podrapała się po głowie i wzruszyła ramionami. Miała szczerą nadzieję, że Hoffman nie zastanie tu Chinatsy, bo inaczej zrobi się gorąco. Podbiegła do przyjaciółki i szepnęła jej na ucho.
-Hoffman wyruszył na misję i możliwe, że będzie tędy wracał. Jeśli zależy Ci na nim - wskazała na Patariko - To radzę by Cię tu nie zauważył, bo tym razem nawet Twoja złośliwsza strona nie pomoże. Zrobię co tylko w mojej mocy by go złapać i skierować prosto do kryjówki. Powodzenia Kochana. Widzimy się w domu.
Cmoknęła ją w policzek i oddaliła się używając shunpo. Znalazła Inazumę i pojechała dalej.
[z/t]
Offline